R 7

9.4K 759 747
                                        

Staram się napisać dla was If We, ale to trudniejsze niż mi się wydawało :'( 

Ach i ten rozdział to zapychacz, ale dzisiaj po prostu nic mi nie wychodzi BUUU! Może to dlatego, że przechwaliłam Bossa!

Chciałabym tylko przypomnieć, że moje ff są oznaczone jako dla dorosłych!

Dla żony  i Aszowski <3

__________________________________________________________

Środa oficjalnie stała się moim ulubionym dniem tygodnia. Spędziłem ją w śmierdzącej stęchlizną bibliotece tłumacząc Louisowi matematykę. Czy mogłoby być bardziej idealnie?!

Tylko my no i Bibliotekarka, ale nią nie musieliśmy się przejmować. Tylko ja wiedziałem, że gdy uczniowie szli do domów, ona znikała w dziale romansów i czerwieniła się czytając jakiegoś harlequina. Takie książki w ogóle powinny być w liceum? 

Obserwowałem Louisa, który próbował rozwiązać jakieś zadanie. Wystawił lekko język, a jego brwi były zmarszczone. Zauważyłem, że zawsze tak robił, gdy był skupiony. Mało subtelnie nachyliłem się nad jego ramieniem, niby to sprawdzając czy wszystko robi dobrze, ale cholera. Jak on dobrze pachniał. 

Musze przyznać, że momentami zachowywałem się jak jakiś zboczeniec, gdy mocno zaciągałem się zapachem jego perfum. Ale on, wydawałoby się, nie zwracał na to uwagi. 

- Wydaje mi się, że już wszystko rozumiem - powiedział, sprawdzając ponownie wynik równania. 

I rzeczywiście. Dał radę. 

Byłem z niego dumny! Walić to, że tłumaczyłem mu to całą godzinę, a on dopiero był w stanie rozwiązać najprostsze zadania! Liczył się, że załapał! 

Obaj niespokojnie kręciliśmy się na swoich miejscach, bo do naszej randki zostały zaledwie cztery godziny. Wiedziałem, że muszę jeszcze wcielić plan, który obmyśliliśmy w poniedziałek, ale w sumie. Nawet go nie znałem. 

/Poniedziałek/ - Trzy dni wcześniej.

- Nie wiem jak się ich pozbyć - jęknąłem żałośnie. - Nigdzie nie jadą na weekend!

- Otrujmy je - podjęła Carol. 

- Poćwiartujmy - dodała Alex.

- I rozrzućmy w lecie! Chociaż lepiej zakopmy. Żadne zwierze nie zje takich paskud - dokończyła Mary.

Tak, brawo! Plan idealny! Randka z Louisem na pewno była warta dożywocia! 

- Myślę, że powinniśmy zamknąć je w piwnicy - zaproponował Liam. - Włączymy im disco polo i niech się męczą! 

- Wasze pomysły są do dupy - powiedziałem, popijając kawę. - Serio. Do. Dupy. 

- Mam! - krzyknął nagle Niall wstając z kanapy. - Liam! Chodź! 

I tyle ich widziałem. 

Kilka godzin później dostałem tylko smsa.

"Spokojna twoja duża głowa Harold. Mamy plan! Niallerson"

I czemu miałem co do tego złe przeczucia?

/Środa/

- Myślę, że dasz jutro radę - powiedziałem wolno. - Musisz tylko się skupić. 

- Dzięki stary, serio. Myślisz, że dasz radę pomóc mi przed kolejnym? - Pokiwałem twierdząco głową. - Ekstra! Muszę już lecieć Marcel, potrzebujesz podwózki? - Zaprzeczyłem. - Masz świetny głos, powinieneś częściej się odzywać. - Poklepał mnie po ramieniu. Moje policzki oblały się rumieńcem. - Miłego weekendy Mar. 

Cinderella (Larry;Ziall)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz