27

1K 33 3
                                    

Obudził mnie budzik. Sięgnęłam po telefon i szybko wyłączyłam denerwujący dźwięk.
Odłożyłam go na stolik nocny i znów opadłam na łóżko z westchnieniem.
Ross leżał obok mnie. Nadal spał. Popatrzyłam chwile na niego.
- Ross- szepnęłam zataczając palcem koła na jego torsie.
Blondyn otworzył oczy.
- hej- odparł z lekkim uśmiechem przyciągając mnie do siebie.
-wstawaj. Przypominam ci ze dzisiaj jest szkoła. - powiedziałam.
- odpuśćmy dzisiaj zajęcia. - powiedział Ross z zawadiackim uśmieszkiem.
- dzisiaj piątek..- powiedziałam - jeszcze jeden dzień dasz radę. - odparłam z uśmiechem  i wstałam z łóżka.
Chłopak westchnął i schował głowę pod kołdrę.
Jednym ruchem ściągnęłam z niego nakrycie.
- wstawaj bo nie dostaniesz śniadania - zaśmiałam się - a przecież wiesz że jestem wspaniałą kucharką- odparłam przeciągle wchodząc do łazienki.

Ross POV
Zaśmiałem się. Ale cholera, nie kłamała. Potrawy ugotowane przez nią były nie do opisania. To takie uczucie jakby człowiek jadł kawałek nieba. Świadomość że Bianca zrobi mi śniadanie postawił mnie na nogi. Bo naprawdę.... Śniadanie przyrządzane przez nią było warte wszystkiego.

Kiedy brunetka wyszła z łazienki ja nadal leżałem w łożku.
Jak zwykle wygladała przepięknie. Jej spodnie idealnie przylegały do tej jej idealnej pupy, a koszulka opinała jej piersi.
Odchrząknąłem, a Bianca spojrzała na mnie pytająco.
- masz tak zamiar iść do szkoły? Do miejsca gdzie napaleni kolesie będą gapić się na twoje cycki, które ta koszulka doskonale eksponuje? - zapytałem bo jakoś wizja tego nie do końca mi odpowiadała.
- a masz z tym problem ? - zaśmiała się uroczo.
Nie ja nie mogę z tą dziewczyną. Zerwałem się na równe nogi i podszedłem szybko do brunetki.
- tak. - odparłem stanowczo. - jesteś moja i nie chce żeby ktoś myślał o tobie w taki sam sposób jak ja, a uwierz mi ze kiedy na ciebie patrzę mam ochotę zedrzeć z ciebie tą pieprzoną bluzkę żaby gapić się na twoje piersi w nieskończoność.
- przesadzasz- odparła kiedy ją obejmowałem.
- nie przesadzam. A teraz proszę, skarbie. Załóż inną koszulkę- powiedziałem wręcz błagalnie co mi się raczej nie zdarza.
Bianca przewróciła oczami , ale zaraz później się uśmiechnęła.
- okej. Jak tak ci zależy.- powiedziała i zdjęła bluzkę przez głowę. Mój wzrok spoczął na jej okrągłych piersiach i naprawdę trudno było mi się powstrzymać żeby nie zdjąć z niej tez stanika... Albo najlepiej w ogóle całą ją rozebrać.
- lepiej? - zapytała kiedy miała na sobie inną koszulkę.
- nie. - odparłem.
Cholera ona we wszystkim wyglada seksownie.
- jest dobrze - powiedziała Bianca i wygładzili koszulkę.
- idę zrobić śniadanie, a ty w tym czasie się ogarnij. Tylko się pospiesz bo się spóźnimy.
Jakoś niespecjalnie się tym przejąłem.
Po 10 minutach zszedłem do kuchni.
Bianca, która stała przy kuchence uśmiechnęła się na mój widok. Wspaniałe uczucie, kiedy ktoś cieszy się że cię widzi. Poczułem niesamowity zapach.
- o mój Boże. Jak to zajebiecie pachnie - powiedziałem podchodząc do dziewczyny, która nadal się uśmiechała. Patrzyłem z podziwem jak zręcznie przegląda pięknie wyglądającego tosta na patelni.
Umiem gotować, ale jej zdolności przebijają wszystkich. Patrzenie na nią, kiedy gotuje można było by porównać do magii.
Bianca sprawnie przełożyła tosty na talerze.
- proszę bardzo - powiedziała stawiając dwa talerze na stole.
- dziękuje - powiedziałem i usiadłem.
Wpatrywałem się w zwykłego tosta jak w obraz. Nie sadziłem ze można zrobić coś tak pięknego.
Bianca usiadła koło mnie , wzięła dużą kanapkę z zapieczonym serem do rąk i ugryzła.
Zrobiłem to samo i miałem wrażenie ze po prostu się rozpływam. Nigdy w życiu nie jadłem tak dobrego tosta. Ser, bekon, avocado... Jezuuu... Mógłbym się ożenić z tym tostem.
- jakie to jest dobreeeee - powiedziałem wzdychając.
- cieszę się - odparła Bianca. - przyjemnie ugotować coś dla dwóch osób. - uśmiechnęła się smutno.
Poczułem jak żołądek mi sie ścisnął.
Położyłem dłoń na kolanie Bianki i lekko ścisnąłem. Dziewczyna zerknęła na mnie, a ja uśmiechnąłem się pokrzepiająco.

Bianca POV :
- chodź juz ! - krzyknęłam biorąc klucze od auta i idąc w kierunku drzwi.
- idę! - powiedział chłopak z góry i szybko zbiegł po schodach.
Wsiedliśmy do mojego auta.
- nie mam książek - zaśmiał sie chłopak.
- pożyczę ci - powiedziałam i odpaliłam silnik.

- co powiedzą ludzie, kiedy zobaczą nas razem? - zapytałam kiedy wjeżdżałem na teren szkoły.
- nie obchodzi mnie to- Ross wzruszył ramionami. - chce tylko żeby ta cholerna szkoła sie juz skończyła i żebyśmy bez żadnych przeszkód mogli być razem. - powiedział spokojnie.
- nie wybiegasz zbyt daleko w przyszłość? - zapytałam parkując. - ile przeciętnie trwały twoje związki?
Chłopak przewrócił oczami.
- proszę cię, nie porównuj tego. To cios poniżej pasa. - odparł i wysiedliśmy z auta.
Nie spodziewałam się ze jest tak zimno.
- cholera ,ale zimno - powiedziałam i skuliłam się.
Chłopak zdjął swoją bluzę i podał mi ją.
- załóż - polecił mi.
- jesteś pewien? Ktoś może pomyśleć.... - zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.
- przestań Bianca! - powiedział. - chce żeby widzieli ze jesteś moja - powiedział i wziął mnie za rękę.
Mocno ją chwyciłam i bałam sie pościć żeby nie zmienił zdania.
Weszliśmy do szkoły i poczułam na sobie wzrok innych, a w oddali słyszałam szepty.
Nigdy nie przejmowałam się tym co mówią o mnie inni, ale teraz... Czuje się strasznie źle.
Spojrzałam na Rossa, który z uśmiechem szedł przez korytarz nadal mocno trzymając moją rękę.
Zadzwonił dzwonek.
- do zobaczenia na następnej przerwie - powiedział, pocałował mnie i poszedł pod sale do geografi.
Skinęłam tylko głowa i udałam się na hiszpański.
Po chwili podbiegła do mnie Jude, a ja modliłam się w duchu żeby nie widziała tego jak całowałam się z Rossem.
- hej Bi....- zaczęła z radością, ale po chwili zmierzyła mnie wzrokiem.
- czy to bluza Rossa? - zapytała.
- tak - powiedziałam i coś czułam ze piekło się rozpoczyna.

Bad Boys Never Change | Ross Lynch |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz