5

1.8K 152 5
                                    

Mimo zmęczenia tej nocy nie zasnęłam. Bezmyślnie wpatrywałam się w biały sufit nad moim łóżkiem. Wraz z pojawieniem się pierwszych promieni słonecznych zniknęła kod nadzieja na jakikolwiek sen czy chodźby drzemkę. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam krzątać się po pokoju. Wykonałam poranną toaletę i zeszłam na dół. Od tej ciszy aż piszczało mi w uszach. Sięgnęłam do radia i włączyłam jedną ze stacji. Muzyka przyjemnie zaczęła rozbrzmiewać w kuchni i salonie.

Spojrzałam na zegarek i po dowiedzeniu się, że jest przed szóstą przetarłam ze zmęczeniem oczy. Nastawiłam sobie wodę na kawę i sięgnęłam po telefon.

Moim pierwszym hasłem, jakie wyszukałam we wszytko wiedzącym internecie, było: 'łatwe i dobre śniadanie - przepis'. Zaczęłam przeglądać przepisy.

-Naleśnikami i goframi to już mi się wymiotować chce - mruknęłam sama do siebie widząc, że większość przepisów jest właśnie na naleśniki lub gofry. Na jajecznicę też nie miałam ochoty. W międzyczasie przygotowałam upragnioną kawę. W końcu znalazłam dość ciekawy przepis na frittatę. Zaczęłam przeglądać, co będzie potrzebne do przygotowania i nawet fakt, że były w tym jajka nie odsunął mnie od tego pomysłu. Po prostu byłam zbyt ciekawa, jak może to smakować.

Rozgrzałam piekarnik i wyjęłam patelnię. Przygotowałam, klarowane masło, pomidory i zioła, które później przygotowałam na patelni. Kolejne były jaja, mleko i sól, czosnek, szpinak. Gdy to było gotowe, na patelni położyłam folię aluminiową i wszytko włożyłam do uprzednio nagrzanego piekarnika. Po piętnastu minutach, a tak godzinowo, wpół do ósmej śniadanie było gotowe. Na pocieszenie mogę stwierdzić, że nie zajęłoby mi to aż tyle czasu, gdyby nie to, że co chwile zerkałam do telefonu na przepis.

Czekając, aż obudzi się moja rodzicielka, wzięłam karmę dla psów i wyszłam na dwór, żeby, nakarmić moich pupili. Przy okazji wypuściłam ich, żeby chodźby przez jakiś czas mogły w spokoju pobiegać. Przez chwilę obserwowałam zabawę czworonogów, aż w końcu zdecydowałam się wrócić do domu.

Okazało się, że mama obudziła się wcześniej niż zwykle. W kuchni szykowała dla siebie herbatę, a mi dopiero teraz przypomniało się, że przecież miałam przyszykowaną kawę.

-Cześć mamo - powiedziałam biorąc kubek w ręce i usiadłam przy stole.

-Witaj słonko, co tak pięknie pachnie? - zapytała kobieta wciągając roznoszący się po kuchni zapach śniadania. Przez chwilę zastanawiałam się, jak mogło się to nazywać, jednak zupełnie nazwa wyleciała mi z głowy.

-Coś tam zrobiłam - powiedziałam sięgając po patelnię. Wzięłam cześć dla siebie i cześć dla mamy i postawiłam dwa talerze na stole - Smacznego.

-Ooo... No proszę, frittata - powiedziała mama kosztując pierwszy kęs. - I do tego jaka dobra!

-Cieszę się, że ci smakuje - odparłam jedząc posiłek i co chwilę pijąc już trochę chłodną kawę. - Dziś mamy jakieś plany? - zapytałam dłubiąc widelcem w talerzu. Snaidanie było dobre, jedna jakoś odechciało mi się jeść.

-Ja mam spotkanie w partii - odpowiedziała kobieta sięgając po kromkę chleba. - A ty? Masz jakieś spotkanie? - dopytała.

-Chyba przełożę spotkania 'biznesowe' na inny dzień. Dziś nie mam ochoty wychodzić z łóżka - odłożyłam widelec na talerz i wstałam od stołu. Dopiłam resztę kawy i włożyłam szklankę do zmywarki. Gdy wchodziłam po schodach zatrzymał mnie głos rodzicielki.

-Potrzebujesz coś ze sklepu?!

-Lody! Najlepiej toffi, truskawkowe i czekoladowe! Oczywiście duże opakowania! - krzyknęłam i wbiegłam do pokoju, po czym rzuciłam się na łóżko. Przez dobre pół godziny leżałam pod kołdrą i rozmyślałam o sytuacjach z ostatniego dnia. W końcu sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Kooka.

'Chyba jednak dziś nie dam rady się spotkać, cały dzień mam zabiegany. Możemy przełożyć spotkanie na jutro? Przepraszam'

Nie czułam jakichś szczególnych wyrzutów sumienia z powodu tego drobnego kłamstwa. O wiele gorzej czułabym się, gdyby Jungkook przyszedł tutaj i chciał ze mną rozmawiać na te wszystkie ciężkie dla mnie tematy. Przez kolejne minuty wpatrywałam się w sufit, z transu wyrwał mnie szmery otwieranych drzwi. Leniwie przewróciłam głowę, żeby spojrzeć na matkę.

-Wychodzę już. Jakbyś czegoś potrzebowała zadzwoń - odpowiedziała mama i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wyszła z pokoju, zaraz potem usłyszałam jak drzwi domu zamykają się.

Jeszcze przez jakiś czas wegetowałam w łóżku, aż w końcu podniosłam się. W końcu jeżeli siedzę w domu, to można o siebie zadbać. Na twarz nałożyłam maseczkę oczyszczającą. Niestety, nawet najpiękniejsze muszą bardzo uważać na swoją cerę, wiec zaraz za tym w ruch poszły toniki oczyszczające, kremy i peelingi. Jeżeli już dbać o pielęgnację twarzy, to na całość. Gdy już po raz ostatni wklepywałam wodę w skórę twarzy, mogłam bez problemu stwierdzić, że moja skóra jest niczym skóra niemowlaka.

Odetchnęłam i spojrzałam na zegarek. Niestety, czas jakoś się nie spieszył i wskazywał kilkanaście minut po dwunastej.

-Mama będzie dopiero koło piętnastej z lodami... - jęknęłam sama do siebie i usiadłam na kanapie w salonie. Włączyłam telewizor i zaczęłam przeskakiwać po kanałach. W końcu coś przykuło moją uwagę. Wróciłam na jakiś muzyczny program, gdzie leciała właśnie powtórka show. BTS odbierali właśnie nagrodę. Wszyscy tak się cieszyli, przez ten obrazek uśmiech sam mi się wcisnął na usta. Kiedyś Kookie obiecał mi, że weźmie mnie na ich koncert. Może to dziwne, ale na żadnym jeszcze nie byłam, widziałam ich tylko w telewizji. Robiłam to głównie po to, żeby nie narażać się jeszcze bardziej na krytykę ich fanów.

-A właśnie - powiedziałam nagle i sięgnęłam po telefon. Miałam napisać do mojej fanki, której obiecałam podpisanie plakatu. Wybrałam właściwy numer i po chwili przy uchu usłyszałam charakterystyczny pisk. Po kilku sygnałach dziewczyna odebrała.

-Witaj, tu Jessica.

-Ojej, dzień dobry.

-Obiecałam ci podpisanie plakatu i czego być tam jeszcze nie zechciała. Możemy spotkać się dzisiaj? - zapytałam z nadzieją w głosie. Przez chwile po drugiej stronie słuchawki panowała cisza - Halo...?

-Och, jasne. Gdzie będzie wygodnie?

-Może u ciebie? Przynajmniej będziesz miała mnie dla siebie i nikt nam nie przerwie a trakcie spotkania... - zasugerowałam.

-A nie wygodniej będzie w kawiarni?

Zmarszczyłam brwi, jednak zdecydowałam nie pytać, dlaczego dziewczyna tak bardzo nie chce zaprosić jej w 'swoje strony'.

-W tej chwili to niemożliwe, żeby spotkać się w miejscu publicznym. Z resztą, chyba nie byłyby ci wygodnie nosić plakatu, mógłby się zniszczyć.
Dziewczyna po drugiej stronie słuchawki przez chwile była zupełnie cicho, w końcu jednak dało się usłyszeć westchnięcie. Podała adres, a ja zapisałam go na karteczce, którą akurat miałam pod ręką.

-Może być za dwie godziny? - zapytałam.

-Oczywiście.

Życie To Żądza II //BTS ☑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz