Właśnie wstałam z łóżka, niekoniecznie dobrowolnie bo zmusił mnie do tego nieustępliwy dźwięk budzika. Spojrzałam na godzinę. "To już jest 9?" Dobrze, że Leo zabronił mi dzisiaj przyjść do sklepu jak zawsze, czyli o 7:30. Dłuższy wypoczynek dobrze mi zrobił, zwłaszcza na moje zdrowie psychiczne. Martwiłam się o Su. Kiedy była w szpitalu odwiedzałam ją dwa razy w tygodniu, mając nadzieję, że może właśnie w ten dzień się obudzi, jednak kiedy to się stało, nie było mnie przy niej. Chciałam natychmiast ją zobaczyć, jednak Kastiel powiedział, że muszę dać jej trochę czasu. I dałam. Minęły już dwa tygodnie a ja jej jeszcze nie widziałam. Czułam się jak fatalna przyjaciółka i bałam się, że Su będzie mi to miała za złe. Usprawiedliwiałam samą siebie, że to Kastiel mi nie pozwalał, jednak wiedziałam, że gdybym się uparła to on nie dałby rady mnie zatrzymać. Prawda była taka, że bałam się tego, w jakim stanie mogę ją zastać i, że się tego wystraszę. Jednak nie mogę tak dalej przed nią uciekać.
Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie naleśniki z owocami. Niezbyt zdrowe ale potrzebowałam energii. Wzięłam talerz do salonu i zaczęłam oglądać telewizje. Skakałam po kanałach ponieważ nigdzie nie leciało nic wartego mojej uwagi, więc kiedy tylko skończyłam jeść śniadanie wyłączyłam to pudło i postanowiłam się ubrać. Koło godziny 10:30 byłam już gotowa i miałam wychodzić, żeby pomóc Leo w sklepie, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się gości jednak szybko otworzyłam drzwi.-Su? - nie wierzyłam własnym oczom. Chciałam do niej podbiec i ją uściskać, jednak widziąc jak wygląda, tylko ją delikatnie przytuliłam - Jak się czujesz? Już jest wszystko w porządku? Tak się o ciebie martwiłam ale ten gbur - pokazałam palcem na Kastiela - nie pozwolił mi się z tobą zobaczyć.
- Popatrz, umiem chodzić - powiedziała i się rozpłakała. Nie mogłam w to uwierzyć. Objęłam ją i chciałam z nią usiąść na kanapie, jednak ona zaprotestowała - Nie chcę jeszcze siadać. Dopiero co wstałam. Chodźmy na spacer - kiwnęłam głową i ruszyliśmy powoli w stronę parku. Wypytywałam Su o wszystko, co się z nią przez te dwa tygodnie działo, czy już jest lepiej, czy już może jeść, jednak ona była jakby nieobecna i stale wpatrywała się w jakiś punkt przed nami. Nie wiedziałam o co jej chodzi i trochę się przestraszyłam jej zachowaniem, podobnie jak Kastiel. Po kilkunastu metrach dopiero to zobaczyłam. Na drodze był wypadek, samochód uderzył w drzewo a ratownicy wyciągali martwego kierowcę.
- Biedny człowiek, na pewno miał rodzinę... - powiedziałam cicho. Su spojrzała na mnie.
- On żyje.
- Skąd to wiesz, przecież nie ma cię przy nim?
- On żyje, czuje to. Poczekajcie tu... -urwała i ruszyła w stronę tych ludzi.
******SU******
Coś mnie ciągło w tamtą stronę, nie wiedziałam co to dokładnie było, jednak ta siła była zbyt potężna, bym mogła jej się przeciwstawić. Stanęłam na chodniku, parę metrów od tych wszystkich ludzi i wtedy uderzyła we mnie fala bólu. Jednak to uczucie nie wyrządzało mi krzywdy, było jeszcze dziwniej, ja je wchłaniałam, "jadłam". Czułam ból tego mężczyzny, każdą połamaną kość, każdy krwawiący organ i to wszystko sprawiało mi ogromną satysfakcję i przyjemność. Wiedziałam rownież, że ten mężczyzna umrze w ciągu następnych 5 minut. "Cudowne uczucie, prawda?" usłyszałam dziwny głos w głowie. Domyśliłam się do kogo może należeć.- Niech zgadnę, Linicka? - usłyszałam śmiech, upiorny śmiech. "Oczywiście żałosna smarkulo. Skoro dzielimy to ciało a ja w końcu mogę dojść do głosu, chciałabym cię o czymś poinformować. Ciało należy do ciebie, więc to ty przejęłaś większość cech, umiejętności i potrzeb. Jednak ja tu też mieszkam, czasowo ale jednak. Do mnie należą strach, gniew, ból i tak dalej, w tych odczuciach będę się pojawiać. I chyba najważniejsze, głód."
- Chwila, czyli to przez ciebie nie potrafię niczego przełknąć? - nie mogłam uwierzyć, że to ten pasożyt doprowadził mnie do takiego stanu. "Uważaj kogo nazywasz pasożytem, pamiętaj, że to ja byłam pierwsza! I tak to moja wina, nie interesuje mnie jakieś tam ludzkie jedzenie, ja karmię się bólem, strachem, gniewem, śmiercią bo to pozwala mi rosnąć w siłę. Zawrzyjmy mały układ smarkulo, ty dostarczasz mi tych emocji, a ja wzmocnię twoje ciało i na razie nie dam ci umrzeć. Pamiętaj, że mogę cię zabić w każdej chwili. Najadłam się teraz i mogę do końca wyssać twoją energię życiową, co robiłam przez cały czas. To jak, umowa pasożycie?"
- Dlaczego to robisz? Dlaczego mnie jeszcze nie zabiłaś? - czułam się dziwnie słysząc jej głos w mojej głowie.. Jej, mój głos bo przecież taka była moja prawdziwa natura, jestem nią a ona mną, jednak ona przeżyła i stała się "samodzielną istotą".- To już moja sprawa robaku, chcę usłyszeć twoją odpowiedź!
- Ja..
——————————-————-———–——————————
Hej, jest następny rozdział. Wiem, że przerwa była duża ale miałam pełno spraw do ogarnięcia. Mam nadzieję, że wam się podobało :)
CZYTASZ
Tam i z powrotem - powrót do życia Sucrette
Ficção AdolescenteSu zaczyna powoli wracać do normalnego życia, jednak Linicka, która w niej siedzi ciągle daje o sobie znać i gnębi dziewczynę. Czy uda jej się wygrać tę walkę czy może odpuści i pozwoli zawładnąć nad sobą złu? Pam Collins bratnia dusza dziewczyny z...