Rozdział 2

118 17 7
                                    


-Daaan! - usłyszałem z pokoju Joe'ego.

Wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi pokoju młodszego brata.

- Joe? Co się stało? - zapytałem opierając głowę o drzwi?

Nagle Joe otworzył tak gwałtownie drzwi że prawie się wywróciłem.

- O myślałem że spałeś... - powiedział lekkim uśmieszkiem

- Co. Żartujesz sobie? Myślałem że coś się stało - powiedziałem z zirytowaniem i skierowałem się w stronę swojego pokoju

- No bo się stało... - powiedział cicho ale na tyle głośno że to usłyszałem.

- No to co się stało - odwróciłem się do niego.

- Chodzi o ciebie... widać że coś się dzieje. - powiedział ale na mnie nie spojrzał.

- Co ma się dziać?

- To ty mi powiedz co się dzieje, widzę że coś się dzieje. Wiesz że możesz mi zaufać.

- Nie twoja sprawa młody - powiedziałem i wbiegłem po schodach do swojego pokoju.

Wiedziałem że mogę mu zaufać, ale nie potrafiłem mu tego powiedzieć. Usiadłem na łóżku i włączyłem laptopa.

Stwierdziłem że byłem odcięty od internetu przez długi okres czasu, więc włączyłem Twittera, Tumblra i YouTube'a.

Nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się z potwornym bólem głowy, wyciągnąłem rękę po telefon na stoliczek. Nie było go tam, spróbowałem wstać ale zakręciło mi się w głowie. Postanowiłem sprawdzić czy ktoś jest w domu. Gdy wstałem wyszedłem z pokoju, opierając się przez cały czas ściany podszedłem do barierki przy schodach.

- Halo? - powiedziałem, ale w domu była cisza jak przedtem, co oznaczało że jestem sam.

Zapalając światło wszedłem do łazienki i zamknąłem za sobą drzwi na klucz, sam nie wiem po co, skoro jestem sam w domu. Otworzyłem szafkę nad umywalką, schowaną za lustrem. Wziąłem pudełko z pigułkami. Kręciło mi się w głowie gorzej niż wcześniej i czułem potworny ból w klatce piersiowej. Oparłem się rękami o umywalkę, próbując uspokoić oddech.

*jesteś nikim*

*jesteś ciężarem dla wszystkich*

*nikt cie nigdy nie pokocha*

*zostaniesz sam*

*jesteś idiotą*

*nikogo nie interesuje to że jesteś*

*nie masz dla kogo ani po co żyć*


*na nikogo nie zasługujesz*

*jesteś najgorszy*

*nikt cie nie potrzebuje* 

Otworzyłem pudełko i wysypałem 1/4 jej zawartości na rękę i połknąłem je. Osunąłem się powoli opierając się plecami o wannę. Podkurczyłem nogi i schowałem w niej głowę. Powoli przestawałem czuć ból w klatce piersiowej. Przestawałem czuć cokolwiek. 


☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ ☆ 


No więc tak.

Jest kolejny xD 

Krótki ale jest.

So... do następnego?

To Nie Wystarczy  || Dan HowellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz