7.

130 22 3
                                    

Obudziłam się nad ranem zupełnie sama. Okno było zamknięte a drzwi lekko uchylone.

- Przepraszam, że tak wyszedłem bez pożegnania, ale twoja mama szła i musiałem się ulotnić. Drzwi były zamknięte na klucz więc je otworzyłem. Nie chciałem ci robić kłopotów.

- Dziękuję. To było miłe z twojej strony.

- Słyszysz mnie?

- Bardzo wyraźnie.

- Ale jak to możliwe?

- Nie wiem. A czy to takie ważne? Dobra mniejsza z tym idę zjeść śniadanie. Pa.

- Pa.

Z jednej strony było to dziwne, a z drugiej fascynujące takie rozmawianie z nim przez myśli.

- Dzień dobry.- powiedziałam.

- Dzień dobry skarbie. Masz ochotę na jajecznicę?

- Oj tak. Z przyjemnością.

- No to siadaj, a ja zaraz ci ją podam.- odpowiedziała posyłając mi ciepły uśmiech.- Proszę.- dodała, kładąc przede mną talerz na stole.

- Dziękuję.

- No dobrze to ja zmykam do pracy. Wieczorem wraca rodzeństwo. Posprzątaj po sobie i proszę cię nie spotykaj się z tym wampirem. Nie jestem pewna czy można mu wierzyć.

- Mamo, proszę cię. Ufasz mi?

- Tobie tak, ale jemu nie.

- Za to ja mu ufam. Mogę dokończyć śniadanie w spokoju?

- Tak. Do widzenia.- powiedziała i ucałowała mnie na pożegnanie.

- No pa.

Dokończyłam śniadanie w spokoju, a potem umyłam naczynia. Wróciłam do pokoju po czy stwierdziłam, że mam już plany na dzisiejszy dzień.

- Słyszysz mnie?

- Tak. Coś się stało?

- Mógłbyś do mnie przyjść?

- Mógłbym.

- Ale tym razem wejdź przez drzwi. Będę czekać w moim pokoju.

- Nie ma problemu. Za chwilę będę.

- No to w takim razie czekam.

Rozległo się pukanie do drzwi.

- Proszę.- powiedziałam.

- Cześć.- podszedł do mnie i mnie przytulił.- Coś się stało?

- Przemień mnie.- szepnęłam do niego. Spojrzał mi w oczy i powiedział:

- Chcesz tego?

- Chcę.

Dante ugryzł się w lewy nadgarstek, po czym przysunął go do mojej twarzy.

- Musisz teraz się nią pożywić. Pij powoli.- chwyciłam go za dłoń i przyłożyłam nadgarstek do ust. Krew była raczej słodka. Nie budziła we mnie obrzydzenia. Smakowała mi. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Zapragnęłam jej więcej i więcej.

Nagle chłopak odsunął się ode mnie. Patrzył na mnie sam nie wiedząc co powiedzieć. Był w szoku. Podeszłam do niego i pchnęłam go na ścianę.

- To nie jest moja jedyna dzisiejsza prośba.

Podeszłam bliżej niego i zaczęłam go całować. Nie musiałam zbyt długo czekać by chłopak odwzajemnił to. Zamieniliśmy strony i teraz ja opierałam się o ścianę, on całował mnie. Chwycił mnie za koszulkę, rozerwał ją. Wszystko działo się w szaleńczym tempie. Nim się spostrzegłam leżeliśmy półnago na łóżku. Rozerwał mi majtki i wszedł we mnie. Był delikatny, a ja nie czułam bólu.

Potem była już tylko ciemność. Nie było w niej ani wampira, ani nikogo innego.

Obudziłam się. Obok mnie siedział chłopak.

- Dante? Co się stało? Dlaczego wszystko mnie boli?

- Pamiętasz coś?- spytał.

- Chciałam abyś mnie przemienił, dałeś mi krwi, a potem... potem nie wiem, nie pamiętam. Całowaliśmy się?

- Po tym jak się napiłaś wpadłaś w jakiś trans lub coś podobnego. Pchnęłaś mnie na ścianę, a potem zaczęłaś mnie całować. Próbowałem jakoś nie ulec, ale jako wampir nie potrafię. No i wylądowaliśmy w łóżku. Potem zemdlałaś. Ja przepraszam. Nie powinienem się zgadzać. Powinienem powiedzieć ci, że nie dam ci krwi. To moja wina.

- Nie przepraszaj. To też moja wina. Mówiłeś mi, że niektórzy źle reagują na wypicie krwi, a ja się uparłam. Z całej tej sytuacji cieszę się, że to ty byłeś tym wampirem. Wampirem, którego znam. I bardzo lubię.

- Nie masz do mnie żalu?

- Ani trochę.- położyłam mu dłoń na policzku i powiedziałam.- Nie obarczaj się tym. A teraz wybacz na chwilę pójdę się ubrać.- owinęłam się kocem i ruszyłam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro zauważyłam, że jestem trochę wybrudzona od krwi i włosy mam w nieładzie. Chyba jednak wampir będzie musiał poczekać dłuższą chwilę zanim się umyję.

Gdy wróciłam do pokoju, Dante nadal czekał.

- Przygotowałem ci coś do zjedzenia. Musisz nabrać trochę więcej sił.

- Dziękuję. Nie wiesz może czasami, która jest godzina?

- Jest siedemnasta.

- O cholera! Moja mama będzie za pół godziny. Muszę zrobić obiad i posprzątać.- zerwałam się na równe nogi, postanowiłam najpierw pozbierać rozerwane ubrania.

- To może ty posprzątaj, a ja zrobię coś do jedzenia?

- Jesteś pewien?

- A kto szybciej obierze ziemniaki?

- No dobrze. Cała kuchnia jest do twojej dyspozycji, tylko zrób więcej tego wszystkiego bo dzisiaj wraca moje rodzeństwo.

- Nie ma sprawy.



CursedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz