Rozdział 7

419 42 15
                                    

- Bo niby co mi zrobisz? – roześmiał się wstrętnie Diego.  – Nie boję się Ciebie. - stwierdził pewnie posyłając mi szyderczy uśmiech, który wyrażał triumf, przewagę nade mną, szczęśliwe zrządzenie losu.

- Zrobić Ci mogę dużo, ale ostrzegam tylko, że jak już coś zrobię, to się nie pozbierasz. - wysyczałem wściekły przez zaciśnięte zęby.

- Nie zastraszysz mnie, frajerze. - powiedział ze śmiechem.

Moje zdenerwowanie sięgało prawdziwego zenitu. Diego działa mi na nerwy jak nikt inny. Tym razem jednak przegiął.

- Posłuchaj mnie raz, a uważnie. Nie przyszedłem tu, by użerać się z niedorozwojem, który gówno wie o życiu i od którego zalatuje okropnym jadem. Jesteś nikim, zapamiętaj. Spróbuj tylko jeszcze raz skrzywdzić Violettę, a nie ręczę za siebie. Tak Cię załatwię, że będziesz błagał mnie o przebaczenie. Poza tym, znam Twoje tajemnice i nie będę miał żadnych skrupułów, by zdradzić je całemu miastu, szkole. Będę miał głęboko w dupie te Twoje gierki, zignoruję je, a Ciebie zniszczę. Pilnuj się lepiej, to tylko rada od bliskiej Ci osoby. - warknąłem.

Diego spoglądnął na mnie z pogardą.

- Wiesz, co Ci tylko powiem? - zapytał, a po chwili kontynuował. - Grozisz mi i najeżdżasz na mnie tylko dlatego, że chcesz wyładować swój gniew na mnie. Dobrze wiesz, że Alison zginęła przez Ciebie, ale nie możesz się z tym pogodzić i próbujesz mi wmówić, że tak nie było. - odparł, by wkurzyć mnie jeszcze bardziej.

Nienawidzę go. NIENAWIDZĘ. W moich oczyma pojawiła się iskierka wściekłości. Nie mogłem nad sobą zapanować po tym, co mi zrobił i powiedział. Nie dość, że przed laty tak bardzo nas skrzywdził, to jeszcze teraz wypomina mi śmierć Alison, mojej Alison. Moje życie wywróciło się do góry nogami gdy Alison zginęła. Byłem na skraju załamania nerwowego, ale odrodziłem się jako nowa osoba. Przynajmniej myślałem, że jestem kimś nowym, innym. Ale ta rozmowa z Diego uświadomiła mi, że ta stara cząstka Leona nadal we mnie drzemie i nie chce zaniknąć. Wątpię, że kiedyś zaniknie. Chciałbym zapomnieć, ale nie mogę. Dręczą mnie wspomnienia i to jest najgorsze w tym wszystkim. Zjawiłem się w Buenos Aires aby zacząć od nowa, ale coś mi to nie wychodzi. Tylko jak jestem z Violettą zapominam o bożym świecie i myślę tylko o niej, o nas. Chciałbym się zmienić, a najbardziej pod wpływem Violetty. Jednakże w tej chwili nie potrafiłem się opanować. Te słowa tak bardzo mnie poruszyły, że nie wytrzymałem i uderzyłem Diego z taką siłą, że upadł, a przy tym mocno krwawił, gdyż uderzył głową o krawężnik. Nie mogłem mu pomóc. Nie mogłem, a może nie potrafiłem? Wszystko jedno. Uratowałbym każdego, oprócz niego. Moja nienawiść, co do niego mi na to nie pozwalała. Stałem tam wpatrując się w niego, a po chwili usłyszałem donośny krzyk.

- Leon! Coś Ty zrobił?! Nienawidzę Cię, wynoś się stąd! - wykrzyczała z płaczem.

Była to Violetta. Dziewczyna, na której najbardziej mi zależało. Nie wiedziałem dlaczego się tak tym przejęła, skoro Diego ją skrzywdził, ale widocznie albo nienawidzi przemocy, albo ma za dobre serce. Raczej to drugie o czym zdążyłem się już przekonać.

Wszystko zepsułem w jednej chwili.

- Przepraszam, Violetto. Wiedz tylko, że nie chciałem. - wyszeptałem ze skruchą, ale tylko dla Violetty.

Wsiadłem na motor i odjechałem. Nie mogłem sobie wybaczyć tego, co zrobiłem.

Oczami Violetty:

Zareagowałam tak dlatego, że nienawidzę przemocy, ale też w sumie jestem wrażliwa na krzywdę ludzką, nawet moich wrogów. A dlaczego jej nienawidzę? Nietrudno się domyślić, wspomnienia we mnie odżyły gdy zobaczyłam tę scenę. Nie mogłam sobie wyobrazić, że Leon byłby zdolny do pobicia człowieka i jeszcze nieudzielenia mu pomocy. Leon, mój ideał. Chyba mam dar do mylenia się, co do ludzi.

_______________________________________________________________________________________

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

_______________________________________________________________________________________

Hej, hej. No mamy dziś piękną niedzielę, a ja przychodzę do Was z nowym rozdziałem. :) Póki co chcę Was potrzymać w niepewności jeśli chodzi o wątek Leona, Diego i Alison. Jednakże mam cichą nadzieję, że rozdzialik się podoba. ^^

9 gwiazdek i 5 komentarzy = next. <3

 ✖ Anioł, któremu zabrakło skrzydeł ✖Where stories live. Discover now