Rozdział 13

104 11 5
                                    

Od momentu, kiedy chłopak wrócił z dwoma parującymi kubkami, minęło około pół godziny, które w większości spędzili w ciszy, delektując się idealnym smakiem herbaty, a jedynym dźwiękiem będącym  w pomieszczeniu, jak i w całym mieszkaniu, był tylko telewizor, w którym właśnie w tej chwili można było pooglądać jedną z najpopularniejszych bajek, jakim jest "Spongebob". Tylko od czasu do czasu mogli usłyszeć jakieś komentarze czy wybuchy śmiechów Alex. Właściwie, to z całej trójki siedzącej przed TV, ona pokazywała największe zainteresowaniem programem i żółtą, gadającą gąbką.

Pozostała dwójka niby też  słuchała i wgapiała się w migoczący i kolorowy obraz, ale prawdą było to, że obydwoje byli myślami gdzie indziej. Dylan'a ciągle zżerała ciekawością, ale nie chciał naciskać na dziewczynę, więc dał jej spokój, zmuszając się do ciągłej walki ze swoimi myślami. Co chwila niezauważalnie spoglądał na nią i próbował dostrzec cokolwiek, co powiedziałoby mu, co tak naprawdę stało się brunetce, niestety nadaremno.

    Z kolei myśli Sky nieustannie uciekały do wydarzeń minionego dnia. Ciągle przed oczami miała obraz rozwścieczonego ojca, a w uszach nadal rozbrzęczał dźwięk rozbijającej się butelki. Wciąż na swym ciele mogła poczuć zbijające się w jej delikatną i bladą skórę odłamki szkła i ciemnoczerwoną ciecz, która strużkami wpływała z powstałych ran, tworząc jedną, wielką kałużę na podłodze. Stale starała się odgonić od siebie te wspomnienia, ale nie było to dla niej łatwe. Nie dla jej psychiki, która prawie dzień w dzień przeżywała na okrągło to samo. Krzyki, ból i cierpienie. A najgorsze chyba była świadomość, że to wszystko było zasługą niegdyś jednej z najważniejszych dla niej osób w życiu.

Nie wytrzymała już natłoku myśli, które spowodowały, że po jej lekko różowych policzkach, niekontrolowanie zaczęły spływać słone łzy. Nie chciała ich. Nikomu nie chciała pokazywać, jak bardzo jest słaba, a zwłaszcza rodzeństwu, choć była w pełni świadome, że na to jest już trochę za późno. Ale było to od niej silniejsze i nie dawała rady ich zatrzymać i nawet nie zorientowała się, kiedy nie była wstanie normalnie widzieć przez rozmazany obraz, ani tego, jak z tej bezsilności minimalnie podciągnął jej się rękaw bluzy, a ona sama zaczęła wbijać paznokcie w swoją zranioną rękę.

Dopiero to sobie uświadomiła, gdy poczuła pieczenie i szczypanie, a sam jej niedawno zmieniony i do tej pory biały bandaż nie zaczął powoli przyjmować czerwonej barwy, zapewne od jej krwi. No tak, rany były świeże, niedawno zrobione, a każda najmniejsza i tempa rzecz była zdolna, by z powrotem je otworzyć, nawet zwyczajna kartka papieru, ułożona pod odpowiednim kątem.

Schowała krwawiącą rękę do rękawa i przez chwilę biła się z myślami, ale w końcu szybko podniosła się na równe nogi, co w jej przypadku było naprawdę wielkim osiągnięciem, zważywszy na nadal bolącą nogę. Było to tak gwałtowne, że oprócz samego chłopaka, który zupełnie zatracił się w swoich przemyśleniach, tempo wpatrując się przed siebie, Alex też zdecydowała podnieść z telewizora wzrok i skierować go na stojącą dziewczynę. 

-Wszystko w porządku? -zagadał brunet, sam wstając z miejsca.

-Tak. -odpowiedziała cicho, łamiącym się głosem, nie patrząc na niego. -Czy mogłabym skorzystać z łazienki? -zapytała niepewnie, jąkając się przy tym i niespokojnie poprawiać rękawy swojego okrycia.

-Jasne. -tym razem zabrała głos blondynka, uważnie obserwując brązowooką. Niestety, podobnie jak jej brat nie była w stanie zobaczyć twarzy Sky, bo pomimo, że była ona zwrócona do niej bokiem, skutecznie zasłaniała się swoimi ciemnymi i gęstymi włosami. -Znajduje się naprzeciwko wejścia.

-Dziękuje. -odpowiedziała, a po chwili już jej nie było.

Dylan, jak to on, od razu chciał iść za nią i  dowiedzieć się czy na pewno wszystko w porządku. Wiedział, że jej wcześniejsza odpowiedź była kłamstwem, ale zanim zdążył zrobić choć najmniejszy krok ku swojemu celu, zatrzymała go siostra.

Czy to tak wiele? ~Dylan O'BrienOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz