Isabel stanęła w drzwiach pokoju Aleca patrząc jak chłopak mocuje się zapinając marynarkę.
-Gdzie idziesz?
-Mam randkę z Magnusem.
Zmierzyła go wzrokiem patrząc z politowaniem na strój chłopaka.
-A gdzie ty chcesz znaleźć wesele w remizie?
-No co ci się nie podoba? - spojrzał na szerokie materiałowe spodnie, eleganckie buty i czarną połyskliwą marynarkę.
-Alec... To nie jest... - podeszła i przejechała ręką po materiale - Rozbieraj się.
-Ale wybierałem to godzinę.
-A włosy układałeś trzy? - wskazała palcem na zaczesane do tyłu włosy.
-Odsłaniają moje kości policzkowe. Zawsze mówiłaś mi, że są ładne.
-To tak nie działa.
Izzy zaczęła wyrzucać z szafy rzeczy mrucząc pod nosem. Alec w bokserach przysiadł na zagraconym stole bawiąc się stelą i obserwując siostrę. Dziewczyna w kila minut, z uporządkowanego pokoju zrobiła istne pobojowisko. Chłopak nawet nie wiedział, że ma tyle ubrań. W dodatku czarnych.
W końcu wybrała obcisłe czarne jeansy, koszulę i ciężkie buty.
Alec ubrał się szybko stając przed siostrą z niepewną miną.
-I kto tu jest starszy...- mruknęła.
Podwinęła mu rękawy i rozpięła koszulę tak by widać było runy. Mimo obcasów była niższa o prawie głowę. Chwyciła brata za kark i zaprowadziła go z powrotem do swojego pokoju. Wyjęła kilka rzeczy z szuflad i wskoczyła na krzesło. Ułożyła włosy w lekko roztrzepanego quiff'a i spryskała lakierem. Z uśmiechem odwróciła go w stronę wielkiego lustra.
-Nawet ubrany jak na pogrzeb wyglądasz zabójczo.
-Serio, jestem aż tak przystojny?
-W końcu jesteśmy rodzeństwem.
Magnus parskał śmiechem. Stał w drzwiach nonszalancko oparty o framugę. Miał na sobie ciemną połyskującą marynarkę i mocniej podkreślony oczy niż zwykle.
-Alexandrze twoja siostra odwaliła kawał dobrej roboty
Chłopka uśmiechnął się głupio wpatrując w mężczyznę.
- Mhm..Ty też...Magnusie
-Bane, masz mi go oddać przed północą.
-Ale ja już przygotowałem śniadanie...
Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, a Alec speszył się lekko i podniósł rękę próbując dotknąć włosów. Isabel uderzyła go w rękę.
-Nie dotykać.
-Jeszcze je roztrzepiemy - czarownik mrugnął do niego.
Alec lekko się zaczerwienił nie przestając głupio uśmiechać.
-Idziemy?
Lightwood tradycyjnie zatrzymał się przy ścianie na której rozłożona była najczęściej używana broń pracowników instytutu.
-Chyba żartujesz? Chcesz zabrać broń? Na randkę?
-Chronię ludzi na których mi zależy.
-Kto ośmielił by się zaatakować Wielkiego Czarownika Brooklynu?
Chłopak westchnął i zamiast łuku wrzucił do kieszeni seraficki miecz Jace'a.
-Ty masz magię.
CZYTASZ
Date
FanfictionNawet randki w stroju pogrzebowym bywają udane, jeśli dorzuci się do nich sporo brokatu. Czyli Co działo się na pierwszej randce Maleca.