1.

71 6 1
                                    

  And it's alright,
Calling out for somebody to hold tonight
When you're lost you'll find a way,
and I will be your light,
You'll never feel like you're alone,
I'll make this feel like home.  


Wyjąłem słuchawkę z ucha, słuchając co ma do powiedzenia moja mama. Przytaknąłem i powróciłem do słuchania muzyki. Patrzyłem się przez okno, czując niemiłe uczucie w brzuchu. Bałem się przeprowadzki. Nie rozumiałem dlaczego to robimy, przecież w  Holmes Chapel było nam dobrze, naprawdę dobrze. 

Samochód zwolnił, a po dosłownie chwili znaleźliśmy się na podjeździe. Dom był o wiele brzydszy niż na zdjęciach, ale i tak nie był najgorszy. Wysiadłem z samochodu i rozejrzałem się delikatnie.

Ładnie, prawda? - Zapytała moja mama, podpierając ręce na biodrach. Pokiwałem delikatnie głową i zerknąłem na nią. - Chcesz wejść do środka? - pomachała mi kluczami przed nosem i uśmiechnęła się promiennie. Wzruszyłem ramionami, więc sama wepchała mi je do ręki. Zagryzłem delikatnie wargę i powolnym krokiem, a raczej czymś co przypominało ciągnięcie za sobą na siłę nóg podszedłem do drzwi i wsadziłem klucz do zamka, przekręcając go dwa razy. Otworzyłem powoli drzwi, wchodząc sam do środka, ponieważ mama zajęła się ciężarówką, która przywiozła meble. W środku  ładnie pachniało i od razu polepszył mi się humor. Bardziej ochoczo wszedłem do środka i zerknąłem na pomieszczenie, gdzie zapewne znajdzie się salon, który połączony będzie z kuchnią. Podobało mi się na piętrze to, że jest naprawdę jasno. Przeleciałem wzrokiem po suficie i w dół, po czym poszedłem na schody. Przed wejściem na miłe wykładzinki na schodach zdjąłem trampki, aby  już pierwszego dnia czegoś nie zabrudzić. Trzymałem się drewnianej poręczy, wchodząc w górę. Ciekawsko wyciągałem szyję, aby zobaczyć jak najszybciej, jak najwięcej. W końcu znalazłem się na piętrze i ponownie się rozejrzałem. Zajrzałem do łazienki i po chwili ją zamknąłem, była zwyczajna. 

Nacisnąłem na klamkę od mojego, nowego pokoju i uśmiechnąłem się delikatnie. Pomimo tego, że był pusty  i nie miał nic nadzwyczajnego to spodobał mi się. Miałem już wizje co gdzie stanie i co mógłbym zmienić. Podszedłem do okna i zaciekawiony spojrzałem przez okno. Widziałem przez nie całą ulicę i to chyba w nim podobało mi się najbardziej. Wolałem obserwować ludzi z okna niż poznawać.


Odwróciłem się nagle, słysząc jak ktoś się do mnie zbliża od tyłu. - Zaraz zaczną wnosić meble. - oznajmiła moja mama i przytuliła mnie od tyłu. - Kocham Cię Harry. Najmocniej. - wyszeptała, wtulając się we mnie o wiele mocniej. Pokiwałem głową i po chwili trwania w takim uścisku odwróciłem się niepewnie i przytuliłem ją, przymykając powieki. Wiedziałem ile to dla niej znaczy, a ona wiedziała ile dla mnie. Kocham swoją mamę, bo tak naprawdę jest jedyną osobą w mim zyciu, na co mam wpływ, ale boje się to zmienić. Boję się wyjść tak po prostu z domu i-i.. zrobić cokolwiek. Żyje pod powłoką tego, że mi się nie chce, że jestem po prostu nudny i nie mam na to ochoty, że jestem marudny i zrzędliwy, a ja wcale taki nie jestem. Zacisnąłem dłonie na jej swetrze i nagle opanował mnie smutek i fala strachu zarazem. Pójdę do nowej szkoły, będę musiał zacząć wszystko od nowa, jak wcześniej było wszystko poukładane i po mojemu. Nawet to jak siedziałem na łóżku i miałem pod dobrym kątem ustawione drzwi, aby w razie czego zgasić latarkę i przestać czytać i pominąć nieprzyjemności jakie mogły wyniknąć z tego, że jutro mam zajęcia, jest godzina druga w nocy, a ja czytam tą samą książkę co wczoraj i przedwczoraj, nawet ten sam fragment, bo po prostu boje się przerzucić kartki, ponieważ tam mogą znajdować się niemiłe wątki, choroby i śmierci bohaterów, a ja znajduję się na dobrej stronie, dobrym fragmencie i jak każdej nocy boję się przerzucić tej kartki. Strona o numerze piętnaście gości w moich rękach od kilku miesięcy, znam każde słowo na niej zawarte. Każde z nich jest na swój sposób miłe i kojące, ale urywają się pod sam koniec kartki, nie wiem co jest dalej, chce zajrzeć na stronę numer szesnaście, ale boje się, więc dla własnego bezpieczeństwa tego nie robię, a gdy ciekawość kusi mnie do złego, po prostu kończę czytać i staram się zapomnieć o tym co mogłoby się zdarzyć na stronie szesnastej. 

 Otworzyłem oczy i wyrwałem się z zamyślenia. - Dlaczego ja o tym myślę? - wyszeptałem sam do siebie, ponieważ moja mama zdążyła uciec z pokoju. Poprawiłem swoją koszulkę i odchrząknąłem, wychodząc z pokoju. Zszedłem po chodach, a gdy znalazłem się na parterze zarzuciłem potarganymi włosami na bok. Minąłem mamę, która niosła jakieś pudło i postanowiłem pójść do naszego samochodu i wyjąć karton z moimi ubraniami. Sięgnąłem po niego i obkręciłem tak, aby niosło mi się go wygodnie. W końcu miałem go w swoich rękach i dumny z siebie wyprostowałem się.

-Hej. - usłyszałem wysoki głos za sobą i z uniesioną brwią obkręciłem się w jego stronę. - Jestem Louis.  - Przedstawił mi się z promiennym uśmiechem, czego nie mogłem odwzajemnić. Patrzyłem się na niego chwile, aż zauważyłem jego wyciągniętą dłoń. Puściłem pudło, które z lekkim hałasem opadło na ziemie i wyciągnąłem już wolną dłoń.- A ja Harry.  - Przedstawiłem  się, ściskając jego dłoń. Szatyn wydawał się naprawdę miły,  a mało kto robił na mnie takie pozytywne wrażenie.

 - Wprowadzacie się? - zapytał i schylił się, sięgając po karton, a po chwili znalazł się z powrotem w moich rękach. Odpowiedziałem mu skinięciem głowy i zagryzłem  trochę zawstydzony wargę. - Może wjedziesz do środka? - Zapytałem, bo chyba tak trzeba było zrobić, gdy poznaje się nowa osobę. 

-Sorry Harry, ale nie mogę, muszę lecieć do domu. Mama znalazła chyba moje fajki. - powiedział z głupim uśmiechem i poprawił swoją grzywkę.- Ale jeszcze się spotkamy i zobaczę Twój dom. Do zobaczenia! - Powiedział radośnie i już po chwili szedł w swoją stronę. Zagryzłem mocno wargę i stałem tak jeszcze, patrząc się jak odchodzi. Podskoczyłem, gdy nagle się obrócił i mi pomachał i nawet z takiej odległości mogłem widzieć jego uśmiech. Odmachałem mu i uśmiechnąłem się pod nosem. Spuściłem delikatnie głowę i wszedłem do domu. 






Wieczorem, gdy wszystkie rzeczy były już w środku miałem czas, aby urządzić swój pokój. Był dość mały i to mi się w nim bardzo podobało. Będzie mi przytulnie i bezpiecznie, nawet jeżeli to kwestia ułożonych książek, których i tak nigdy nie przeczytam. Z trudem ustawiłem łóżko obok okna, przewracając się przy tym plaskiem, gdy poślizgnąłem  się o dywanik. Poprawiłem na nim poduszki i uśmiechnąłem się, podstawiając stolik nocny i lampkę. Na biurku panował już porządek oraz gotowe książki do nowej szkoły. Nagle poczułem ścisk w brzuchu na myśl nowej szkole, do której pójdę już po weekendzie. Pierwszy raz w życiu zmieniałem szkołę i przecież wiem jakie to okropne. W każdym filmie czy nawet prawdziwej opowieści dręczą nowych, a ja własnie będę nowy. Pisknąłem cicho i cofnąłem się o krok od książek. Usiadłem na  łóżku i schowałem twarz w dłoniach i pokręciłem głową. - Ogarnij się Harry. - Wymamrotałem sam do siebie i odetchnąłem, zabierając dłonie.

Postanowiłem wziąć prysznic i przygotować się do snu. Rozebrałem się i spojrzałem na chwile w lustro. - Spodobałbyś się Louisowi? - zapytałem, unosząc brew. Zagryzłem delikatnie wargę i przeczesałem swoje loki. Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się delikatnie, wchodząc do szklanej kabiny. 


______________________________________________________________________________

A więc.. mam nadzieje, że wam się podoba. Pierwszy rozdział traktujcie jak poznanie Harrego który będzie opowiadał całą tą historie. 

Mam nadzieję, że te ff nie "skończy się" jak reszta (czyli znudzi mi się w połowie i usunę) i, że zepnę się na tyle, że rozdziały będą pojawiać się raz w tygodniu, a nie raz na dwa miesiące ( w porywach) 

Zostaw coś po sobie :) 




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 20, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I want feel like home / Larry Stylinson ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz