04

56 8 1
                                    

Zadzwonił znowu ten dziwny budzik i oświeciło się światło w pokoju. Rose przetarła oczy i usiadła na łożu. Wstała oraz podeszła do szafy, aby ubrać kolejny nudny, biały strój, ponieważ ten już miała brudny. Wiadomo co jest białe to się szybko brudzi. Brudne ubranie wrzuciła do takiego pojemnika.
-Później pójdę do pralni.- powiedziała sama do siebie oraz wyszła z pomieszczenia na śniadanie.

Gdzie jesteś?

Pojawił się w jej głowie głos. Już wiedziała kto to jest i się lekko uśmiechnęła tak żeby nikt nie widział. Próbowała jej jakoś odpowiedzieć. Zamyśliła się trochę i w myślach spróbowała coś powiedzieć.

Idę na śniadanie.
Udało ci się! Mówiłam, że potrafisz!
Naprawdę mnie słyszysz?
Tak i to bardzo wyraźnie.

Rose przepełniało szczęście. Czuła się wyjątkowo, że tak potrafi. To było coś naprawdę niezwykłego. Gdy już trafiła do jadalni zrobiła tą czynność co wczoraj i zasiadła do stolika Lucy.
-Mówiłam.- uśmiechnęła się blondynka.
-Tak, tak i mówiłaś też żeby się nie uśmiechać, pamiętasz? Kamery.- wskazała ciemno włosa na kamerę.
-No tak masz rację.- od razu się ogarnęła. Zaczęły jeść ich "śniadanie". Rzeczywiście, kiedy dziewczyna zjadła kilka porcji to się do tego przyzwyczaiła. Po obiedzie oby dwie udały się na zajęcia. Rose miała akurat lekcje Strategii, gdzie nie sprawdziła się najlepiej. Nie umiała odpowiedzieć na zadane jej pytanie, ale się tym nie przejęła.

Po zajęciach udała się na obiad, jednak nie zastała tam Lucy. Była zdziwiona, że nie przyszła dlatego postanowiła się do niej odezwać przez telepatię.

Gdzie jesteś? - zapytała w myślach.
Nie przyjdę na obiad. Źle się czuje...czekam na Adama. Powodzenia na badaniach.
No ok - nie uśmiechało jej się jeść samej obiad no, ale mówi się trudno. Po zjedzeniu kolorowych tabletek poszła pod tablicę ogłoszeń, gdzie stały już jakieś dwie osoby. Prawdopodobnie te osoby są z tamtego miesiąca. Jednak ją oni spine obchodzili. Czekała na Thomasa. Musiała uważać, żeby się do niego za bardzo nie zbliżyć. Po pięciu minutach podszedł do nich Thomas oraz Strażnik.
-Hej.- powiedziała cicho ciemno włosa.
-Cześć.- uśmiechnął się lekko tak żeby strażnik tego nie zauważył.
-Gotowi na badania?- zapytał obojętnie strażnik. Wszyscy kiwneli głową w tym samym czasie. Poczekali, aż wszyscy znikną z korytarzy i ruszyli w całkiem nieznane dla Rose miejsce. Było tam dosyć ciemno. Na środku pomieszczenia znajdowały się jakieś cztery "kapsuły". Strażnik podszedł do jednej i wskazał na Rose.
-Ty wchodzisz do tej.- oznajmił.
-Ale po co?- zapytała obawiając się tego miejsca.
-Tutaj będą ci robić badania.- odpowiedział i odwrócił się do kolejnej kapsuły. Thomas spojrzał na dziewczynę kiedy ruszyli za strażnikiem. Uśmiechnęła się do niego lekko i weszła do środka. Środek automatycznie się zaświecił. Na samym środku było krzesło. Ciemno włosa usiadła na nie i czekała co się stanie. Nagle przed nią pojawiło się kolejne światło, które ją oślepiło. Kiedy światło zniknęło podeszła do niej jakaś kobieta. Rose zwróciła uwagę na jej oczy. Miała je całkiem czarne. W rękach trzymała jakąś igłę i dziwne urządzenie.
-Jestem Aniela...spokojnie nic ci groźnego nie zrobię...- powiedziała obojętnie i kazała jej się nachylić tak, aby dać dostęp do karku. Kiedy Rose zaprzeczyła to pani oznajmiła, że może to zgłosić radzie i szefowa tu może przyjść oraz to sama zrobić. Rose jednak bała się szefowej rady, dlatego posłuchała kobiety i się nachyliła oraz odsłoniła kark ze swoich długich włosów. Kobieta wbiła tam strzykawkę przez co Rose krzyknęła z bólu. Po paru sekundach starsza kobieta wyjęła z tamtąd igłę i coś narysowała na jej karku. Jednak Rose nie mogła tego zobaczyć.
Jak to są badania to ja jestem duchem świętym. Pomyślała niebiesko oka. Kobieta wyszła z pomieszczenia, a zamiast jej pojawił się jakiś facet. Wziął ją za rękę i odwrócił jej rękę tak, aby nadgarstek był dla niego widoczny. Wziął jakieś urządzenie i zaczął jej jeździć tym urządzeniem po nadgarstku. Następnie wszedł kolejny mężczyzna. Ten który jeździł tym czym po jej nadgarstku mówił do drugiego jakieś rzeczy w nieznanym dla niej języku. Wysoki mężczyzna, który stał przed nią zapisywał coś kiedy ten drugi coś do niego mówił. Po chwili ten co coś pisał podszedł do niej i wbił jej coś do ręki przez co Rose natychmiastowo straciła przytomność.

Obudziła się w tym samym pomieszczeniu jednak już tak dziwnie nie świeciło jak poprzednio. Drzwi do kapsuły się otworzyły, a w nich pojawił się strażnik.
-Idziemy dalej.- oznajmił i ruszył do kolejnych kapsuł.
Co się tu do cholery dzieje? Powiedziała do siebie w myślach. Jak to były badania to ona jest duchem świętym (xd). Dziewczyna wyszła z kapsuły, poczekała, aż reszta wyjdzie i ruszyła za strażnikiem. Wysoki mężczyzna kazał im wejść do kolejnej kapsuły, jednak ta była przeźroczysta. Rose posłuchała niechętnie rozkazu oraz weszła do ciasnego pomieszczenia. Została zamknięta. Jakiś kobiecy głos kazał jej patrzeć przed siebie. Nagle z naprzeciwka pojawiły się jakby lasery, które świeciły prosto w jej oczy. Chciała zamknąć oczy, ale nie mogła. Po chwili przed nią zaczęło migać czerwone światełko. Rose nie wiedziała co one oznacza więc całkiem je olała. Wyszła z kapsuły i czekała na resztę. Wysoki pan w kombinezonie zaprowadził ich wszystkich z powrotem pod tablicę ogłoszeń.
-W waszym pokoju, za tydzień powinny pojawić się wyniki. Spokojnie nawet jak będą wskazywać o słabości waszego ciała to i tak wam nic się nie stanie. Życzę wam miłych dni w naszej Strefie.- odwrócił się jak robot i ruszył przed siebie. Spojrzałam na Thomas'a. Był lekko przerażony. Jego oczy były przepełnione czernią. Zdziwił mnie ten niespotykany kolor oczu.
Co mogło mu się stać? Pytała siebie, lecz i tak nie znała odpowiedzi. Właśnie zadzwoniły dwa ciche dzwonki co oznaczało koniec przerwy poobiedniej. Rose spojrzała w stronę korytarza, gdzie znajduje się jej pokój. Z naprzeciwka biegła jej przyjaciółka. Przytuliła ją i pociągnęła ją do toalety.
-Odwróć się.- powiedziała Lucy, gdy już były w toalecie. Rose posłuchała blondynki oraz się odwróciła. Lucy podniosła jej czarne włosy do góry odsłaniając szyję.
-Motyl!- krzyknęła uradowana. Niebiesko oka spojrzała ze zdziwniem na blondynkę.
-Ja mam serce.- Lucy pokazała te samo miejsce, gdzie sprawdzała u niej.
-Co to oznacza?- zapytała Rose.

Hej, hej, hej!
Wybaczcie, że teraz dodaje rozdział, ale wcześniej nie miałam jakoś czasu. Wybaczcie! Nie mam o czym pisać lub opowiedzieć więc piszę to co zawsze xd:

Czytasz= zostaw po sobie ślad :)
Widzisz błąd?= popraw mnie w kom :)

 Closed Zone| T.B.S | A.L /// ZAWIESZONE :(Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz