R.1 - Prawdziwy Potwór

1K 52 3
                                    

Gdy delikatnie otworzyłaś prawe oko zorientowałaś się o wcześniejszych wydarzeniach. Jak na samym początku, leżałaś na łożu stworzonym ze złocisto żółtych kwiatów... Słyszysz coś.
-..sk? Frisk!- Ktoś ciebie wołał. Energicznie usiadłaś i obejrzałaś już widziany wstęp do ruin. Nikogo nie było. Dziwne, prawda?
Wstałaś i ruszyłaś do ruin. Asriela w postaci Flowey'ego nie było. Wiedziałaś co będzie. Toriel już idzie, oprowadzi ciebie po ruinach i tak dalej...Tak się stało. Toriel spokojnym ruchem szła do ciebie, a gdy zobaczyła kogo ma przed sobą, podbiegła i przemówiła.

-O mój boże... Nic ci nie jest? Opatrzę ciebie. Ahhh, jestem Toriel, przepraszam za przestraszenie. Codziennie patrzę czy ktoś tutaj nie spadł... O rety, wybacz. Nie możesz chodzić? Widocznie przy upadku zraniłaś nogę. Zaprowadzę ciebi- -odmówiłaś z uśmiechem. Powiedziałaś że nie ma się o co martwić, i spotkamy się w jej skromnym domku. Toriel zaniemówiła. Widocznie nie chciała sprzeczek i dała ci telefon komórkowy. -Moje dziecię. Jak będziesz mieć problemy to zadzwoń. Doceniam twoją determinację.- Zniknęła ci z oczu.

Odrazu ruszyłaś do przodu. Cóż. Byłaś na tyle obeznana że punkty zapisu nie są ci potrzebne.
"Froggit zaatakował!", uśmiechnęłaś się. Co? Nie zrobiłaś tego?
Podniosłaś patyk i zamachnęłaś się. Zamknęłaś oczy. "You won!"
Coś tu jest nie tak. Upadłaś obok prochu z potwora i złapałaś się za głowę. "CZAS NA ZEMSTĘ." Straciłaś kontrolę nad ciałem. Wstałaś i szłaś z namalowanym uśmiechem dalej. Dzierżyłaś patyk, oh. Kolejny Froggit zaatakował. Zrobiłaś co co z poprzednim. Kolejne potwory też zabiłaś. Potwór. Dałaś im wolność a teraz resetujesz grę by ich zabić. Co? Nie zrobiłaś tego?

Spokojna atmosfera zmieniła się po chyba 20 potworze. Poszłaś zapisać grę. "Determinaton." A kolejnym potworem okazałaś się ty sama w ruinach. Zabiłaś wszystkich. "But nobody came" Toriel czeka. Nieświadoma. !!! Odzyskałaś kontrolę nad ciałem! Pobiegłaś w stronę domu Toriel. Płakałaś. Gdy weszłaś do domu, pobiegłaś uściskać Toriel. Siedziała na fotelu w salonie. Ta się uśmiechnęła. Polubiła ciebie. -Moje dziecię, wybacz. Muszę coś zrobić...-Wstawała z perfekcyjnie dużego fotelu i wyszła z salonu. Popatrzałaś na swój niebiesko-różowy sweterek i poszłaś do kuchni...
...
..
.

.
Otrząsnęłaś się naprzeciwko Toriel. Tak jak wcześniej. Pokaż litość i idź dalej. Co? Twój sweter jest zielono żółty... Włosy jaśniejsze i uporządkowane... -Ch..a...ra?- Wyjęczała umierająca Toriel naprzeciw bramy. Odpowiedziałaś. -nic się nie nauczyłaś. Zawiodłaś mnie i Asriel'a. Mamo. Nie wiesz jak to jest. On mnie teraz nienawidzi. Zemsta.- Opuściłaś nóż z kuchni i przeszłaś obok prochu mamy. Idziesz DALEJ.

Determinacja.
---------------------

To moje pierwsze opowiadanie. Wybaczcie ale noooo. :D Kolejny rozdział jutro. Pod...tytułem "Sansowne żarty śmierći"

Undertale- Genocide Terror {PL}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz