Prolog

557 21 11
                                    

Płatki śniegu tańczyły w świetle latarni jak kłębki waty. Nie obierały kierunku, nie wiedziały, czy lecą w dół, czy w górę, dawały się jedynie unosić piekielnemu lodowatemu wichrowi, nadciągającemu z wielkiej ciemności nad Sulini. Kłębiły się razem, wiatr i śnieg, w mroku miedzy pozamykanymi na noc budynkami na nabrzeżu. Wiatrowi w końcu się to znudziło i porzucał swojego partnera do tańca przy samej ścianie. Tam suchy, przewiany śnieg wbijał się pod podeszwy butów mężczyzny, któremu własnie przebiłam ostrzem pierś i szyję. Krew z kołnierzyka koszuli skapywała na śnieg. Nie znam się wprawdzie zbyt dobrze na śniegu - ani też, jeśli chodzi o ścisłość, na czymkolwiek innym - ale czytałam, że kryształki lodu, które tworzą się na trzaskającym mrozie, są zupełnie inne niż te w śniegu mokrym, ziarnistym czy szreni. Forma kryształków i ich suchość sprawiają, że zawarta we krwi hemoglobina zachowuje na takim śniegu głęboką intensywną czerwień. W każdym razie śnieg na, którym stał ten człowiek skojarzył mi się z królewskim purpurowym płaszczem z gronostajem, takim jak na rysunkach w książce z daremskimi baśniami ludowymi, które niegdyś czytała mi matka. Jeśli taki mróz się utrzyma, to cała misja będzie przerwana. Ale co ja tam wiem. Wiem tylko, że stojący przede mną mężczyzna wkrótce umrze - tych drgawek nie da się pomylić z niczym innym. Był jednym z ludzi Valdera. To nie miało żadnych pobudek osobistych. Powiedziałam mu zresztą o tym, zanim osunął się na ziemię, pozostawiając na murze smugę krwi. Nie sądzę wprawdzie, żeby z tego powodu zrobiło mu się lżej. Kiedy mnie ktoś będzie miał zabić, wolałabym żeby to było z pobudek osobistych. Myślałam, że krew zamarznie na śniegu i tak zostanie. Tymczasem śnieg wsysał ją w siebie, wciągał pod powierzchnię, skrywał, jakby sam jej potrzebował. Idąc do domu zagwizdałam ile sił w płucach. Nagle jak grom z jasnego nieba, które było pokryte milionami tańczących śnieżynek, ze świstem skrzydeł na moim ramieniu wylądował jastrząb. Piękny, majestatyczny drapieżny ptak wpatrywał się swoimi przenikliwymi oczami w moje wszystkie ruchy. Wyjęłam z torby kawałek papieru i pióro, po czym zaczęłam pisać :

Robota wykonana.

~~ XE ~~

Zwinęłam kartkę w rulonik, związałam, po czym wręczyłam stworzeniu, które łapiąc je w swoje długie szpony wzbiło się w powietrze i z lekkością poleciało do wyznaczonego celu. Odetchnęłam z ulgą. Bo prócz tego co robię nadaje się do niewielu innych prac. A oto dwa rodzaje robót, do jakich się nie nadaje. Prowadzenie jeźdźców, których muszę jak najszybciej przetransportować na ziemię Linfmor. Owszem potrafię szybko galopować, nie oto chodzi. Ale nie umiem jechać anonimowo, a ktoś, kto dowodzi grupką uciekinierów, musi umieć jedno i drugie. Przez to wpakowałam sojuszników Eredina do więzienia. Gnałam jak szatan, przeplatałam leśne drogi głównymi szosami i dawno zgubiłam pościg, a do granicy Wingardu zostało mi zaledwie kilka kilometrów. Wiec lekko przystopowałam tempo. Zatrzymało nas kilkunastu strażników, jak mówili później nie mieli pojęcia, że to grupka niebezpiecznych osób, którzy mieli być przemyceni do interesów królestwa Cieni. Nie nadaję się do transportowania grupy poszukiwanych ludzi we wszystkich wymiarach.

Nie mogę również pracować przy narkotykach, to już numer dwa. Zwyczajnie sobie nie radzę. Nie chodzi o to, że nie potrafię wycisnąć forsy z tych, którzy są dłużnikami mojego "szefa". Ćpuny są same sobie winne, a moim zdaniem ludzie powinni płacić za swoje błędy, po prostu. Problem polega na tym że mam słabą i drażliwą naturę, jak to określała moja matka, a ona się chyba na mnie poznała.

A więc tak. Możemy podsumować następująco : nie umiem jeździć wolno, tracę głowę kiedy się wkurzę. Czytałam to i owo, ale wiem wystarczając dużo o rzeczach, które mogą się mi przydać. Do czego więc na miłość boską, ktoś taki jak Eredin Bréacc Glas może wykorzystywać kogoś takiego jak ja ? Odpowiedź brzmi - jak chyba się można było zorientować - jako likwidatora.

Nie muszę uczestniczyć w ucieczkach, zabijam na ogół mężczyzn z rodzaju tych, którzy na to zasługują, nie potrzebuję przy tym dokonywać skomplikowanych rachunków.

Przynajmniej do tej pory.


_______________________________________________________________________

Ok prolog :3 Co o takim początku myślicie?

Czarna Krew - Nowe Życie TOM II   ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz