Wchodząc do pubu było mocno czuć alkohol i dym papierosów, ale da się do tego przyzwyczaić. Ogółem jest wiele wolnych stolików, a to pewnie wyniki z tak wczesnej godzinie, bo nie każdy spędza tutaj całe dnie. Usiadłem na jednym ze stołku i spojrzałem na barmana. Znamy się właśnie stąd i gość jest całkiem sympatyczny. Czasami współczuje mu, że musi się tutaj marnować i wywalać za drzwi kompletnie pijanych i ledwo żywych ludzi.
- O cześć stary! - powiedział głośno i uścisnął moją dłoń. - Co u ciebie słychać? - zapytał się.
- No cześć - odpowiedziałem.
- Piwko? - zapytał, a ja przytaknąłem. - A co to się stało, że przyszedłeś? Dawno cię tu nie było... Już myślałem, że zapadłeś się pod ziemię... - zaśmiał się głośno.
- Jak widać jestem. Po prostu nie miałem czasu... Ciągle jestem zmęczony. Sam rozumiesz... Praca. Teraz po prostu urwanie głowy. Mój kochany tata daje mi coraz to nowsze projekty, a ja już ledwo co ogarniam. - streściłem mu krótko.
- To może weź urlop? - zaproponował.
- Taa... Myślisz, że teraz bym go dostał? Nowi klienci, nawał roboty, a ja chce urlop. Prędzej tata by mnie zjadł wzrokiem, jakbym o to poprosił. A poza tym może i lepiej. Siedziałbym cały czas tutaj i upijałbym się do nieprzytomności. Nie chce powtórki z rozrywki... Siedząc cały czas sam w domu po prostu wariuję. - odparłem.
- Masz rację... Nie chce cię znów transportować do domu, gdyż sam nie dałbyś rady. Wiesz, że tego nie lubię... - zaśmiał się ponownie.
- Toteż właśnie... - westchnąłem i wziąłem łyk piwa.
- A może jakaś dziewczyna? Nie myślałbyś tak dużo. Niektóre potrafią zawrócić w głowie, a ja coś o tym wiem. - uśmiechnął się na ostatnie wypowiedziane słowa.
- Nie sądzę, aby był to najlepszy pomysł. - rzuciłem pod nosem. - A poza tym nie mam nikogo na oku...
- A to niby dlaczego nie najlepszy? Dobrze wiesz, że brakuje ci no nie wiem... Zmian. Ale z taką miną, jaką masz teraz nawet 60-latka, by cie nie chciała, mimo że, wyglądem nie musisz się martwić. Po prostu się zabaw. - słuchałem, jak gada te swoje życiowe rady.
- Taa. Łatwo ci mówić. Tylko jakoś nie mam ochoty. - odpowiedziałem z obojętnością.
- Cholera... Tobie naprawdę brakuje seksu... - zaczął się śmiać. - Zobacz tam siedzi taka jedna blondynka od jakiś dwóch godzin. - spojrzał się w jej stronę, a zaraz po nim ja. - Poderwij ją. Może jeszcze została odrobina starego Alexa Cartera... - dopowiedział. Szczerze mówiąc dawnego mnie już nie ma. Po prostu...
- Jednak poradzę sobie sam. Zajmę się pracą... Ale dzięki za rady. Może kiedyś z nich skorzystam. - powiedziałem krótko.
- Zrzęda. - rzucił w moją stronę, podając drinka jakiemuś facetowi.
- A u ciebie jakieś zmiany? - chciałem już zmienić temat.
- Po staremu. Mało się u mnie zmieniło. Natalie ma humory jakieś, nie wiem o co jej chodzi... Kobiet jednak nigdy nie zrozumiem. - powiedział kiwając głową.
- Mało się starasz... - wybąkałem i zacząłem się śmiać.
- Ty to mi nie doradzaj, lepiej zajmij się swoim życiem... Jest bardziej szare niż moje.
- Nie przesadzaj. - rzuciłem krótko.
- To ty weź się w garść. - i tutaj miał rację. Po raz kolejny.
- Sarah! - krzyknął zadowolony kumpel. - Co ty tutaj robisz? Gdzieś ty się podziewała? - zapytał czekając na odpowiedź.- Cześć Victor. A no musiałam załatwić parę spraw. - powiedziała, a ja rozpoznałem ten głos.
- Tyle czasu? - zapytał się.
- Niektóre rzeczy potrzebują wiele... - rzuciła w jego stronę.
- Poznaj mojego znajomego. Po prostu marudę i ofiarę losu. - powiedział z irytacją.
- Weź już przestań... Okej? - powiedziałem spoglądając na niego.
- Alex? - powiedziała brunetka ilustrując moją twarz.
- Cześć Sarah - powiedziałem.
- Znacie się? - zapytał zdezorientowany Victor.
- Od dzisiaj. - rzuciłem krótko.
- Tak. - powiedziała rownocześnie ze mną.
- Jak to? - spytał zmieszany.
- Będziemy pracować razem. - odpowiedziałem mu.
- Oh. Ale mały ten świat. To macie okazję lepiej się poznać... - powiedział nalewając whisky jakimś mężczyznom.
- Nie spodziewałam się, że tutaj cię spotkam... - powiedziała w moją stronę.
- Ja też mogę powiedzieć to samo o tobie. - powiedziałem.
- Przyszłam odwiedzić kuzyna. Kiedyś cześciej tu przesiadywałam i pomagałam mu. - musiało to być wcześniej niż zacząłem tutaj prawie mieszkać.
- Ja czekam na znajomego. - powiedziałem, ale oczywiście Victor musiał przerwać...
- I użala się nad sobą. - wyszczerzył swoje zęby, a ja zgromiłem go wzrokiem. - Dobra już sobie idę.
- Tego nie powiedziałem, że masz iść. - powiedziałem.
- I tak bym cię nie posłuchał, ale w końcu to jest moja robota i muszę coś porobić, bo jeszcze mnie szef wywali. - powiedział i wszyscy się zaśmialiśmy. Victor odszedł i zostałem sam z Sarah. W sumie miałem dobrą okazję, by dowiedzieć się więcej o niej.
CZYTASZ
Wspomnienia z przeszłości.
AçãoCzy czas leczy rany? Nie. On je tylko przygasza. Czasem w mniejszym, a czasem w większym stopniu. Ból pozostaje razem ze wspomnieniami. Niektórzy pragną zemsty... nawet tej najgorszej, a inni wiedzą, że i tak to nic nie zmieni. Historia dwudziestop...