Rozdział 12 cz. 2

639 59 13
                                    

Po rozmowie z tatą zbiegłam szybko na dół. Zdałam sobie właśnie sprawę z tego co powiedziałam mu. W mojej głowie obijała mi się nasza rozmowa po lekcjach. Gdy wybiegłam na korytarz szukałam Max'a w kuchni i salonie. Został pokój, stanęłam przed drzwiami i wahałam się czy mam zapukać i wejść. Po chwili drzwi się otworzyły w nich zobaczyłam Max'a w samych spodniach. Spuściłam głowę i po chwili spojrzałam na niego mówiąc.
-Max masz chwilkę?-ale ja głupia
-Pewnie Hope. Wejdź.
Gestem ręki pokazał bym usiadła na łóżku.
-O czym chciałaś pogadać.-zapytał z powagą w głosie
-Chciałam...przeprosić.
-Za co?
-Za to w szkole nie powinnam wtedy na ciebie krzyczeć. Mogłam załatwić to wcześniej ale...
-Ale....-drążył temat
-Ale bałam się wam o tym powiedzieć. Myślałam, że mnie nie będziecie lubili, stwierdzicie, że jestem tchórzem.-schowałam twarz w dłoniach
-Hope....my nigdy tak byśmy nie zrobili nasza rodzina zawsze siebie wspierała. I nawet nie myśl tak bo to nie prawda. Wtedy w szkole nie panowałem nad sobą. Gdyby nie twoja odwaga zabiłbym tego gnoja na miejscu. Widziałem, że się bałaś lecz stawiłaś czoła lękowi powstrzymałaś mnie.
-Ale dlaczego mi pomogłeś.
-Hope jesteśmy jak rodzina a my pilnujemy siebie nawzajem. Nasi rodzice tacy byli więc nas podobnie wychowali. Hope wtedy gdy zobaczyłem jak ten dupek Conor ciebie całuje nie mogłem wytrzymać ja..ja...-przerwałam jego monolog przytulając go
-Rozumiem Max. Pokazałeś, że potrafisz być zazdrosny.-uśmiechnęłam się do niego
-Ja pfff żartujesz chyba....no może....nie wiem.
-Wyglądasz uroczo gdy jesteś zakłopotany.
-Chłopak nie potrafi być uroczy wy dziewczyny to co innego.-spojrzał na mnie poruszając brwiami
-Mam się teraz bać?!-czułam jak robię się blada na twarzy
-Nie ma czego Hope. Nic ci nie zrobię, nie jestem taki jak wujek Jeff lub James.
-Aha.
Teraz spostrzegłam jak blisko siebie byliśmy. Czułam ciepło bijące od chłopaka. Chciałam tak stać z nim wiecznie.
-Nie pozwolę by ktoś ciebie skrzywdził.-po tych słowach przytulił mnie bardziej
-Max?-zapytałam szeptem
-Nigdy nie dam ciebie nikomu skrzywdzić Hope. Jesteś moja i nikomu ciebie nie oddam.-przy ostatnim zdaniu mnie zamurowało
Zabrzmiało to trochę jak wyznanie miłości czy jakoś tak. Odsunęłam się od niego i spojrzałam w oczy. Były niebieskie jak ocean w którym mogę zatonąć patrząc w nie. Po chwili Max zbliżył twarz do mojej, spoglądając w oczy potem wzrokiem schodził do ust. Przypuszczałam o co mu chodziło, czułam podobnie jak on też tego potrzebowałam. Stanęłam na palcach i przymknęłam oczy. Słyszałam tylko cichy śmiech, momentalnie otworzyłam oczy.
-Skoro tego pragniesz....-wyszeptał mi do ucha
Chwilę trwałam w zdziwieniu, Max przybił mnie do ściany. W jednej dłoni trzymał moje dwie. Drugą trzymał mnie w pasie. Pocałunek wyrażał wszystkie emocje jakie odczuwaliśmy w tym momencie. Po chwili Max nie trzymał mnie, złapał pewnie i położył na łóżko. Chwilowo byłam zdziwiona całą sytuacją.
-Max....
-Hope odkąd ciebie ujrzałem moje serce bije szybciej czuje przyjemne ciepło, gdy jestem blisko ciebie. Hope ja....-przerwałam mu całując go w usta
-Max ja też kocham ciebie. I nie ważne czy ktoś inny mnie pocałuje kocham tylko ciebie.
-Hope dziękuję ci. Dajesz mi nadzieję na sens życia. Kocham cię Hope i za wszelką cenę nawet życia nie pozwolę ciebie skrzywdzić.
Podniosłam się i przytuliłam chłopaka. Po chwili wyszłam z pokoju uśmiechając się do Max'a.
Ruszyłam do kuchni na szybką kolację. Po posiłku wykąpałam się i położyłam do łóżka. Rozmyślałam i dzisiejszym dniu oraz rozmowie z ojcem. Teraz wiem że nie powinnam być na niego zła on w jakiś sposób mnie i mamę chronił. Troszczył się o mnie, dlatego mama zawsze była spokojna bo wiedziała że tat jest obok i mnie chroni. Zastanawiało mnie jedno jaką ja posiadam moc. Skoro mama otrzymała przed wielką bitwą taką siłę to jakoś wpłynęło to na mnie i ja mogę mieć to samo lub coś innego. Długo tak jeszcze myślałam nad tym. Czułam się jakiś swobodnie podczas rozmowy na dachu. Pomimo że tata nie rozmawiał ze mną zbyt wiele lub wcale to nie przeszkadzało mi to. Teraz wiem dlaczego byłam oszukiwana i wiem dlaczego to rodzice robili. Kochali mnie i chronili. Po tych długich rozmyślaniach zmęczenie wzięło za wygraną i zasnęłam.

Moja prawdziwa historia: Ostatnia Nadzieja  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz