Oglądaliśmy z Emre'm beznadziejne seriale. Jedliśmy popcorn i wspominaliśmy chwile ze szkolnych wycieczek. Zawsze byliśmy razem. Cieszę się, że nasza przyjaźń tak długo przetrwała i mam nadzieję, że tak szybko się nie skończy. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie, gdyby nie było w nim Emre'go. Mogę sobie jedynie wyobrazić, że byłoby bardzo puste i pozbawione kolorów.
Póki co, nie wiedziałem nawet, czy przeżyjemy. Nie miałem pojęcia, czy pójdziemy na studia i czy znajdziemy sobie w przyszłości pracę. Nie wiedziałem, czy będę mieć żonę i dzieci. Emre'go nie potrafiłem sobie wyobrazić w roli ojca, ponieważ mój przyjaciel szczerze nienawidził dzieci. Nawet, jeśli jakieś dziecko przebiegało przed nim na ulicy, Emre od razu dostawał białej gorączki. Kiedyś nawet mi powiedział, że wymyśli broń na pozbycie się dzieci z tego świata. Emre rysował w gimnazjum prototypy tej broni, ale póki co jej nie wynalazł.
Nagle telewizor się wyłączył. Spojrzałem się na Emre'go, ale ten też wydawał się być tym zaskoczony.
Chłopak wstał i zaczął iść w stronę telewizora, ale zanim udało mu się do niego podejść, telewizor się zapalił. Momentalnie wstałem i odciągnąłem od niego bruneta, którego przewaliłem na podłogę. Musiałem to zrobić. Inaczej Emre też by się zapalił.
- Co to ma być? - spytał chłopak, nie dowierzając w to, co widzi. Ja też nie rozumiałem, jak telewizor tak nagle mógł się zapalić.
Nie odpowiedziałem mu. Zamiast tego pobiegłem do pokoju Emre'go po gaśnicę, aby pozbyć się z jego salonu ognia. Musiałem to zrobić, bo inaczej dobytek mojego przyjaciela spłonąłby, a przy okazji my stracilibyśmy życie. Uprzedzając wszelkie pytanie - tak, Emre miał w pokoju gaśnicę. Pokój Emre'go był prawdziwą kopalnią skarbów, w której znaleźć można było absolutnie wszystko poczynając od hinduskich ozdób świątecznych, a kończąc na jedzeniu dla chomików, choć Emre nie miał chomików.
Po kilku minutach walki z ogniem, udało mi się ugasić pożar.
- Dzięki, Olly. - powiedział Emre, który w dalszym ciągu siedział na podłodze. Chłopak był zszokowany, ale rozumiałem to. Kto normalny spodziewałby się, że jego telewizor nagle się zapali? Mnie na szczęście tak bardzo to nie zaskoczyło i wiedziałem, co robić. Ostatnie zdarzenia bardzo uodporniły mnie na szok, co w pewnym sensie było dobre. Wolałbym żyć bezstresowo, ale w tej chwili było to po prostu niemożliwe. Kosmici mieli zamiar przejąć naszą planetę, a ja miałbym siedzieć spokojnie i grać w gry komputerowe? Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić. Muszę walczyć. Muszę.
- Nie ma za co. Myślisz, że to oni? - spytałem, siadając obok mojego przyjaciela.
- Kosmici? Mówisz, że to oni zapalili mój telewizor? - spytał brunet, patrząc się na mnie. Emre był przerażony. Nie chciałem tego. Chciałem, aby był odważny, ale on się zmieniał. Wystarczyła chwila, aby Emre stracił pewność siebie.
- Nie mówię, że to oni. Ja tak tylko przypuszczam. Wiesz, że nie wiem, jaka jest o nich prawda. Nie uwierzę, póki nie...
- Zobaczę. - dokończył za mnie, uśmiechając się.
- Dokładnie. - odparłem, również posyłając mu uśmiech.
Chciałem, aby Emre poczuł się lepiej, ale jak on mógł dobrze się czuć? Nasz świat był w zagrożeniu. Nie wiedzieliśmy, czy przeżyjemy. Nic nie wiedzieliśmy. Stać się mogło absolutnie wszystko.
Miałem nadzieję, że się okaże, iż kosmici nie istnieją. Bardzo tego chciałem. Wiedziałem jednak, że to, co dzieje się wokół nas, nie dzieje się bez powodu. Ktoś musi za tym stać i to kontrolować. Nie można przypisać tego jednak ludziom. Fioletowe niebo? Brokat? Za tym musi stać ktoś inny niż ludzie. A o tym, kto to jest, przekonamy się już niedługo. Mam co do tego całkowitą pewność.
CZYTASZ
Unnatural Creature ➳ Olly Alexander ✔️
FanficWizja kosmitów władających Ziemią nie wydaje się być realistyczna i wielu ludzi zwyczajnie śmieszy. Większość uważa, że kosmici nie istnieją. Nie? Czy aby na pewno? Pewnego dnia na Ziemię przybywają jednak niechciane istoty. Ludzie są przerażeni. Śm...