Luke POV
Od trzech dni chodzę nabuzowany. A dlaczego? Bo nasz wspaniały menadżer stwierdził, że skoro sami nie potrafimy stworzyć sobie odpowiedniego wizerunku to on się tym bardzo chętnie zajmie. A czy to moja kurwa wina, że najwyraźniej mamy inne definicje „odpowiedniego wizerunku". Załatwił nam już jakąś nieznaną laskę z którą mamy napisać wspólny kawałek, żeby lepiej wypaść, zapisał mnie i Clifforda na zajęcia ze sztuki bo zaraz, zaraz jak to było... „Może gdy poznacie historię innych artystów nauczycie się szacunku do innych muzyków wywodzących się z blablablabla". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet nie możemy powiedzieć nie. Ostatnio coraz częściej tęsknie za czasami gdy graliśmy w garażu Michaela. Nikt nie mówił nam co mamy robić, jakie piosenki pisać i z kim się spotykać. Automatycznie na myśl przyszła mi Arzaylea i mój poziom wkurwienia osiągnął maksimum. Musiałem się na czymś wyładować, rozejrzałem się po korytarzu i zauważyłem średniego wzrostu blondynkę uśmiechającą się do telefonu. Nowa, pewnie jest dodatkowo zestresowana pierwszym dniem co sprawia, że jest jeszcze łatwiejszym celem. Uśmiechnąłem się pod nosem i „przypadkowo" wpadłem na zapatrzoną w ekran dziewczynę.
-Przepraszam, to moja wina nie patrzyłam gdzie idę.- Uśmiechnęła się do mnie. Pewnie mnie kojarzy i chce się podlizać. Nienawidzę takich ludzi, raczej nie będę miał potem wyrzutów...
-To chyba oczywiste, że to twoja wina.- Tak właściwie to moja, ale kto by tam zwracał uwagę na takie szczegóły-Ciekawe jak taka oferma jak ty w ogóle się tu dostała skoro nie umiesz nawet chodzić.
Zacisnęła pięści i obróciła się z zamiarem pójścia w swoją stronę. Och nie mała ja jeszcze z tobą nie skończyłem.
-Nie odwracaj się jak do ciebie mówię suko. – Być może trochę przegiąłem ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że naprawdę mój dzień już totalnie ssał a była dopiero 11- Powinnaś czekać aż lepsi od ciebie skończą, nikt nie pozwolił ci odejść.
Uśmiechnąłem się z wyższością, niech nowa pozna swoje miejsce w tej szkole. Swoją drogą, kto to do cholery jest? Skoro dostała się do tej szkoły to albo jest utalentowana albo ma jakieś niezłe znajomości... Raczej stawiam na drugie, wnioskując po naszej wymianie zdań, blondi raczej nie ma siły przebicia. Spojrzałem na chłopaków, którzy z kpiącym spojrzeniem mierzyli zdezorientowaną dziewczynę, której mina po chwili z rozdartej wewnętrznie zmieniła się na wściekłą księżniczkę. Wtedy już wiedziałem że wygrałem, pewnie zaraz zacznie się jąkać albo jakoś zabawnie wydzierać używając słów zastępujących jej wyzwiska. Na samą myśl chciało mi się śmiać.
Odwróciła się na pięcie i spojrzała na mnie, dawaj mała już nie mogę się doczekać twojego „wybuchu".
-Przeprosiłam, więc nie wiem dlaczego robisz z tego taki problem. To nie moja wina że ty, z resztą chodzących wieżowców nie patrzycie gdzie idziecie i taranujecie wszystko co stanie wam na drodze.
Przyznam szczerze, że nie słyszałem żeby ktoś określał nas wieżowcami. Skąd laska się urwała.
-Chyba nie zdajesz sobie sprawy z kim rozmawiasz mała... - Dajmy jej szansę na rozwinięcie się, prychnąłem w myślach. Może oprócz wieżowców porówna nas do greckich bogów- toż to podobnie obraźliwe.
-Ach tak? Popraw mnie jeśli się mylę, ale jestem pewna na 90%, że rozmawiam z chłopakiem który nie zdaje sobie sprawy, że kutas powinien być częścią jego ciała nie osobowości
Ostro, przyznam szczerze, że tego się nie spodziewałem. Nie wygląda na dziewczynę zdolną do takich odzywek, chociaż gdyby się jej dobrze przyjrzeć...
-Taka jesteś pyskata blondi? Może następnym razem zamiast wgapiać się w telefon patrz przed siebie.- Powiedziałem spokojniej i przyjrzałem się jej dokładniej, była niezła. Miała naszyjnik z symbolem ulubionego zespołu Call'a, próbowałem przypomnieć sobie jak nazywał się zespół gdy zorientowałem się, że wciąż gapię się na jej piersi – które swoją drogą były naprawdę atrakcyjne. Podszedłem do niej wystarczająco blisko by poczuła mój oddech, może tak cię trochę zestresuję księżniczko. – Jako że jesteś nowa mogę ci zaoferować taryfę ulgową. Numerek w toalecie a nawet narysuję ci drogę do klasy.
No co? Nie po takich akcjach dziewczyny wskakiwały mi do łóżka,
-Chyba spasuję. Ale jeśli chcesz mogę ci w zamian rozrysować drogę powrotem do piekła, żebyś mógł wrócić tam skąd wylazłeś, Blondi. –Mówiąc to przeszła obok mnie próbując wziąć mnie z Bara co trochę zabawnie jej wyszło przez jej wzrost. Nie skomentowałem tego bo byłem zbyt zszokowany odpowiedzią dziewczyny.
-Na co się tak gapicie?- Warknąłem na gapiących się uczniów. Nawet nie zauważyłem kiedy się tutaj zebrali.
-Spokojnie stary- Odezwał się Ashton, on zawsze był tym najrozsądniejszym z nas. Taki kumpel/ojciec.
-Jak ma być kurwa spokojny jak jakaś pierwsza lepsza laska mu tu kurwa skacze jakby nie znała swojego miejsca- Wtrącił się Call
-Jakiego miejsca? Jesteśmy na tym samym poziomie stary.
-Może ty jesteś na tym samym poziomie. Bo ja na pewno jestem wyżej.- Wyszczerzył się Hood.
-Luukeee- Cholera, cholera, cholera. Jeszcze jej tu tylko brakowało.
-Mike proszę pomóż mi z nią.-Spojrzałem błagalnie na przyjaciela.
Dostałem pozwolenie na zerwanie z Arzayleą tydzień temu i od razu je wykorzystałem. Problem polega na tym, że dziewczyna nie rozumie słowa NIE.
-Luuuke.- Nawet sposób w jaki wymawia moje imię mnie wkurza. To ma być urocze? Słodkie? Brzmi jakby się zacięła.- Właśnie szłam do łazienki, może miałbyś ochotę przejść się ze mną?- Sami widzicie, zachowuje się jak dziwka, którą swoją drogą myślę że jest.
-Nie dzięki, nie chciałbym się czymś zarazić.- Prychnąłem, od naszego zerwania była już z sześcioma facetami, nie przeszkadza mi to ale kuźwa, która szanująca się dziewczyna tak się zachowuje?
-Po za tym musimy już iść. Mamy z Hemmo sztukę.-Odezwał się farbowany zdrajca i pociągnął mnie za sobą w kierunku klasy.
-Dzięki za pomoc stary.-Spojrzałem na niego ze złością.
-Dla ciebie zawsze.- Wyszczerzył się. No po prostu Idiota.
-Ty chyba nie bardzo łapiesz czym jest sarkazm co?
-Noppe. Ale twoja blondi łapie blondi.- Banan na jego twarzy tylko się poszerzył. Więc trzepnąłem go w tył głowy w stylu Snape'a.
-Kojarzysz ją skądś?
-Tak szczerze mówiąc to wydaje mi się, że gdzieś ją już widziałem, ale za cholerę nie przypominam sobie gdzie..
Otworzyłem drzwi i wszedłem do klasy. Spojrzałem ignorancko na nauczyciela, owszem jest już jakieś dziesięć minut po dzwonku. I co mi zrobisz wielki i potężny panie John? Spojrzałem w kierunku naszej ławki i zobaczyłem, że z jednej blondyny siedzącej przed nami od zeszłego tygodnia zrobiły się dwie. Odwróciła się i spojrzała na mnie, a ja już wiedziałem że ta cała sztuka niekoniecznie będzie tak nudna jak zakładałem.
Hejka naklejka!
Trzeci rozdział tego samego dnia, lecimy niczym jednorożce a co! Łapcie jeden rozdział z perspektywy Luke'a mam nadzieję, że nie jest tak źle :) Dajcie znać co myślicie. W załączniku nowa przyjaciółka Sue aka blondyna siedząca przed naszym bohaterem od tygodnia.

CZYTASZ
Obrzydliwiec || L. H.
FanfictionPodszedł do mnie zdecydowanie za blisko, praktycznie czułam na twarzy jego oddech. - Jako że jesteś nowa mogę ci zaoferować taryfę ulgową. Numerek w toalecie a nawet narysuję ci drogę do klasy. -Chyba spasuję. Ale jeśli chcesz mogę ci w zamian rozr...