Feel it all

1.4K 136 52
                                    

    Wybiła północ, a na dworze zrobiło się jeszcze jakby chłodniej. Ciemna noc pochłaniała wszystko co stanęło na jej drodze. Grupa ludzi przysunęła się bliżej ogniska, które powoli wygasało, a pozostała część mocniej skuliła na zimnych murach. Wszyscy próbowali zasnąć, jednak pragnienie i rozpacz wygrywały nad zmęczeniem czy wycieńczeniem organizmu. Nikt się nie odzywał, panowała głucha cisza, którą przerywało ciche strzelanie z ogniska czy też szelest powstały na skutek deptania obumarłych liści leżących wszędzie, gdzie się tylko dało. Atmosfera panująca była przerażająca, jednak dla nich była codziennością, z której nie dało się wyrwać. Po chwili ktoś wstał, a zanim uniosły się zmęczone i beznamiętne spojrzenia przekrwawionych oczu. Chłopak był przeciętnego wzrostu, miał rozjaśniane blond włosy, które aktualnie były porozwalane każdy w inną stronę. Nazywał się Byun Baekhyun i miał na sobie podarte dżinsy, brudną oraz za dużą koszulkę. Na ramionach spoczywała gruba, również za duża i kiedyś biała bluza. Teraz była ona miejscami czarna czy też brązowa, żółci i krwistej czerwieni także nie brakło. Na dłonie wsunął swoje rękawiczki bez palców, które miały gdzieniegdzie dziury od przypalenia. Zarzucił kaptur na głowę jakby chciał się w nim schować, opatulił się odzieniem, które miało zepsuty zamek i ruszył w stronę katakumb. Obejmował się mocno, a jego wargi drżały z zimna. Nie bał się, już dawno zniknęło w nim coś takiego jak strach. Nie miał nic do stracenia, by bać się o cokolwiek. Wszedł do środka, gdzie było jeszcze chłodniej, mimo że mniej wiało. Usłyszał dźwięk pękającego szkła pod swoimi stopami, ale się tym nie przejął. Ruszył przed siebie powolnym, ale chwiejnym krokiem. Wzrokiem przejeżdżał po leżących i najprawdopodobniej martwych ciałach, których widocznie jeszcze stąd nie wynieśli. Przykucnął przy jednym z nich, jednak było zbyt ciemno, by dokładnie zidentyfikować kto to. Złapał zimne, blade zwłoki i pchnął w stronę delikatnie oświetlonego miejsca. Przyjrzał się z góry twarzy chłopaka, z którym czasami rozmawiał. Nie byli przyjaciółmi, może nawet nie byli kolegami, ale rozmawiali ze sobą najwięcej i dzielili się między sobą tym co znaleźli. Pochylił się, popchnął ciało na brzuch i zaczął zdejmować ubrania. To nie było miejsce ani czas na współczucie. Ściągnął swoją białą bluzę, a zastąpił ją czarną i o wiele grubszą, w której na dodatek nie topił się. Na to jeszcze zarzucił skórzaną kurtkę i ruszył dalej, przeszukując kieszenie. Na jego twarzy mignął zadowolony uśmiech, kiedy wyciągnął zapalniczkę i dwa papierosy. Schował je z powrotem i nasunął kaptur na swoje jasne włosy. Odetchnął i skręcił, zerkając na materac, na którym pieprzyła się para lesbijek. Minął je, zastanawiając się, która z nich ma coś na tyle cennego, że druga się nią zainteresowała. Po chwili podszedł do miejsca, do którego zmierzał. Zasiadł w dziurawym, brudnym i śmierdzącym fotelu, a następnie wyciągnął nowy łupy i zaraz odpalił jednego ze szlugów. Oblizał usta i mocno się zaciągnął, przymykając oczy oraz odchylając głowę. Poczuł jak jego serce mocniej zabiło, a ciało całe się odprężyło, pozostawiając tylko ból, rozchodzący się od stóp po czubek głowy. Spalił papierosa do samego filtra. Nie wiedział czy rano obudzi się z tym drugim w kieszeni i kiedy zdobędzie następną dawkę nikotyny. Skulił się mocno, wciskając się w miękki mebel i pozwolił Morfeuszowi się objąć. 

    Chłopaka obudziła jakaś awantura, głośne krzyki i rozbijane butelki o ścianę. Wyprostował plecy lekko się przy tym krzywiąc. Przetarł oczy i wstał, obejmując się jakby chciał się schronić przed zimnem. Rozejrzał się, a po wpadającym świetle wnioskował, że jest już ranek i całkiem ładna pogoda. Ruszył zaspany tą samą drogą, którą tu przyszedł. Nie musiał długo iść, by wiedzieć co się stało. Zatrzymał się przy kilku osobach stojących przy materacu, który mijał w środku nocy. Zerknął w jego stronę, jasny materiał już taki nie był. Pokrywała go głęboka czerwień o metalicznym zapachu. Do popisanej ściany leżało przyciśnięte i nagie ciało, które było blado-szare w siniakach i krwi. Przeniósł wzrok na osobę wywołującą całe to zamieszanie. Wysoki mężczyzna, który przesiadywał tu codziennie jak większość z nich, trzymał rudą, wychudzoną dziewczynę za włosy. Ona przed nim klękała i łkała z bólu, a on bez żadnych hamulców okładał ją po twarzy. 

Feel it all /ChanBaek/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz