Dzień drugi. -Krematorium.
Wstałem wcześnie rano. Promienie słońca wpadały do pomieszczenia, gdzie spędziłem pierwszą noc.
Byłem bardzo zadowolony, że udało mi się pierwszy dzień tak dobrze przeżyć. Miałem cichą nadzieję, że w dzisiejszym dniu będzie podobnie.
Wyjąłem ze swojej torby kanapkę z szynką i zacząłem jeść. Do moich nozdrzy dobiegł zapach stęchlizny albo czegoś o podobnym zapachu. Starałem się tym nie przejmować. Lewą ręką zakryłem sobie nos i nadal jadłem swoją kanapkę. Żułem i żułem, ale cały czas miałem pusty żołądek. Dopiero po skończeniu kanapki i przejściu do okna, poczułem, że jakiś pokarm trafił do moich narządów.
W rogu pokoju stała doniczka, której wcześniej nie zauważyłem. Postanowiłem ją sensownie wykorzystać. Mam na myśli, potrzeby fizjologiczne. Oczywiście po ich zrobieniu doniczkę ze zwartością wyniosłem na strych.
Po dwóch męczących godzinach ciszy postanowiłem pójść do pokoju, gdzie znajdowały się mapy i daty.
Pomieszczenie znajdowało się na parterze, tuż obok schodów. Na drzwiach był wydrapany znak hitlerowski. Wczoraj bez problemu otworzyłem je, jednak dziś coś się zaklinowało. Zebrałem w sobie siły i kopnąłem w drzwi. Od razu wyleciały z zawiasów.
Zdziwiłem się, nadmiarem swojej siły. Podniosłem drzwi i przyparłem je do muru. Chwilę potem znalazłem się w pomieszczeniu. (Patrz na tło rozdziału, tak wyglądało to pomieszczenie).
Po boku była zielona rura. Na ścianach wisiały jakieś informacje. Wyglądały jak niedawno zrobione. Co wywołało u mnie dreszcz.
-Może ktoś tu mieszka, a może to jakieś stare muzeum ? -Pytałem sam siebie.
Co chwile odpowiadało mi echo.
Chodziłem i przyglądałem się. Natrafiłem na żółtą tablicę, na której był napis, wielkimi literami :
„Feliks Powder"
Zobaczyłem zdjęcie obok. Facet był bardzo podobny do Feliksa, który mieszka z nami.
-Może to ten sam !?
Zacząłem czytać krótką ciekawostkę o nim.
„Generał, podporucznik AK (Armii Krajowej). Odznaczony Krzyżem Walecznym i Virtuti Militari. Wierny człowiek, który jako jeden z nielicznych uciekł z Oświęcimia. Miał kontakty z Adolfem Hitlerem. Wierny patriota, który po pewnym czasie stracił zmysły. Zaczął służyć Niemcom. Zabił ponad dwóch tysiąca ludzi. Zrobił dwa ataki bombowe na Warszawę. Zaginął 7 stycznia 1945 r. Miał zaledwie 18 lat. Jego zwłoki nie zostały jeszcze odnalezione."
Zabrakło mi słów. Nie wiedziałem co mam sobie myśleć.
-Feliks ma teraz 89 lat ?! I tak dobrze się trzyma ? Nikt nie chce powiadomić, że on dalej żyje ? Naprawdę ? To są jakieś żarty.
Obok zdjęcia z Feliksem, było inne zdjęcie.
„Kserkses Powder"
-Mają takie same nazwiska ! To wszystko zaczyna być coraz bardziej skomplikowane.
„Pięcioletni chłopiec, znaleziony w 1948 roku. Znaleziono przy nim dokumenty, które jednoznacznie mówią, że był synem Feliksa Powdera. Matka została nieznana. Mały chłopiec trafił do zakładu opiekuńczego, co było błędem. Kserkses zabił 50 osób. W tym 33 dzieci i 17 opiekunów. Władze państwa rozstrzelali go w więziennym szpitalu dla umysłowo chorych."
Teraz wszystko zaczynało mnie przerażać.
-Czyżby Mutant Ksekse, był synem Feliksa ?!
Nie wiem, co stało się później. Pamiętam tylko chłodny powiew wiatru i, że coś uderzyło mnie w tył głowy.
Obudziłem się z wielkim grymasem. Siedziałem przywiązany do krzesła. Nadal byłem w tym samym pomieszczeniu. Nie widział nikogo.
-Kto to zrobił !? -Zacząłem się wydzierać, mając nadzieję, że nic mi nie odpowie.
Na szczęście odpowiedziała mi tylko cisza. Zacząłem poruszać się na krześle, dzięki czemu poluźniłem liny i wydostałem ręce. Potem szybko odwiązałem nogi.
Stanął prosto. Przed oczami miałem nadal żółtą tablicę.
Upadłem. Coś niewidzialnego zaczęło uciskać mi kark. Nie mogłem się poruszać. Zacząłem panicznie krzyczeć.
Ucieczka ? To bez sensu. I tak to coś by mnie dorwało.
Zwijałem się za bólu. Na moim czole wyskoczyła, żyła. Pot spływał po moich ustach. Piekło mnie. Brzuch zaczął ściskać i rozkurczać się. Miałem ochotę zwymiotować.
Na nadgarstkach zobaczyłem trzy kreski. Równe kreski. Poczułem jak coś przejeżdża ponownie, ktoś mnie oznacza. Trzy kreski zostały przekreślone. Zwykle takie coś widuje się w więziennych ścianach, a nie na nadgarstkach.
Moja szyja puchła, a ja nie mogłem złapać oddechu. Ostatkiem sił chwyciłem do torby i wyjąłem niebieską fiolkę. Obsypałem się zawartością. Od razu poczułem ulgę. Cieszyłem się, że akurat wyciągnąłem dobrą.
Opadłem na podłogę. Nie miałem na nic siły. Prawdopodobnie usnąłem.
Przespałem całą noc. Dzień drugi, pełen wrażeń i nowych informacji.
CZYTASZ
Najpiękniejsza ŚMIERĆ
HorrorTrylogia. Pierwsza część to: "Najpiękniejsza ŚMIERĆ" (Okładka zmieniona). Druga część to: "Zmartwychwstała ŚMIERĆ" Prolog -Kocham cię. - Powiedziałem ze łzami w...