43

8.9K 615 78
                                    

Po tym jak, praktycznie rzecz biorąc, pogrążyłam się w kłótni z Michaelem, po prostu wróciłam do domu. Niestety po kilku minutach przebywania w tym pustym i cichym budynku, wszystko zaczęło mnie przytłaczać jeszcze bardziej, więc postanowiłam zabrać psiaki na spacer.

Tak znalazłam się na pobliskiej łące, siedząc na piasku i obserwując ganiające się zwierzaki, na zmianę z widokiem na miasto. Widziałam stąd nawet dom, wciąż nikogo w nim nie było. Nie miałam ze sobą niczego, oprócz kluczy i telefonu, ale nie licząc Chloe, nikt do mnie nawet nie napisał. Świetnie.

Nie wiem ile czasu minęło za nim wróciłam do domu, ale wcale się nie zdziwiłam tym, kiedy wciąż panowały w nim pustki. Pewnie wrócą bardzo późno, zwłaszcza, że mają tam alkohol i jedzenie w jednym, a z tego co wiem, Leen w najbliższym czasie nie opuszcza Los Angeles, więc co najwyżej czekają ją jakieś sesje, a to z kolei prowadzi do tego, że może pozwolić sobie na trochę więcej, więc na sto procent z tego skorzysta.

Po prysznicu i przebraniu się, spędziłam resztę wieczoru w salonie. Telewizor cicho grał, a ja z laptopem na kolanach pisałam referat na angielski. W zasadzie miałam na niego jeszcze półtorej tygodnia, ale musiałam czymś zająć myśli.

Skończyłam go pisać godzinę temu, oczywiście sprawdzając telefon co jakiś czas, jak do tej pory zresztą i wciąż nic. Było już po północy, a ja nawet nie byłam senna. Cholera, chciałam porozmawiać z Michaelem albo chociaż po prostu móc się do niego przytulić.

Usłyszałam jakiś krzyk, a zaraz po nim głośne śmiechy i uciszanie. Wrócili.

Od razu spojrzałam w kierunku drzwi, kiedy się otworzyły, a cała ta głośna banda wlazła do środka.

- Viviś! – spojrzałam na Ashtona, który zaraz pojawił się przy mnie, przeskakując nad oparciem. – Gdzie Michael? – rozejrzał się po salonie.

- Nie było go z wami?

- Przecież wyszedł za tobą... - wtrącił Luke.

- Nie, nie wyszedł.

- Jak to nie? – Leen znalazła się obok nas. – Wyszedł chwilę po tobie.

- Najwidoczniej za mną nie poszedł – mruknęłam podnosząc się. Zabrałam laptopa i telefon. – Dobranoc.

- Vi? – zignorowałam siostrę.

- Jutro mam szkołę – wspięłam się szybko poschodach i po chwili zamknęłam w pokoju.

Skoro Mike wyszedł za raz po mnie, ale mnie nie dogonił więc... gdzie był?





Połówkę Mivi porwali kosmici!!! xD A tak serio... co on odpierdziela? xD

Do jutra♥

Lov U♥

Tell me I'm the one • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz