54

8.9K 618 48
                                    

Spojrzałem na Vi, która praktycznie zasypiała na siedząco. Na jej policzkach widniały ślady po łzach, które ja spowodowałem. Bolał mnie ten widok.

Wypuściłem cicho powietrze z ust i wysiadłem z samochodu, który obszedłem i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Odpiąłem jej pas i wziąłem ją na ręce, jakoś zamykając samochód. Wtuliła się we mnie bardziej, mrucząc coś pod nosem.

Wszedłem do domu, starając się być jak najciszej. Było już po trzeciej w nocy i wszyscy spali, a budzenie ich nie byłoby dobrym rozwiązaniem. Zwłaszcza Leen, która chyba zeszłaby na zawał widząc swoją siostrę w takim stanie.

Jakoś udało mi się zanieść dziewczynę do pokoju, nie robiąc przy tym wielkiego hałasu. Położyłem ją na łóżku i ściągnąłem jej buty.

Przebrałem ją jakimś cudem, przy braku jej współpracy, co było wyzwaniem. Chciałem opuścić pokój, kiedy jej głos mnie zatrzymał.

- Mikey – spojrzałem w jej kierunku. Leżała na boku, przyglądając się mi. Serio, teraz się przebudziła?

- Tak?

- Chcę żebyś został – szepnęła. – Proszę.

- Dobrze – podszedłem z powrotem do łóżka. Pozbyłem się bluzy i położyłem obok niej. Od razu się do mnie przysunęła i wtuliła w moja klatkę piersiową, gniotąc w dłoni materiał mojej koszulki.

- Kocham Cię – wyszeptała.

- Ja Ciebie też kocham, Vi – złożyłem pocałunek na jej głowie. – Ja Ciebie też.


Nie mogłem zasnąć, nawet jeśli Vivianne była obok mnie. Przez ostatnie dni praktycznie nie spałem i wbrew pozorom obecność dziewczyny mi w tym nie pomogła. Cieszyłem się, że wróciła, jeśli za powrót można uznać to, że przywiozłem ją pijaną do domu.

Po prostu... mogłem tylko przypuszczać co sobie myślała i jak zabolało ją to całe wydarzenie. Między mną a Geordie do niczego nie doszło, ale mogłem tylko przypuszczać jak Vi to odebrała i odczuła. I szczerze, nienawidziłem siebie za to.

Z Geordie miałem dobry kontakt i wiedziałem, że jest w mieście, ale to nie powinno się tak skończyć. Powinienem był pójść za Vi, ale... Do cholery co ja sobie myślałem? Przez moją głupotę zraniłem osobę, którą kocham. Nie widziałem jej trzy dni i czułem się jak wrak człowieka, jakby zabrano mi coś cennego, jakby zabrano mi cząstkę mnie.

Spojrzałem na brunetkę, która poruszyła się niespokojnie, a na jej czole pojawiła się zmarszczka. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i musnąłem ustami jej skroń, delikatnie pocierając jej ramię.

- Już dobrze – szepnąłem, nie chcąc przerywać jej snu.

Wbrew pozorom, poranek, jak i reszta dnia nie zapowiadały się kolorowo.

Tell me I'm the one • M.COpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz