Rozdział 5

13.3K 581 26
                                    

Wstałam, a następnie przeprowadziłam codzienną rutynę. Wchodząc do kuchni spotkałam tatę. Siedział w mundurze i pił kawę.

-A ty nie w pracy?

-Za chwilę jadę. Dzisiaj mogę pojechać później.

-A okay-usiadłam obok niego pijąc ciepłą herbatę.

-Podwieść Cię do szkoły?

-Tylko wypiję do końca i wezmę rzeczy.

-Zrobiłem kanapki-Wyciągnął dłoń z kanapkami, a kiedy chciałam już je zabrać szybko cofnął rękę.

-No co ty myślałaś, że dam tobie moje kanapki-po tych słowach zaczeliśmy się śmiać.
Lubiłam jego poczucie humoru. Było za dziesięć minut ósma, gdy dojechaliśmy pod szkołę.

-Dzięki, pa.

-No, pa- Po tej odpowiedzi taty poszłam do sali biologicznej.

-Hejka Gabe.-przywitałam się i usiadłam obok niego.

-O hej, nie spóźniłaś się.

- No wiem, tata mnie podwiózł.-powiedziałam dumnie.
Nagle wszedł profesor Walter. Spojrzałam na kolegę, po czym on podał mi karteczkę z napisem: Dziś jest mecz na boisku szkolnym. Idziesz ze mną?

-No nie wiem.

-Proszę... pójdzie z nami Scarlett i Steven.

-No dobra, ale nie obiecuje, że moi rodzice się zgodzą.

-O to super... na pewno się zgodzą- Czekałam z niecierpliwością do dzwonka, bo lekcja była bardzo nudna. Gdy wreszcie skończyły się wszystkie zajęcia, pojechałam do domu i zjadłam obiad. Za godzinę musiałam wyjść, aby zdążyć na mecz. Weszłam po schodach do pokoju i zaczęłam wybierać odpowiedni strój. Po chwili namysłu zdecydowałam się na białą luźną koszulkę, do tego założałam czarne spodnie z dziurami na kolanach i skórzaną kurtkę. Pomalowałam się troszkę mocniej niż do szkoły i wyszłam. Idąc w stronę boiska napisałam jeszcze do mamy wiadmość: Idę na mecz z przyjaciółmi, nie martw się o mnie.

-Aliii stój !- Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą do mnie Scarlett. Zatrzymałam się i poczekałam na nią.

-Ale się zmęczyłaś...słyszę jak dyszysz- Spojrzała się na mnie po czym złapała się za kolana.

-Mam Cię.-Nagle koło Scarlett pojawił się Steven i klepnął ją w dupę.

-Ej..!-Krzyknęła śmiejąc się dziewczyna.

-Chodźmy, bo Gabe obrazi się jeśli nie będzie nas na jego meczu.- Powiedziałam i ruszyliśmy szybkim krokiem. Gdy dotarliśmy na miejsce Scarlett i Steven poszli zająć nam miejsce, a ja spotkać się z Gabem, dopóki jeszcze nie wszedł na boisko.

-Hej, ALICE!-zwrócił się do mnie Brian- Co tu robisz?...bo ja gram zaraz mecz.

-Przyszłam wspierać przyjaciela w grze.-Nasza rozmowa nie trwała długo, ponieważ przerwał nam Gabe.

-O Ali przyszłaś. Jak wygramy to po meczu idziemy świętować,a ty nie masz wyboru i pójdziesz z nami.

-No dobra, mam nadzieję, że będzie co świętować.-Uśmiechnięta poszłam do Scarlett i Stevena. Mecz trwał jak zwykle dla mnie za długo, ale po innych kibicach widziałam pełne zaangażowanie. W ostatnich minutach nasza drużyna wygrała jednym punktem.Wszyscy wstali i wiwatowali,a drużyna złączyła się w ogromnym uścisku. Postanowiliśmy zejść do Geba i mu pogratulować.

-O rany to był wasz najlepszy mecz-Wykrzykneła Scarlett.

-Brawo stary. To gdzie idziemy świętować?-Zapytał Steven patrząc się na Gabe.

-Nasza drużyna postanowiła iść nad rzekę...wiesz tam przy moście.- To miejsce było zawsze widoczne z mojej kryjówki przed światem. Gdy patrzałam na drugą stronę rzeki, widziałam ten słynny most i liny z których ludzie skaczą do wody.

-Okay to co idziemy?-Na moje pytanie odpowiedziała cała drużyna.

-No jasne!!-Wykrzykneli.

Po dotarciu na miejsce niektórzy skakali do wody, a inni tańczyli przy muzyce. Za drzewami i w rzece można było zobaczyć całujących się ludzi. W tych ciemnościach mało widziałam, więc ciężko było mi odnaleźć Scarlett. Przepychając się przez tłum ludzi spotkałam Stevena.

-Ali zobacz co dla ciebie mam!-krzyknął, widać było, że jest pijany. Podał mi butelkę piwa i chciał abym wypiła.

-Nie mogę wiesz, jak moi rodzice dowiedzą się, to nigdy już nie wyjdę z domu.

-Nie przesadzaj. Masz!

-Tylko jedno. Nie chcę wrócić pijana.
Odeszłam i pijąc zaczęłam ponownie szukać Scarlett.
Usiadłam na pomoście na którym co chwilę biegały różne osoby. Gdy wypiłam i położyłam obok siebie butelkę, coś złapało mnie za nogę i wciągneło pod wodę. Przez chwilę wszystko ucichło, nie było słychać żadnej muzyki i krzyków nastolatków. Nigdy za dobrze nie pływałam,ale naszczęście udało mi się wypłynąć na powierzchnię.

-Hej Ali wreszcie wypłynęłaś myślałam,że nie żyjesz.-śmiała się Scarlett, musiała być mocno pijana. Pewnie to ona wciągnęła mnie do tej zimnej wody.

-Wracam do domu a ty idziesz ze mną słyszysz!-podpłynęłam do dziewczyny.

-Ali wyluzuj zostańmy jeszcze chwilę.
-Ja idę rozumiesz?

-Dobra wrócę ze Stevenem lub Gabem.

-Wróć tylko z nimi, z nikim innym.-po tych słowach wyszłam na brzeg. Tak się cieszyłam, że przed wejściem na most położyłam kurtkę z telefonem na trawie. Ubrałam kurtkę, choć i tak było mi zimno. Cała zmoczona postanowiłam ruszyć wolnym krokiem do domu. Oddalając się co raz dalej muzyka cichła, a odgłosy ludzi zanikały. Wychodząc już z lasu przez, który musiałam przejść aby dojść do drogi usłyszałam dźwięk łamiących się gałęzi. Przyśpieszyłam kroku i nie miałam odwagi się odwracać.Nagle z krzaków wyskoczył uśmiechnięty chłopak.

-Bu!-krzyknął, a ja odskoczyłam i przy tym wrzasnęłam.

-Luke czy to ty?

-Hej Ali, brakowało mi cię.-w tamtej chwili przeszły mnie dreszcze i zrobiłam się czerwona. Lukas był moim przyjacielem kiedy mieliśmy pięć lat. Później jego mama zmarła a on musiał się przeprowadzić.

-Co tutaj robisz?

-Razem z tatą postanowiliśmy tutaj wrócić. Od razu poszedłem do twojego domu, ale Ciebie nie było. Twoja mama powiedziała, że tu Cię znajdę.-spojrzałam na niego. Bardzo wydoroślał był umięśniony i taki przystojny. Jego zielone oczy pasowały do jego ciemnych włosów.

-Odprowadzić Cię do domu? Widzę, że jesteś mokra zdejmij bluzkę i ubierz moją kurtkę.-zbliżył się do mnie i pomógł mi zdjąć koszulkę a następnie założył mi swoją kurtkę. Gdy jego ciepłe ręce dotykały mojej skóry znowu przeszła mnie fala dreszczy.

-Wyładniałaś Alice Pearson-spojrzał mi w oczy i poprawił kosmyk włosów który spadał mi na twarz. Nasza droga do domu trwała dość długo, ponieważ musieliśmy opowiedzieć sobie wszystko. Gdy Luke odprowadził mnie do drzwi pożegnał się a ja weszłam do domu. Niespodziewanie zobaczyłam wkurzonych rodziców.

-Jest trzecia w nocy czy ty oszalałaś?! -po słowach mojej mamy czułam, że czeka mnie kłótnia.

Myślę,że rozdziały stają sie coraz ciekawsze czekam na wasze zdanie.

Naznaczona AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz