1. O jednego idiotę więcej

36 2 1
                                    

Jak zwykle zaczął się dzień, kolejny pieprzony dzień. Nie miałam ochoty zupełnie wychodzić z domu czy nawet łóżka. Jedyną myślą, która mnie teraz obchodziła, to spakowanie się do szkoły. Ostatnio zbyt często zapominam książek. Chociaż przyznam, że nawet mając je moje oceny i tak są dosyć przeciętne. Nigdy nie byłam typem nerda, jednak nie uczyłam się też na tyle źle by mieć problemy. Pomijając szkołę, w rodzinie jest chyba okej. Nigdy nie lubiłam zacieśniać więzów rodzinnych. Nawet podczas świąt wolałam siedzieć w swoim pokoju. Jestem typem odludka, trochę śmiała, lecz bardziej nieśmiała. Mimo tego iż się dojrzewa pewne cechy są niezmienne. Postanowiłam wyleźć spod kołdry, miałam ochotę na prysznic. Na szczęście mój pokój jest na tyle duży, by pomieścić także łazienkę z wanną i prysznicem. Przyjemnie tam było, nie zaprzeczę. Wyciągnęłam z szafki dwa świeże ręczniki i położyłam obok przygotowanych wcześniej ciuchów. Teraz z dumą mogłam nosić ulubione ciuchy. Poprzez stanie się motylkiem chudnięcie szło mi coraz lepiej. W końcu, po kilku miesiącach odpuszczania sobie posiłków i katowania się ćwiczeniami odniosłam sukces. Nie miałam w planach być anorektyczką, jednak prawie tak się stało. Na szczęście skończyłam z tym w odpowiednim momencie. Jeszcze raz spoglądając na łóżko z wyciągniętymi rzeczami uśmiechnęłam się i ściągnęłam z siebie białą koszulkę nocną i szare skarpetki pozostając tym samym w samej dolnej bieliźnie. Zabrałam ręczniki i weszłam do łazienki. Myjąc się zauważyłam, że niegdyś moja płaszczyzna zaokrągliła się, teraz rozmiar mojego stanika był dwa rozmiary większe (rozmiar C). Wychodząc ubrałam ulubioną bieliznę z koronką, moim zdaniem była okropnie urocza. Spojrzałam w lustro i dostrzegłam pod oczami małe ślady po nieprzespanej nocy. Nie wiem czemu od kiedy skończyłam 16 lat cały czas nie mogę się dobrze wyspać, najchętniej spałabym do południa. Chyba zacznę się kłaść spać o 18.00 by się wyspać. Lepiej dla mnie bym w końcu zaczęła zasypiać normalnie. Przeszłam do pokoju. Ubierając czarne leginsy i kurtkę oraz bluzkę zastanawiałam się, czego brakuje. Ostatecznie zabrałam czarną czapkę z adidasa. Ubrałam kurtkę, buty i wyszłam nie patrząc nawet czy ktokolwiek został  domu. Trudno, najwyżej ktoś się włamie. Idąc chodnikiem wzdłuż ulicy postanowiłam założyć słuchawki i zostać w swoim świecie. Słuchając piosenki przemierzałam senne jeszcze ulice miasta. No tak, przecież dopiero kilka minut po siódmej. Wszystko wydawało się jak w zwolnionym tempie. W sumie nie powinnam narzekać na spokój. Nie lubiłam, gdy wokół działo się dużo rzeczy naraz. Takie życie. Po chwili, kawałek dalej zauważyłam opierającego się o płot... chłopaka? Dziwne, skoro idzie w tym samym kierunku jest prawdopodobnie z tej samej szkoły co ja, a chłopacy w niej nigdy nie mają w zamiarze przychodzić na lekcje na czas. Jakby się zastanowić, nigdy go tu wcześniej nie widziałam. Wyglądał jednak na cichego i skrytego, zupełnie jak ja. Nie powiem, umiał się też dobrze ubrać z tego co widziałam. Przeszłam koło niego z zamiarem spojrzenia na jego twarz. Jak na moje zawołanie podniósł wzrok znad telefonu a nasze oczy się spotkały. Ujrzałam najbardziej uroczą twarz jaką w życiu widziałam. Brązowe włosy, a te błyszczące, śliczne, zielone oczy, można by się w nich utopić... Poczułam, że zaraz spalę buraka więc nie zwalniając kroku odwróciłam się idąc dalej z nadzieją spotkania go ponownie. Jednak postanowiłam rzucić na niego szybkie spojrzenie. Wtedy ujrzałam jego wpatrującego się we mnie. Szybko ruszyłam naprzód jak gdyby nigdy nic. Super, teraz cały dzień będę myśleć o tym spotkaniu.

Gdy dotarłam pod szkołę było jeszcze w miarę pusto. Postanowiłam wejść do środka i zająć miejsce przy ławce w sali. Można by pomyśleć, że to dziwne, jednak tak jest jak mieszka się w Japonii. Tak mieszkam w Japonii, jednak nie od zawsze, przeprowadziliśmy się tu jakoś dwa i pół lata temu, ze względu na awans ojca. Zresztą to piękny kraj według mnie. Z transu myśli wyrwał mnie dźwięk odsuwanych drzwi. Do środka weszła dziewczyna, którą w sumie znam od początku gdy ty zamieszkałam, lecz traktuje ją tylko jako koleżankę ze względu na moje ciche usposobienie. Miała długie lśniące włosy związane w luźną kitkę, ubrana w śliczny granatowy mundurek z czerwoną kokardą na szyi oraz szarym przydługim sweterku i czarnych butach. Miała na imię Kiyomi. Kiyomi Hideki. Razem uczęszczamy do klasy 3-B.

Ukryte ObliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz