Obudziłam się nad ranem zupełnie sama. Okno było zamknięte a drzwi lekko uchylone.
- Przepraszam, że tak wyszedłem bez pożegnania, ale twoja mama szła i musiałem się ulotnić. Drzwi były zamknięte na klucz więc je otworzyłem. Nie chciałem ci robić kłopotów.
- Dziękuję. To było miłe z twojej strony.
- Słyszysz mnie?
- Bardzo wyraźnie.
- Ale jak to możliwe?
- Nie wiem. A czy to takie ważne? Dobra mniejsza z tym idę zjeść śniadanie. Pa.
- Pa.
Z jednej strony było to dziwne, a z drugiej fascynujące takie rozmawianie z nim przez myśli.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Dzień dobry skarbie. Masz ochotę na jajecznicę?
- Oj tak. Z przyjemnością.
- No to siadaj, a ja zaraz ci ją podam.- odpowiedziała posyłając mi ciepły uśmiech.- Proszę.- dodała, kładąc przede mną talerz na stole.
- Dziękuję.
- No dobrze to ja zmykam do pracy. Wieczorem wraca rodzeństwo. Posprzątaj po sobie i proszę cię nie spotykaj się z tym wampirem. Nie jestem pewna czy można mu wierzyć.
- Mamo, proszę cię. Ufasz mi?
- Tobie tak, ale jemu nie.
- Za to ja mu ufam. Mogę dokończyć śniadanie w spokoju?
- Tak. Do widzenia.- powiedziała i ucałowała mnie na pożegnanie.
- No pa.
Dokończyłam śniadanie w spokoju, a potem umyłam naczynia. Wróciłam do pokoju po czy stwierdziłam, że mam już plany na dzisiejszy dzień.
- Słyszysz mnie?
- Tak. Coś się stało?
- Mógłbyś do mnie przyjść?
- Mógłbym.
- Ale tym razem wejdź przez drzwi. Będę czekać w moim pokoju.
- Nie ma problemu. Za chwilę będę.
- No to w takim razie czekam.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę.- powiedziałam.
- Cześć.- podszedł do mnie i mnie przytulił.- Coś się stało?
- Przemień mnie.- szepnęłam do niego. Spojrzał mi w oczy i powiedział:
- Chcesz tego?
- Chcę.
Dante ugryzł się w lewy nadgarstek, po czym przysunął go do mojej twarzy.
- Musisz teraz się nią pożywić. Pij powoli.- chwyciłam go za dłoń i przyłożyłam nadgarstek do ust. Krew była raczej słodka. Nie budziła we mnie obrzydzenia. Smakowała mi. W jednej chwili wszystko się zmieniło. Zapragnęłam jej więcej i więcej.
Nagle chłopak odsunął się ode mnie. Patrzył na mnie sam nie wiedząc co powiedzieć. Był w szoku. Podeszłam do niego i pchnęłam go na ścianę.
- To nie jest moja jedyna dzisiejsza prośba.
Podeszłam bliżej niego i zaczęłam go całować. Nie musiałam zbyt długo czekać by chłopak odwzajemnił to. Zamieniliśmy strony i teraz ja opierałam się o ścianę, on całował mnie. Chwycił mnie za koszulkę, rozerwał ją. Wszystko działo się w szaleńczym tempie. Nim się spostrzegłam leżeliśmy półnago na łóżku. Rozerwał mi majtki i wszedł we mnie. Był delikatny, a ja nie czułam bólu.
Potem była już tylko ciemność. Nie było w niej ani wampira, ani nikogo innego.
Obudziłam się. Obok mnie siedział chłopak.
- Dante? Co się stało? Dlaczego wszystko mnie boli?
- Pamiętasz coś?- spytał.
- Chciałam abyś mnie przemienił, dałeś mi krwi, a potem... potem nie wiem, nie pamiętam. Całowaliśmy się?
- Po tym jak się napiłaś wpadłaś w jakiś trans lub coś podobnego. Pchnęłaś mnie na ścianę, a potem zaczęłaś mnie całować. Próbowałem jakoś nie ulec, ale jako wampir nie potrafię. No i wylądowaliśmy w łóżku. Potem zemdlałaś. Ja przepraszam. Nie powinienem się zgadzać. Powinienem powiedzieć ci, że nie dam ci krwi. To moja wina.
- Nie przepraszaj. To też moja wina. Mówiłeś mi, że niektórzy źle reagują na wypicie krwi, a ja się uparłam. Z całej tej sytuacji cieszę się, że to ty byłeś tym wampirem. Wampirem, którego znam. I bardzo lubię.
- Nie masz do mnie żalu?
- Ani trochę.- położyłam mu dłoń na policzku i powiedziałam.- Nie obarczaj się tym. A teraz wybacz na chwilę pójdę się ubrać.- owinęłam się kocem i ruszyłam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro zauważyłam, że jestem trochę wybrudzona od krwi i włosy mam w nieładzie. Chyba jednak wampir będzie musiał poczekać dłuższą chwilę zanim się umyję.
Gdy wróciłam do pokoju, Dante nadal czekał.
- Przygotowałem ci coś do zjedzenia. Musisz nabrać trochę więcej sił.
- Dziękuję. Nie wiesz może czasami, która jest godzina?
- Jest siedemnasta.
- O cholera! Moja mama będzie za pół godziny. Muszę zrobić obiad i posprzątać.- zerwałam się na równe nogi, postanowiłam najpierw pozbierać rozerwane ubrania.
- To może ty posprzątaj, a ja zrobię coś do jedzenia?
- Jesteś pewien?
- A kto szybciej obierze ziemniaki?
- No dobrze. Cała kuchnia jest do twojej dyspozycji, tylko zrób więcej tego wszystkiego bo dzisiaj wraca moje rodzeństwo.
- Nie ma sprawy.