Na początku chciałabym podziękować aniaukryte3. Dziękuję za motywację do działań.
***********************************Obudziła się niewyspana, wstała i poszła doprowadzić się do porządku. Patrząc się w lustro nie mogła uwierzyć, że to ona, że to ta sama dziewczyna co kiedyś. Na sam widok, aż łzy jej spływały po policzka. Nie mogła w to uwierzyć, że jedna sytuacja aż tak odmieni jej życie. Nie rozumiała czemu jej nie zabił tylko się zabawil i teraz każe cierpieć. Z jej oczów więcej łez się wylewało. Załamana tym wszystkim usiadła na podłodze chowajac głowę między kolanami głośno płacząc. Chciałaby tylko raz w życiu być szczęśliwa, ale przez jedną sytuację nie mogła. Zastanawiała się czemu akurat ona? Myślała, że jakoś sama da radę ale to jeszcze bardziej ją wykańcza. Żyje resztkami sił. Sięgnęła z umywalki żyletke. Nie chciała już tego robić, ale to ją uspokajało. Chociaż na chwilę mogła zapomnieć o tym wszystkim. Oparta o ścianę spojrzała na nadgarstek, nie mogła uwierzyć w to że jedna sytuacja doprowadziła ją do tego. Zrobiła kilka cięć. Uwielbiała widok krwi, chwilę zapomnienia. Miała już dość tych wszystkich problemów. Miała dość. Robiąc następne cięcia wszystko powróciło.
"Park.. Ciemna uliczka.. On.. Krew.. Śmiech.. Płacz.."
Myślała, że chociaż na chwilę o tym zapomni, ale jednak nie.
Wstała z podłogi wzięła ręcznik i zasłoniła lustro. Nienawidziła patrzeć się na Siebie czuła obrzydzenie. Opłukała buzię i ręce wydając lekkie syczenie z bólu. Spojrzała na rękę dalej krew się sączyła. Z leksza ogarnięta poszedła do pokoju. Sięgnęła bandaż z szafki, obwineła rękę po czym ubrała się. Podeszła do okna. Pierwsze słowo jakie przyszedł jej do głowy to "spacer".
C:Idealna pogoda na spacer - powiedziała patrząc się na padający deszcz za oknem.
Wzięła bluzę z szafy, po drodze zgarnęła słuchawki, założyła je i włączyła piosenkę jej ulubionego zespołu BVB*. Założyła buty i wyszedła z domu zamykając drzwi za sobą. Zbiegła szybko po schodach. Wychodząc z klatki poczuła że na kogoś wpadła. Podnosząc głowę do góry nie mogła w to uwierzyć, że po tak długim czasie musiała spotkać ją. Casandra nic nie powiedziała wymineła Milene bez słowa i szła dalej. Poczuła jak ktoś ją chwyta za nadgarstek. Odwróciła się ściągając słuchawki
Mil:Możemy pogadać? - spytała niepewnie puszczając jej nadgarstek
C:O czym? Za bardzo nie mam czasu - odpowiedziała zła a zarazem smutna
Mil:Chciałam Cię tylko przeprosić - odpowiedziała smutna
C:Za co niby? - spytała
Mil:Za to, że Cię opuściłam, że zamiast Cię wspierać zawsze mnie nie było. Nie chciałam żeby tak wyszło. Miałam już wcześniej podejść do Ciebie wtedy w parku - odpowiedziała
C:Czemu niby tak się stało? Nie rozumiałam czemu to się wszystko skończyło. Znamy się od najmłodszych lat. Prawie 17 lat się znamy. Ale jednak nie podeszlasz czemu niby? - odpowiedziała pytajaco
Mil:Nie chciałam Cię obarczac moimi problemami. Bałam się. Bałam się odrzucenia - odpowiedziała ze łzami w oczach
Casandra patrząc się cały czas na Milene nic nie odpowiedziała tylko ją przytuliła. Milena lekko zaskoczona odwzajemniła uścisk.
Pogadały jeszcze chwilę i po Milene przyjechała mama. Pożegnały się i każda poszła w swoją stronę.
Casandra założyła słuchawki i kaptur. Idąc tak przed siebie rozmyślała o tym wszystkim. Nie mogła zrozumieć czemu Milena do niej przyjechała. Po prawie 2 miesiącach się odezwała. Nie rozumiała tego. Nie jest tak łatwo skreślić prawie 17 lat znajomości i w tym jedynym prawie 6 lat zachowywania się jak siostry. Usidła na ławce w parku chowajac głowę w kolana. Zaczęła plakalac nie umiała sobie poradzić z tym wszystkim. To ją przerosło. Poczuła jak ktoś ją obejmuje ramieniem. Podniosła lekko głowę ku górze.
C:Co Ty tu robisz? - spytała patrząc na rodzicielke
Ma:Byłam w domu i nie było Cię. Martwiłam się o Ciebie. Jeszcze ta krew na podłodze - odpowiedziała smutna
Wstała z ławki
C:Ty się o mnie martwisz? Od kiedy? Zawsze praca sie dla Ciebie liczyła. Gdzie byłaś jak Cię potrzebowałam? Gdzie? - wykrzyczała jej to wszystko prosto w twarz i uciekła.
Biegnąc przed siebie jej z oczów wylewało co raz więcej łez. Raz w życiu chciałaby być szczęśliwa. Mieć wsparcie w rodzicielce. Nie rozumiała czemu mama wybrała pracę. Zawsze dla niej tylko praca się liczyła. Chciałaby spędzić z nią więcej czasu tak jak kiedyś przed tym wydarzeniem. Ale od tamtego wydarzenia zmieniło się wszystko. Zamknęła się w sobie. Nie wychodziła z domu. Najgorsze jest w tym, że jej oprawca żył i był na wolności. Nie raz chciała się na nim zemścić ale nie widziała jego twarzy, nie wiedziała kto to jest. Biegnąc dalej przed siebie, łzy mocniejszym strumieniem spływały po jej policzkach. Wiedziała gdzie biegnie. Dobiegła do mostku, opuszczonego mostku. Do ciemnej strony parku. Nikt tu nie chodził tylko ona. Lubiła tu spędzać czas. Czuła się tu najlepiej. Mogła zawsze posiedzieć tu w ciszy. Z rozmyślania wyrwał ja dzwonek telefonu. Wyciągając telefon z kieszeni spojrzała na godzinę. Nie mogła uwierzyć w to że już ta godzina i że tyle wiadomości.
Przeglądając skrzynkę odbiorcą zauważyła, że napisał do niej Kuba 'spotkanie aktualne?' Odpisala 'Nie dam rady spotkajmy się jutro' , Mama 'Córcia proszę wróć do domu, musimy szczerze pogadać', Michał 'wiem że pisze dopiero teraz ale musiałem wszystko przemyśleć. Wtedy w szpitalu nie wiedziałam co we mnie wystąpiło. Naprawdę Cię przepraszam'. Dostając wiadomość od Michała nie mogła w to uwierzyć. Minęły 3 tygodnie i on dopiero teraz przeprasza. Wszystkie uczucia powróciły. Kochała Go Ale zarazem nienawidziła. Wstała z mostku i ruszyła w stronę parku. Usiadła na ławce patrząc w stronę placu zabaw zobaczyła znajomą sylwetkę. Nie chciała się z nim spotkać. Podszedł bliżej niej
C:Co Ty tu robisz? - spytała wkurzona
Mic:Chciałbym pogadać - odpowiedział spokojnie - Ale najpierw dasz się zaprosić na kawę - powiedział stanowczo
C:Okey ale nie masz dużo czasu - odpowiedziała
Mic:Rozumiem - odpowiedział ruszając w stronę kawiarni
Casandra szła obok niego od czasu do czasu na niego zerkając ale nie umiała mu tego wybaczyć. Nie mogła okazywać mu miłości. Przestała umieć kochać. Nie chciała już cierpieć
Michał otworzył jej drzwi weszła do środka a on za nią. Usiadli przy stoliku. Podszedł do nich kelner
Ke:Co dla Was? - spytał patrząc się na nich
C:Poproszę Latte mocchiato - odpowiedziała
Mic:To samo.
Ke:Dobrze - zapisał na kratce i odszedł
Michał spojrzał na Casandre
C:O czym chciałeś pogadać? - spytała stanowczo
Kelner przyniósł im zamówienie podziękowali.
Mic:Na samym początku chciałbym Cię przeprosić za to wszystko szczególnie za to sytuacje - odpowiedział
C:Co wy macie z tym przepraszaniem? Co dzisiaj jakiś dzień litości? - spytała pijąc latte
Mic:To nie jest żadna litości tylko szczera prawda. Naprawdę chcę Cię odzyskać. Naprawić to wszystko. A jeśli chodź o przepraszanie to kto jeszcze? - odpowiedział pytajaco
C:To gdzie byłeś przez te 3 tygodnie? No gdzie? Milena - spytała odpowiadając
Mic:Przeprowadziłem się z ojcem a tu nie raz przyjeżdżam do mamy. Rozmawiałem z nią dzisiaj. Nie wyglądała tak jak kiedyś. Zmieniła się i nie tylko ona - odpowiedział
C:Wolałeś uciec ode mnie zamiast porostu to wyjaśnić. Jesteś zwykłym tchórzem. Nie wiem co w Tobie widziałam kiedy Cię kochałam. Jesteś nikim w moim życiu. Odejdź z mojego życia i nie wracaj - wykrzyczała mu prosto w twarz przez łzy i wybiegła z kawiarni. Nie mogła uwierzyć, że on jest takim tchórzem. Biegnąc dalej słyszała jak ją Michał wolał. Olała to i zaczęła biec dalej. Wybiegła po schodach do domu płacząc mocniejszym strumieniem. Zdziwiła się że dom jest zamknięty. Odkluczyla weszła do środka i zamknęła drzwi. Pobiegła do pokoju zakluczyla się w nim i rzuciła się na łóżko dając upust łzą. Nie dawała już rady. Nie chciała już cierpieć. To ją wszystko przestało. Zasneła pełna bólu, cierpienia.."Idąc przez park zauważyła, że jakiś koleś pijany idzie w jej stronę. Szła co raz szybciej. Chciała zawrócić. Nie umiała. Nie mogła. Strach ją przerósł. Nie odwracała się. Bała się. Zaczęła biec przed siebie. Potknęła się. Zobaczyła że on jest co raz bliżej. Nie mogła wstać. On był co raz bliżej niej. Zaczęła się czołgać próbując ale on był szybszy. Podszedł do niej szarpiąc ją do góry"
Obudziła się całą zalana łzami, nie mogła uwierzyć to, że to znowu powróciło.Podniosła się siadajac na łóżko chowając głowę między kolanami dając upust łzą. Silny strumień łez spływał po jej policzkach. Wstała i podeszła do szafki. Wyciągnęła żyletke. Usiadła na łóżku, ściągnęła bandaż. Zaczęła się ciąć robiąc co raz bardziej głębsze cięcia i głębsze. Krew co raz bardziej się lała z jej ręki, chciała zniknąć. Robiąc jeszcze bardziej głębsze cięcia nic już nie czuła tylko ciemność. Nic już nie czuła. Nic kompletnie nic. Zniknęła, uciekła od bólu i cierpienia...
***********************************
Więc i o to mamy rozdział V.
Troszkę nie wyszedł.
Dziękuję jeszcze raz aniaukryte3.
CZYTASZ
Historia Casandry
Teen FictionHistoria inna niż te wszystkie opowiadania. Nie pożałujesz jak przeczytasz ją do końca. A co do rozdziałów, będą wstawiane w różnych terminach, więc mam nadzieję, że poczekacie i nie uciekniecie. Z góry dziękuję tym co czytają tą historię. Wielkie...