Przeczytaj notkę na dole!!!
- Po co tu przyszedłeś, wracaj na tę salę i zacznij mówić to co ci kazał twój manager. - dalej siedziałam z głową w rękach
- Nicole, to jest mega trudne. Nie potrafię. - usiadł obok
- Boję się... boję się ciebie, boję się innych ludzi. Zostaw mnie. - już prawie płakałam, ale nie posłuchał mojej prośby i natychmiastowo mnie przytulił
- Nie płacz słyszysz? Nie rób tego.- szeptał do mojego ucha
- Za bardzo cholernie zraniłeś, żeby teraz nie ryczeć... - nie odrywałam się od chłopaka
- Spróbuję to naprawić...
- Nie rozumiem ciebie. Dalej nie rozumiem tego co się wydarzyło.
- Spotykamy czasami takie osoby, których nie da się opuścić, pomimo tego jak bardzo nas zraniły... my jesteśmy tego przykładem. Wiem że wtedy przez telefon kłamałaś. Teraz też to robisz. Dalej cię kocham.
- Moje serce rozdzieliło się na kilka kawałków, nie jesteś w stanie teraz tego naprawić. Przykro mi... powiedz im że źle się poczułam. Nie chcę teraz udzielać jakichkolwiek wywiadów. Poradź sobie sam. Już mam gdzieś to co powiesz, nawet jak to wpłynie źle na moją osobę. Ale wiedź, że teraz to co zrobisz okaże się twoim obliczem... żegnaj Devries, mam nadzieję że już nigdy cię nie zobaczę. Przepraszam.
Wstałam, odczepiłam mały mikrofon z bluzki, następnie położyłam go szybkim ruchem na biały stolik. Wyszłam z pomieszczenia i nie zważając na słowa organizatorek poszłam w kierunku wyjścia z całego studia. Zoe biegła za mną.
- Nicole, Nicole! Co ty wyprawiasz!?
- Nie będę udzielała żadnego wywiadu. Mam dość! - wykrzyczałam
Wyszłam z ogromnego budynku. Moim oczom ukazały się setki fanek stojących przed wejściem. Na szczęście obok byli ochroniarze i mogliśmy spokojnie przejść do żółtej taksówki.
- Do hotelu proszę. - powiedziałam, a taksówkarz ruszył
- Nicole, ty oszalałaś. Tak nie można. - wyszeptała
- Nie mam zamiaru wysłuchiwać jego kłamstw. - tępo gapiłam się w szybę
(...)
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - powtarzała idąc za mną do windy
- Zoe nie zaczynaj. Dalej mam 15 lat rozumiesz? Nie chcę zniszczyć swojego 'dzieciństwa'. - kliknęłam przycisk ze strzałką do góry - Chociaż i tak już to zrobiłam... - wyszeptałam wchodząc do środka, nie usłyszała
- To po co było się tu fatygować, mogłaś od razu powiedzieć że nie jesteś pewna tego co robisz. - widać po niej było że zaczynała się złościć, na jej miejscu robiłabym to samo
- Przepraszam, mój błąd. Ludzie nie są doskonali, wybacz.
- Jezu... weź mnie nie wkurzaj. - dziewczyna trzasnęła drzwiami od pokoju - Rozmawiałaś z nim? - usiadła obok mnie na łóżku, nie zwracałam na nią uwagi, gdyż specjalnie gapiłam się w telefon - Oddaj mi to. - dziewczyna wyrwała z mojej ręki ip
- Ej!! - krzyknęłam próbując odebrać własność
- Najpierw powiesz mi dlaczego zrobiłaś, tak jak zrobiłaś. - przymrużyła oczy, popatrzyłam na nią srogo
- I tak to nic nie zmieni, nie męcz mnie już. - z niechęcią przewróciłam oczami
- Dziewczyno! Obudź się w końcu. Chcesz naprawić swoje błędy i swój świat to zacznij mi mówić o co chodzi! Jak mam inaczej ci pomóc, skoro coś się wydarzy, a ty ciągle siedzisz zamknięta w sobie! - krzyczała i to głośno
- Nie krzycz na mnie. To nie moja wina że zaczęłam się ciąć. - płakałam - A to też wszystko przez ciebie. - mocno trzasnęłam drzwiami od łazienki i się w niej zamknęłam
Siedziałam tam dosyć długo wpatrzona w lustro naprzeciwko. Mówiłam sobie jaka to ja jestem beznadziejna, nic niewarta, bez żadnych szans na przyszłość, jaką to ja mam słabą psychikę i że już nic z tym nie mogę zrobić. Nie ma czegoś, ani kogoś, kto mógłby mi pomóc. Myślałam że ostatnia nadzieja należy do Zoe, ale się myliłam. Ona dawno wygasła gdzieś na początku. Znowu zaczęłam się nad sobą użalać... muszę pogodzić się z faktem, że już nigdy nie będę normalną dziewczyną.
* Zoe pov *
- Nicole, proszę wyjdź stamtąd. - zaczęłam lekko pukać do drzwi od łazienki - Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło. - słyszałam jej płacz, nie odezwała się, nie miałam jak tam wejść, bałam się że znowu coś sobie zrobi
Postanowiłam że pogrzebię w jej kontaktach i zadzwonię do tego chłopaka, jak on tam? A tak Leondre. Szybko odnalazłam jego numer i zaczęłam dzwonić. Po pierwszym sygnale odebrał.
- Nicole?
- Nie, nie Nicole. Zoe, jej siostra. Słuchaj musisz mi pomóc, to mega ważne.
- Coś się stało?!
- Nicole zamknęła się w łazience i nie chce wyjść, niedawno ostro się pokłóciłyśmy... boję się że sobie coś zrobi. Mówię do niej, ale nie odpowiada, jedyne co słyszę to jej płacz.
- Gdzie jesteście?
- W hotelu Still Life - Vauxhall. Numer pokoju 114.
- Serio jesteście w tym hotelu? My też mamy pokoje w tym samym... już tam idę.
Chłopak rozłączył się, a mi pozostało czekać aż zapuka. Postanowiłam jeszcze raz odezwać się do siostry, niestety tym razem nawet nie usłyszałam szlochania jako odpowiedzi.
Kiedy odgłosy pukania do drzwi rozprzestrzeniały się po pokoju szybko pobiegłam je otworzyć.
- Szybko wchodź. - widać że był strasznie przejęty
- Tu? - zapytał pukając do drzwi od łazienki - Nicole, słyszysz mnie? Proszę wyjdź stamtąd... - czekaliśmy na odpowiedz kilka minut - Masz wsuwkę do włosów? - zapytał, co mnie zaskoczyło
- Jasne, Nicole powinna gdzieś tu mieć. - zaczęłam szukać w jej torbie, aż w końcu znalazłam czarną spinkę - Proszę. - podałam mu ją, chłopak wygiął wsuwkę i zaczął grzebać w dziurce od klucza, udało mu się otworzyć drzwi
Weszliśmy razem szybko do pomieszczenia, w którym znajdowała się Nicole, niestety nieprzytomna.
* Leo pov *
Szybko podbiegłem do dziewczyny leżącej obok białej wanny. Jej ręka była cała w czerwonej cieczy, a przed nią rozpływała się niewielka ilość krwi.
Od autorki:
No i znowu polsat... no nic nie poradzisz, taka moja natura :D
Ps: Na snapie ostatnio trochę się do was odzywam : NatallyOfficial
Ps2: Moglibyście napisać w komentarzu nick'i swoich ulubionych autorów z Wattpad'a, hehe oprócz mnie oczywiście xD
xoxo Natally
CZYTASZ
Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]
أدب الهواة| KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWIANIA BŁĘDÓW! | Piętnastoletnia Nicole w końcu wybiera się na koncert Bars And Melody, czyli jej ulubionego zespołu. Tam na M&G chłopaki zauważają jej rany po samookaleczeniu się, dziewczyna nie chce być znowu czyimś proble...