Obrociłam się na pięcie i wybieglam na korytarz. Bieglam do pokoju najszybciej jak tylko mogłam. Za sobą słyszałam krzyki dyrektorki jak krzyczała do straży aby mnie łapali i nie pozwolili uciec. Ale ja bylam szybsza od wszystkich. Wbiegłam do pokoju zabarykadowałam drzwi czym tylko się da. Rzuciłam się do szafy, wyciągnęłam czarną torbę sportową. Wrzuciłam do niej ciężkie buty, 2 pary dzinsów, jedne dresy, parę koszulek i bluz oraz bieliznę. Wzięłam jeszcze rzeczy które coś dla mnie znaczą. I oczywiście pieniądze które miałam zestawione na taką chwilę. Kilka tysiaków, powinno mi na jakiś czas starczyć. Na cienką bluzkę założyłam kurtkę. W tym samym czasie zaczęli się odbijać do drzwi, wiem że moja barykada długo nie wytrzyma.
Słyszę jak mnie wołają Lisa, chyba Adrian i kilka innych osób. Biorę jeszcze kołek, wpycham go w wysoki but i wychodzę na balkon. Torbę zrzucam na ziemię a sama ostrożnie, ale szybko schodze po rynnie. Kiedy już jestem na dole chwytam torbę i biegne ile sił w nogach do bramy głównej. W połowie drogi odwracam sie, już przebili zaporę, szukają mnie w pokoju. Nagle na tarasie pojawia się moja przyjaciółka, a przytula ją Christian. Przepraszam Liss. Obieram rękawem kilka łez które spłynęło po moim policzku.
Wbiegam na plac, wszyscy się na mnie gapią, jak na wariatke, którą chyba się staje. Kiedy jestem przy bramie, ta się zamyka. Kurwa! Krzyczę w myślach.
-Rosaline Hathway-słyszę głośny ryk znajomego barytonu. Odwracam się powoli.
W moją stronę idą najlepsi strażnicy akademii. Z Dmitrim na czele, a po jego bokach idą inni. Gdyby na to patrzeć z góry powstał by trójkąt. Ale dość!!!
Rose myśl jak z tąd zwiać. Myśl, myśl. Wiem już. Tak jak wtedy Kiedy uciekłam z Lissa. Wzięłam głęboki oddech i nagle zerwalam się do, w chuj szybkiego, biegu.
Bieglam w stronę tak dobrze mi znanego lasu. To tam miałam "przyjemność" poznać brata bliźniaka Belikova. Słyszałam za sobą równe uderzenia kilkunastu par butów, jeżeli teraz mnie złapią, mam przerąbane. Przyspieszyłam jeszcze bardziej. Dobiegłam do krawędzi lasu i nie czekajac na zaproszenie wbiegłam w ciemny, porośnięty bór. Bieglam w różne strony, byle tylko zgubić ich jak najwięcej.
-Rozdzielamy się. Każdy w inną stronę. Tak będzie szybciej.
Właśnie na to czekałam to moje szansa.
Między drzewami majaczyło już pamiętne jeziorko. Kiedy byłam już kilka metrów od brzegu szybko ukryłam mój ekwipunek w krzakach a sama weszłam do wody. Starałam się to robić powoli żeby nie robić fal
na wodzie. Weszłam pod molo i siedziałam tam nie wydawając z siebie żadnego odgłosu, nawet nie drgnęłam. Woda się uspokoiła I wyglądała jak gdyby nigdy nic. Miedzy deskami molo przebijał się księżyc. Była piękna pełnia. W pewnym momencie pojawiły się dziwne chmury a ja usłyszałam jakieś szmery i głosy. Wytrzymałam powietrze.POV. Dmitrij.
Kurwa!!! Nie wierzę uciekła nam, ale nas było do cholery 23 a ona jedna. Jak to do cholery możliwe. Skierowałem sie w stronę jeziora. To ostatnie miejsce gdzie może być.
Kiedy byłem już u celu usłyszałem szmery. Stanąłem i słuchałem. Po chwili poczułem popchnięcie w plecy.
Obróciłem się zdezorientowany i ujrzałem siebie samego. Znaczy prawie, bo to mój brat. Ten sam który chciał zgwałcić Rose.
-Co Ty tu robisz?-warknąłem.
-Cześć braciszku, jakże miło Cię znów widzieć. Ostatnie wydarzenia nie były zbyt sprzyjające. Tak się składa ze chciałem odwiedzić naszą wspólną znajomą. Bardzo dobrze całuję, muszę przyznać.
-Zamknij mordę i jak udało co się znów przejść.
-To łatwe, wcale nie zabezpieczyliście tej rudery. Minąłem się z Rose, przeskakiwała przez mur Kiedy ja też chciałem. Jak mnie zobaczyła to najpierw się przestraszyła bo myślała że ja to ty,kiedy jej powiedziałem że ja to ja, odetchnęła z ulgą, a po chwili znowu sie wystraszyła i ucieķła. Chciałem ja dogonić, ale muszę przyznać że ma laska pare w nogach. I wtedy was usłyszałem, postanowiłem pomóc
-Ciekawe. Od Kiedy to ty mi pomagasz. Przecież mnie nie nawidzisz.
-Od tego są bracia. Zawżyjmy rozejm. Ja pomogę Ci odnaleźć słynną Hathaway, a Ty za to pomożesz mi i powiesz Tatianie żeby dała mi jakąś dobrą fuche w Akademii.
Nie podoba mi się to, ale co zrobię. Muszę znaleźć Rose, bez względu na konsekwencje. Muszę wiedzieć że jest bezpieczna.
-Zgoda.
Uscisnąłem wyciągniętą rękę brata, a ten zaśmiał się.
-Okey, w takim razie ty zbierz swoich ludzi i przeszukujcie lasy naokoło akademii, cal po calu. Tu jest pełno kryjówek. Może być gdziekolwiek. Ja w tym czasie na piechotę pójdę w te stronę w która uciekła. Spotkamy się tutaj jutro w południe. Gdyby mnie nie było znaczy to ze albo jestem na jej tropie, albo właśnie prowadzę ją pod gabinet Kirovej... albo że mnie zabiła.
-Nie ma sprawy. Ale obiecał mi coś.
-Dawaj.
-Nie zrób jej krzywdy. Bo wtedy znadwje Cię, nogi ci z dupy powyrywam i wsadze ci je do gardła.
-Spokojnie.
Obruciłem się by odejść. Ale powiedział coś co mnie zamurowało.
-Nie wiem co jej zrobiłeś Belikov. Ale mimo tego widać że ci na niej zależy. I jej na tobie chyba też.
Odwróciłem się do niego aby coś powiedzieć, ale nie było go. Rozejrzałem się wkoło. Nikogo nie ma. Co to było?
Zacząłem krzyczeć ze zbieramy się. Po kilku minutach wszyscy szliśmy w stronę jeepów, zostawiając ciemny las za sobą.POV Rose.
-Spokojnie już poszli. Mozesz wyjść-usłyszałam po czasie Kiedy Dmitrij odszedł.
Wyszłam ostrożnie z mojej kryjówki, cała ociekając wodą. Leżał na trawie patrząc w atramentowe niebo.
-Dlaczego mi pomogłeś? -zapytałam cicho siadajac obok.
-Nie wiem. Może dlatego ze jesteś taka jak ja. Trzeba bronić swoich.
-Jak to jestem taka jak ty??-zapytałam zdziwiona.
On tylko westchnął i wstał, otrzepując spodnie. Wystawił ręce w stronę jeziora i zrobił nimi jakiś nieokreślony ruch.
Woda w jeziorze podniosła się i utworzyła piękny wzór w powietrzu, po chwili zamarzła.
-Wow-tylko tyle byłam w stanie z siebie wyrzucić-Jak ty to...-jąkałam się.
-Opowiem ci o tym,ale nie tutaj, nie teraz. Wezmę Cię w bezpieczne miejsce.
-A skąd mam wiedzieć ze mogę ci zaufać. Ostatnio prawie mnie zgwałciłeś.
-Ach to, przepraszam. Nasza rasa ma czasem takie napady. Próbujemy to zwalczyć i jesteśmy na dobrej drodze.
-Wy? Ty znaczy że takich jak ja jest więcej?
-Tak, nie jest ich wiele. Ale nie jesteś sama. Wszystkiego Cię nauczymy, będziesz niepokonana. Chociaż, widziałem jak pobiłaś Dmitra, szacun.
Posmutniałam na jego słowa.
-Temat tabu?-zapytał Kiedy zobaczył moją minę.-Okey może kiedyś mi powiesz. A teraz choć pewnie niedługo tu wrócą, a do ADN mamy kawałek drogi.
-ADN? Co to znaczy?
-Akademia dla nadzdolnych.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i kto się spodziewał że Adrian Belikov powróci???Nawet ja tego nie wiedziałam, ale zrobię z niego tego fajnego. Zobaczycie, jeszcze go polubicie. I jak tam dzionek mija???
Nie moge uwierzyć ze to napisałam. Mam przerwę wiec wstawiam :*
CZYTASZ
Akademia Wampirów-moja Historia
Hayran KurguRose walcząca z całym światem i ze sobą samą. Dmitrij,który ją kocha, ale rani ją, Mayson umiera, pojawia się wiele osób na których zależy młodej Hathaway. Pozna swoją przeszłość jak i przyszłość. To moja wersja Akademii wampirów, zapraszam, myślę...