Rozdział 3

106 9 0
                                    

Wchodząc do pubu było mocno czuć alkohol i dym papierosów, ale da się do tego przyzwyczaić. Ogółem jest wiele wolnych stolików, a to pewnie wyniki z tak wczesnej godzinie, bo nie każdy spędza tutaj całe dnie. Usiadłem na jednym ze stołku i spojrzałem na barmana. Znamy się właśnie stąd i gość jest całkiem sympatyczny. Czasami współczuje mu, że musi się tutaj marnować i wywalać  za drzwi kompletnie pijanych i ledwo żywych ludzi.

- O cześć stary! - powiedział głośno i uścisnął moją dłoń. - Co u ciebie słychać? - zapytał się.

- No cześć - odpowiedziałem.

- Piwko? - zapytał, a ja przytaknąłem. - A co to się stało, że przyszedłeś? Dawno cię tu nie było... Już myślałem, że zapadłeś się pod ziemię... - zaśmiał się głośno.

- Jak widać jestem. Po prostu nie miałem czasu... Ciągle jestem zmęczony. Sam rozumiesz... Praca. Teraz po prostu urwanie głowy. Mój kochany tata daje mi coraz to nowsze projekty, a ja już ledwo co ogarniam. - streściłem mu krótko.

- To może weź urlop? - zaproponował.

- Taa... Myślisz, że teraz bym go dostał? Nowi klienci, nawał roboty, a ja chce urlop. Prędzej tata by mnie zjadł wzrokiem, jakbym o to poprosił. A poza tym może i lepiej. Siedziałbym cały czas tutaj i upijałbym się do nieprzytomności. Nie chce powtórki z rozrywki... Siedząc cały czas sam w domu po prostu wariuję. - odparłem.

- Masz rację... Nie chce cię znów transportować do domu, gdyż sam nie dałbyś rady. Wiesz, że tego nie lubię... - zaśmiał się ponownie.

- Toteż właśnie... - westchnąłem i wziąłem łyk piwa.

- A może jakaś dziewczyna? Nie myślałbyś tak dużo. Niektóre potrafią zawrócić w głowie, a ja coś o tym wiem. - uśmiechnął się na ostatnie wypowiedziane słowa.

- Nie sądzę, aby był to najlepszy pomysł. - rzuciłem pod nosem. - A poza tym nie mam nikogo na oku...

- A to niby dlaczego nie najlepszy? Dobrze wiesz, że brakuje ci no nie wiem... Zmian. Ale z taką miną, jaką masz teraz nawet 60-latka, by cie nie chciała, mimo że, wyglądem nie musisz się martwić. Po prostu się zabaw. - słuchałem, jak gada te swoje życiowe rady.

- Taa. Łatwo ci mówić. Tylko jakoś nie mam ochoty. - odpowiedziałem z obojętnością.

- Cholera... Tobie naprawdę brakuje seksu... - zaczął się śmiać. - Zobacz tam siedzi taka jedna blondynka od jakiś dwóch godzin. - spojrzał się w jej stronę, a zaraz po nim ja. - Poderwij ją. Może jeszcze została odrobina starego Alexa Cartera... - dopowiedział. Szczerze mówiąc dawnego mnie już nie ma. Po prostu...

- Jednak poradzę sobie sam. Zajmę się pracą... Ale dzięki za rady. Może kiedyś z nich skorzystam. - powiedziałem krótko.

- Zrzęda. - rzucił w moją stronę, podając drinka jakiemuś facetowi.

- A u ciebie jakieś zmiany? - chciałem już zmienić temat.

- Po staremu. Mało się u mnie zmieniło. Natalie ma humory jakieś, nie wiem o co jej chodzi... Kobiet jednak nigdy nie zrozumiem. - powiedział kiwając głową.

- Mało się starasz... - wybąkałem i zacząłem się śmiać.

- Ty to mi nie doradzaj, lepiej zajmij się swoim życiem... Jest bardziej szare niż moje.

- Nie przesadzaj. - rzuciłem krótko.

- To ty weź się w garść. - i tutaj miał rację. Po raz kolejny.
- Sarah! - krzyknął zadowolony kumpel. - Co ty tutaj robisz? Gdzieś ty się podziewała? - zapytał czekając na odpowiedź.

- Cześć Victor. A no musiałam załatwić parę spraw. - powiedziała, a ja rozpoznałem ten głos.

- Tyle czasu? - zapytał się.

- Niektóre rzeczy potrzebują wiele... - rzuciła w jego stronę.

- Poznaj mojego znajomego. Po prostu marudę i ofiarę losu. - powiedział z irytacją.

- Weź już przestań... Okej? - powiedziałem spoglądając na niego.

- Alex? - powiedziała brunetka ilustrując moją twarz.

- Cześć Sarah - powiedziałem.

- Znacie się? - zapytał zdezorientowany Victor.

- Od dzisiaj. - rzuciłem krótko.

- Tak. - powiedziała rownocześnie ze mną.

- Jak to? - spytał zmieszany.

- Będziemy pracować razem. - odpowiedziałem mu.

- Oh. Ale mały ten świat. To macie okazję lepiej się poznać... - powiedział nalewając whisky jakimś mężczyznom.

- Nie spodziewałam się, że tutaj cię spotkam... - powiedziała w moją stronę.

- Ja też mogę powiedzieć to samo o tobie. - powiedziałem.

- Przyszłam odwiedzić kuzyna. Kiedyś cześciej tu przesiadywałam i pomagałam mu. - musiało to być wcześniej niż zacząłem tutaj prawie mieszkać.

- Ja czekam na znajomego. - powiedziałem, ale oczywiście Victor musiał przerwać...

- I użala się nad sobą. - wyszczerzył swoje zęby, a ja zgromiłem go wzrokiem. - Dobra już sobie idę.

- Tego nie powiedziałem, że masz iść. - powiedziałem.

- I tak bym cię nie posłuchał, ale w końcu to jest moja robota i muszę coś porobić, bo jeszcze mnie szef wywali. - powiedział i wszyscy się zaśmialiśmy. Victor odszedł i zostałem sam z Sarah. W sumie miałem dobrą okazję, by dowiedzieć się więcej o niej.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wspomnienia z przeszłości.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz