Rozdział 1

227 11 0
                                    

Aish...-syknęłam. Brzuch bolał mnie niemiłosiernie. Nie jestem pewna co się dokładnie stało, ale poczułam się strasznie zmęczona. Kolejne uderzenie w brzuch. Za chile nie wytrzymam. Oczy zaczęły mi się same zamykać, a dzięwięki stawały się coraz bardziej nie wyraźne. Czułam bicie swojego serca. Powoli zwalniało. Czułam się spokojna. Zasnęłam.

Obudziłam się w szpitalu. Po pierwszym dniu w nowej szkolę wylądowałam w szpitalu. Zapowiada się super... Z tego co sobie przypomniałam to wdałam się w bójkę. A tak właściwie zostałam zaatakowana i po prostu oddałam. Jak to się zaczęło?

Retrospekcja

Dryń! Dryń!- Zadzwonił budzik.
-Obiecuję kiedyś własnoręcznie cię zabiję- powiedziałam do budzika.
Spojrzałam na godzine. Była 6:30. Mam jeszcze godzine na dotarcie do szkoły. Lekcje zaczynają się o 7:40... Dziwna ta szkoła. Podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam swoją poranna playliste. Była to muzyka głównie rock i pop. Zaczęłam się powoli wygrzebywać z mojego ukochanego łóżka i poszedłam do toalety się w miarę ogarnąć. Umyłam się. Pomalowałam. Ubrałam mundurek. Nienawidzę mundurków! Po 20 minutach zeszłam na dół z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Moja mama wciąż spała więc postawiłam sobie za cel zrobienia go jak najciszej. Niestety ze swoją niezdarnością stukłam talerz... -Brawo Lily, po prostu brawo- powiedziałam do siebie, ale jest progres ponieważ nie pocięłam sobie rąk zbierając odłamki.

-Widzę, że już wstałaś. Jak się spało aniołku? - powiedziała mama zaspanym głosem.
-Bardzo dobrze, śniło mi się, że mieszkałam w pałacu, który był zrobiomy cały z czekolady i miałam ogromne tęczowe skrzydła, a ty z Amy (to moja starsza siostra) chcialyście zostać rycerzami i brałyscie udział w jakiś chorych turniejach.- Po tych słowach obie zaczęłyśmy się śmiać.
M: Po kim ty masz taką wyobraźnie?
L: Po tobie :*

Porozmawiałam jeszcze chwile z mamą po czym poszłam zjeść śniadanie do pokoju i oglądać nowy odcinek dramy.

Nagle zorientowałam się, ze wypadałoby już wyjść, bo jest już 7:10. Szybko wybiegłam z domu mówiac -Pa. Kocham Cię. Będę o 16:30- Wychodząc przypadkowo trzasnęłam drzwiami i tylko usłyszałam swoje imię z ust zdenerwowanej mamy. Zdenerwowanej, bo juz tym sposobem raz rozwaliłam drzwi. Ludzie jaka ze mnie niezdara...

Szybko wszedłam na motor i w ciągu 20 minut dotarłam na miejsce. Mam jeszcze 10 minut. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Kim (mojej przyjaciółki)- Jestem tu. Pod szkołą. Boję się. Nie wytrzymam bez ciebie :(- po parunastu sekundach otrzymałam odpowiedź. -Ja też bez ciebie nie wytrzymam. Nawet nie wiesz jak tu pusto... Niestety się wyprowadziłaś, ale.musimy to przetrwać w końcu jesteśmy niezależnymi kobietami!- po przeczytaniu tego zaczęłam się jak głupia uśmiechac do telefonu, a ludzie zaczeli się na mnie dziwnie patrzeć. Przyzwyczaiłam się już do tego więc miałam to gdzieś.

Weszłam do szkoły i bez problemu odnalazłam klasę 108. Wchodząc do klasy zobaczyłam dwa wolne miejsca.
1 opcja- Usiąde obok dziewczyny, która ciągle kaszle i widać, że jest chora
2 opcja- Usiąde obok typowej laluni, która jest ta najważniejszą. Przynajmniej tak wywnioskowałam z pierwszego wrażenia.

Wybrałam opcję drugą. Ponieważ moja odporność sięga dna, a szpital mogę nazwać swoim drugim domem to wolę nie ryzykować.

Usiadłam obok dziewczyny, która była tyłem do mnie obrucona. Więc nie zauważyła mnie. Rozglądając się po klasie zobaczyłam dwóch chłopaków siedzących w pierwszym rzędzie, którzy nie wiedzieć dlaczego patrzyli się w moją stronę jakbym zrobiła największą głupotę swojego życia, ale to nieważne. Jeden z nich miał czerwone włosy i ciemne oczy, a drugi czarne włosy i też ciemne oczy. Ale w sumie czego ja mogłabym się spodziewać w korei?

Gdy zdali sobie sprawę, że się im przygladam to się odwrócili. Czarnowłosy powiedział coś na ucho czerwonowłosemu.

-Dryń!- Lekcja się zaczęła. Do klasy weszła Pani profesor i dziewczyna obok mnie spojrzała na tablice. Po chwili spojrzała się na mnie. -Coś Ty za jedna?- zapytała z oburzeniem.
-Cześć. Nazywam się Lily, a ty?- Jak to żałośnie brzmi... Chyba już wiem o jaki błąd im chodziło.

Jak wam się podoba pierwszy rozdział? Proszę o opinię ponieważ dopiero zaczynam i nie wiem czy idę z tym w dobrym kierunku xd

With(out) YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz