Część 10 - "Hi, my love"

1.5K 156 15
                                    

Serce waliło mi jak szalone, kiedy ubierałem długie, czarne spodnie, idealnie zasłaniające wszystkie blizny. Z górną częścią garderoby miałem problem - większość w praniu, a ojciec się coraz bardziej niecierpliwił, widząc, jak się grzebię z tym. Nie miałem ochoty tam schodzić, w ogóle... Przecież doskonale wiem, co mnie tam czeka. Zack wykorzysta to, w jakiej jestem sytuacji i będzie tylko gorzej. Coraz gorzej. On chce tylko, bym skoczył w końcu z mostu. Dla niego jestem żałosnym śmieciem, którym przez chwilę się zabawił. Jak się dowie o Nathanielu, to będzie dym i piekło. Ale cóż zrobić... Trzeba się zebrać w sobie i wyjść w końcu. Nie mogę mu przecież pozwolić sobą pomiatać! Nie teraz, gdy odnajduję powoli swoje miejsce! Nadszedł czas, bym się jakoś mu odwdzięczył za cały ten ból, którego doświadczyłem przez niego. 

- Długo się będziesz patrzył do tej szafy? - z rozmyślań wyrwał mnie ojciec, wyraźnie dając mi do zrozumienia, że nasz gość czeka. Czeka na mnie. Dobra, Ariel, głęboki wdech i pokaż, że jesteś coś wart...
- Okej, chwila! Nie mam nic takiego... - zacząłem przekopywać ubrania, szukając czegokolwiek z długim rękawem, co nadawało się "do gości". Jedna rozwalona bluza, druga, trzecia... Czemu tego jeszcze nie wywaliłem! 

- Weź że tą koszulę! - mruknął zdenerwowany, sięgając po moją czarną koszulę z długim rękawem.
- Ale trzeba ją prasować! - odsunąłem wieszak, przeszukując ubrania dalej.
- No to jakąkolwiek bluzę...
- Żadna mi nie pasuje do takich spodni!
- Gorzej niż z kobietą. - stwierdził, odpuszczając i usiadł na łóżku, czekając, aż się w końcu namyślę. Ale to nie było proste. Trochę dawno mnie nie było na zakupach... Okej, skup się Ariel. Przecież musisz coś na siebie włożyć...

Kiedy odwróciłem się do ojca, żeby mu oznajmić, że nie mam nic odpowiedniego, dostałem moją szarą bluzą w twarz.
- Zostawiłeś na tarasie. - oznajmił Nath, zaglądając do pokoju. Mówiłem już, że jest świetny?
- Dzięki. - posłałem mu miły uśmiech i od razu założyłem ubranie, denerwując się coraz bardziej. Teraz nie ma wymówki. Muszę tam zejść i stanąć twarzą w twarz z moim koszmarem. Muszę szybko poznać jego plan i nie dać się znów oszukać. Nie chcę cierpieć przez niego. Poznałem go wystarczająco, żeby wiedzieć, że coś kombinuje i zrobi wszystko, by to tylko osiągnąć...
- No chodź już. - czerwonowłosy złapał mocno moją dłoń i prawie siłą wytargał z pokoju - Ariel, dasz radę. On nad tobą nie panuje. Masz teraz mnie...
- Wiem to. - radość wypełniła moje serce, gdy usłyszałem jego słowa. Nie jestem sam i czas pokazać Zackowi, że przegra.

Z każdym stopniem robiło mi się coraz cieplej. Nie widzieliśmy się jakieś 3 lata... Ciekawe, czy bardzo się zmienił. Choć znając szczęście - wcale i dalej jest takim skurwielem.
- Jestem... - powiedziałem cicho, wchodząc do salonu, gdzie siedziała moja matka, wiedźma i ON.
- Cześć, Ariel! - brunet od razu wstał i podszedł do mnie, niezrażony moją kwaśną miną - Jejku, ale się zmieniłeś!
- Ty za to w ogóle... - burknąłem zły, nie mając ochoty urywać mojego niezadowolenia.

Nie zmienił się wcale. Czarne włosy do ramion, zielone oczy, sztuczny uśmiech... Przynajmniej nie urósł i jesteśmy tego samego wzrostu. Chociaż w sumie przybyło mu mięśni... Czyżby łaził na siłownię, żeby więcej panienek wyrwać? 

- Znacie się? - zapytała jego matka, na co chłopak przytaknął, obejmując mnie ramieniem.
- W gimnazjum chodziliśmy do tej samej klasy! I byliśmy parą. - oznajmił, wprawiając obydwie kobiety w niemały szok. Tego nie musiał im mówić. Naprawdę...
- Największy błąd życia. - odepchnąłem go od siebie, gotując się ze złości.
- Nie dąsaj się, syrenko moja. - uszczypnął mój policzek i poszedł do kuchni, ciągnąc swoją matkę za sobą - Już późno, a ty się źle czujesz! Przygotujemy ci dobrą kolację! Zrobiłem małe zakupy, idąc do ciebie, Ariel!

"Only you, my love"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz