4 kwietnia 2016, Moondrive Street 14. Kolejny zbyt ciepły dzień, spędzony na przeszukiwaniu bazy danych. Wokół czuć woń kurzu i świeżo zaparzonej kawy. Nadal czekam na jakieś zmiany.
Ofiara nie miała przy sobie dokumentów. Jedyne co na miejscu dało się ustalić to płeć, przybliżony wiek i wygląd. Kobieta, około 30 lat, brunetka o ciemnej karnacji. Gdyby nie zadane rany, pięknością przewyższałaby Angeline Jolie. Poszukiwania są żmudne, bo niewiadomo od czego zacząć, najlepiej zacząć od bazy zaginionych. Niestety, tu nie znajduje kobiety, jednakże o dziwo w bazie osób karanych. Denisha Crowford, notowana za handel środkami odurzającymi w roku 2012.
Pytanie brzmi: czy to motyw zemsty? Nie odzyskane pieniądze za sprzedaż środków? A może kara za przyłapanie na gorącym uczynku? Tego już raczej z niej nie wyciągnę. Zmęczony i zdrętwiały jadę do domu. Na miejscu dostrzegam zerwany rygel i uchylone na oścież drzwi. Powoli z uniesioną w gotowości bronią wchodzę do środka. Wnętrze wygląda jak po przejściu potężnej wichury. Wszystkie półki wraz z zawartością leżą bezwładnie na ziemi.
-Co to kurwa ma znaczyć?
Ktoś się włamał od tak, jakiś dzieciak dla zabawy, czy potencjalny włamywacz, szukający drogocennych łupów?
Nagle ktoś szybkim ruchem wybiega tylnym wyjściem. Nieco otępiały, szybko się otrząsając podążam za osobnikiem. Gdy dobiegam, widzę jedynie umięśnioną sylwetkę w ciemnym stroju i rękawicach na dłoniach.
Kim jesteś i czego u mnie szukałeś? Zadaje sobie pytanie, podczas oczekiwania na połączenie z komisariatem.
*****
Reakcja następuje od razu, bez problemu. Po zgłoszeniu incydentu czekam na patrol, który ma mnie przesłuchać. Po 30 min, mogę uporządkować bałagan. Nic nie zostało tknięte, nie ma odcisków palców. Żadnej woni, skrawka materiału, żadnego śladu, który mógłby naprowadzić na sprawcę czynu. Zrezygnowany siadam na wytartej sofie w garażu i myślę. Czy komuś się naraziłem? Być może, ponieważ nie jestem zbytnio uprzejmy wobec starszych osób, dosyć śmieszna sytuacja. Nigdy nie lubię tych starych zgredów z laskami, którzy albo się uśmiechają bo chcą dokuczyć albo pokazują dąsy by pogorszyć nam dzień. Jednak żaden starzec nie byłby do tego zdolny. Jako analityk miejsca zbrodni, mogę należeć do osób, których powinno się zastraszyć lub całkowicie wyeliminować. Z rozmyślań wyrywa mnie głośne pukanie do drzwi. Na progu stoi kruczoczarna kobieta, o migdałowych oczach i cienkiej lini, tworzącej usta.
-Witam, jestem nową sąsiadką i postanowiłam, że poznam swojego sąsiada, Maggie Smith.
Czuje się niezręcznie, nie lubię zbytnio nowych ludzi, a tym bardziej kiedy przychodzą w odwiedziny w tak nieoczekiwanym momencie. Nie chce być niemiły, więc gestem wskazuje, aby gość przekroczył próg.
-Harry Grimm, miło poznać.
A wcale, nie tak miło, jakby się zdawało.
-Niechcący słyszałam o niedawnym zajściu, to straszne.
No tak oczywiście, zaczyna się.
-Taak.. mi też tak się zdaje.
Straszne? Chore i zarazem ciekawe.
-Nie chcę być nachalna, więc od jak dawna pan.. Harry tu mieszkasz? Mogę Ci mówić Harry?
-Och, pewnie. Od dość dawna Ma-ggie.
Zbytnio sobie pozwala, ciekawe na co jeszcze pozwoli.
-Sam tu gospodarujesz? Mieszkasz samotnie?
-Tak, póki co nie potrzebuje towarzystwa poza pracą.
-A na czym polega?
A odkrywam jak ktos zginął, bajka.
-Pracuje jako analityk miejsca zbrodni.
-Ciekawie, słyszałam o dzisiejszym morderstwie..
-Długo takiego nie mieliśmy, nie polecam widoku.
-No tak, to jasne.
Mimowolnie uśmiechnąłem się. Całkiem miła, pomimo braku wyczucia i nikłej poszanowania prywaty.
Po ponad dwugodzinnej pogawędce, żegnam kobietę, która tuż za drzwiami deklaruje swoje wsparcie i pomoc w obowiązkach, z którymi sobie radzę, cudownie.
*****
CZYTASZ
Szpony Zwodzenia
Mystery / ThrillerHarry, glina o dobrej reputacji i nie gorszej karierze, podczas letniego popołudnia dostaje zgłoszenie i tym razem nie są to zaległości papierkowe. Brutalna zbrodnia w hotelowym holu odmienia jego los. Praca polegająca na stosach raportów, po zaistn...