Odskoczyłam od Adriana jak oparzona. W ostatniej chwili wyprostowałam nogi by nie upaść. Podparłam się ręką o ścianę i spojrzałam na mojego byłego mentora. Stał kilka metrow od nas, zmienił się przez ten rok, albo poprostu tak mi się tylko wydawało. Wydawał się wyższy, szerszy w barkach. Policzki pokrył mu trzydniowy, ciemny zarost. Miał na sobie czarną koszulę, ciemne dżinsy i swój płaszcz. Ta, ten jego płaszcz. Przeniosłem wzrok na jego twarz i co zobaczyłam? Totalnie nic. Jak zawsze potrafil zachować kamienną twarz, ukryć swoje emocje.
-Panno Hathaway, za niedługo cisza nocna. Lepiej by było gdybyś wróciła do pokoju. I Ty również- zwrócił się do Adriana.
-A kim Ty jesteś żeby mi rozkazywać?-prychnął mój towarzysz. Ostrzegawczo ścisnęłam to za rękę.
-Belikov, Dmitrij Belikov główny strażnik akademii Św. Vladimira. A Ty to...?
- Adrian Ivaszkov. Kuzyn Vassylissy Dragonir. Jestem jej nauczycielem.
-Ta słyszałem o tobie.- i na tym skoczył zwracać się do Adriana- a teraz Rose prosiłbym żebyś wróciła do pokoju. Muszę z dyrektor Kirovą omówić nasz nowy rozkład z zajęciami dodatkowymi. Przyniose ci je jeszcze dzisiaj. Jeżeli spotkanie się przedłuży, jutro rano.
-Dobrze, strażniku Belikov. Dobranoc Adrianie.
Ale ten nie odpowiedział tylko przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Był to krótki całus, ale mimo tego nie odwzajemniam go z nerwów. Kiedy mężczyzna odsunął się ode mnie odwróciłam się i ruszyłam szybkim krokiem do mojego pokoju. Kiedy już znalazłam się w bezpiecznej przystani naszego pokoju, osunęłam się po drzwiach na ziemię trzesac się, nie z zimna, tylko z przerażenia.UWAGA, UWAGA, UWAGA
!!!!POV.DMITRIJ!!!!
Wróciłem późnym wieczorem do akademii. Jak to dobrze znów być w "domu", nie spodziewałem sie że będę tak tęsknić za tym miejscem i ludźmi. A szczególnie za jedną dziewczyną, z którą rozstałem się z najwiekszym smutkiem i żalem. Obiecałem jej ze wrócę, że nic mi się nie stanie i proszę bardzo, oto jestem. Ciekawe czy się ucieszy Kiedy mnie zobaczy. Czy będzie cieszyć się tak bardzo jak ja? Tego nie wiem. Nie widziałem jej prawie rok. Rok! Jakim cudem ja to przeżyłem.
Zamyślony skończyłem pakowanie się. A o czym, a raczej o kim myślałem?? No zgadnijcie. Ach.. Rose. Na pewno zrobiła spore postępy w nauce, ciekawe czy już mnie powali.
Wyszlem zadowolony z pokoju chcąc iść do dyrektorki po nowy grafik pracy itp. Ale w połowie drogi zatrzymałem się gwałtownie na widok rozgrywającej się na moich oczach scenki. Rose wisiała na jakimś facecie, całowali się zachłannie, a moje serce i duma legły w gruzach. Miałem ochotę podejść do gościa i jednym porządnym kopniakiem
wysłać go co najmniej na Marsa.
Opanowałem się jednak zewnętrznie, mimo iż w środku byłem wulkanem który w każdej chwili może eksplodować.
Złączyłem ręce za plecami by nie było widać jak mocno je zaciskam i przy okazji żeby nie dac gostkowi porządnego wpier... nieważne.
Odchrzaknąłem na tyle głośno że para przede mną to usłyszała. W pierwszym odruchu oboje zamarli. Potem ich spojrzenia padły na mnie. Rose wytrzeszczyła oczy jakby zobaczyła ducha. Natomiast jej towarzysz taksowal mnie wzrokiem od stóp do głów. Był ode mnie niższy jakieś 10 cm, moroj, młody, może 2 lata starszy od Rose. Przeniosłem wzrok z niego na Hathaway. Jej wzrok skakał po całym moim ciele. Słodki rumieniec okryl jej policzki, jakże bym chciał ja teraz pocałować w rozognione policzki, szyję, piersi, a potem... nie Belikov. Ogarnij się. Postanowiłem odezwać się jako pierwszy.
-Panno Hathaway, za niedługo cisza nocna. Lepiej by było gdybyś wróciła do pokoju. I ty rowniez-zwróciłem się do chłopaka.
-A kim Ty jesteś zeby mi rozkazywac?-zapytał kpoarskim tonem.
Usmiechnąłem się pod nosem.
-Belikov, Dmitrij Belikov. Główny strażnik akademii Św. Vladimira. A Ty to?-spytałem.
-Adrian Ivaszkov, kuzyn Vassylissy Dragomir. Jestem nauczycielem księżniczki.
-Ta słyszałem o tobie- i na tym skończyłem z nim rozmowę- a teraz Rose, prosiłbym żebyś wróciła do pokoju. Muszę z dyrektor Kirovą omówić nasz nowy rozkład z zajęciami dodatkowymi. Przyniesie ci je jeszcze dzisiaj. Jeżeli spotkanie się przedłuży, jutro rano.
Mówiłem to wszystko że stoickim spokojem.. tylko żebym tak się też czuł.
-Dobrze, strażniku Belikov. Dobranoc Adrianie-zwróciła się do Ivaszkova, ale ten tylko chwycił ją i pocałował krótko. Czułem jak moja szczenka zaciska się na zębach, niemal nimi zgrzytając. Troche mi sie poprawiło kiedy zauważyłem jak była skołowana i nieodpowiedziała na czuły gest tego idioty. Kiedy ją puścił, nie patrząc już na mnie szybko się oddaliła. Zrobiłem to samo, bojąc się ze zrobię zaraz coś czego będę żałował. Nie zrobiłem kilka kroków Kiedy poczułem silny chwyt za ramię. Odwrociłem się do Adriana patrząc mu prosto w oczy.
-Dam ci jedną radę Belikov-powiedział z jadem w głosie- nie przystawiaj się do Rose, ona jest moja i tylko moja.
Wkurwiły mnie jego słowa, dosłownie. Chwyciłem jego rękę którą trzymał mnie za koszulę i scisnąłem mocno, ale nie tak , żeby zrobić mu krzywdę.
-To teraz ja dam ci radę: uważaj do kogo się zwracasz. Gdybyś nie był Morojem już dawno dostałbyś w mordę. A po za tym to Ty uważaj, bo to Rose wybiera, nie ty.
Puściłem go i odszedłem szybkim, gniewnym krokiem.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Helołłł xdd
I jak wrażenia?? Mam zamiar pisać na zmianę z perspektywy Rose, Dmitra, może Adriana. Więcej akcji w kolejnym rozdziale. Ten starałam się dodać jak najszybciej, więc psze bardzo.
Miłej dnia
~$
CZYTASZ
Akademia Wampirów-moja Historia
FanfictionRose walcząca z całym światem i ze sobą samą. Dmitrij,który ją kocha, ale rani ją, Mayson umiera, pojawia się wiele osób na których zależy młodej Hathaway. Pozna swoją przeszłość jak i przyszłość. To moja wersja Akademii wampirów, zapraszam, myślę...