I

82 3 1
                                    

Miłość. Zauroczenie. Zawsze jak sobie przypominam o tych uczuciach, moje serce wariuje, a umysł próbuję wymazać wspomnienia. Czuję się wtedy, jakbym była mocno naćpana. Szkoda, że nie wynaleźli jeszcze na to jakiegoś leku czy coś, ponieważ przydałoby się teraz. A więc pytacie mnie jak to jest być zakochanym? No cóż, przyjemne uczucie, lecz wymagające sporo wysiłku. Niekiedy czujesz się jak zawodnik biegnący po niekończącym się torze z kajdankami na nogach, ale często jednak czujesz, że żyjesz i nie musisz się martwić praktycznie o nic, bo osoba obok będzie ciągle przy tobie i będzie cię broniła przed wszystkim i wszystkimi. 'Co czujesz kiedy jesteś przy nim?' Co czuję....jakbym wygrała pieprzone milion dolców? Albo jakbym jeździła na rowerze bez trzymanki. Chyba lepiej tego nie opiszę. 'Czy nadal go kochasz?' Dobre pytanie, ale może lepiej będzie jak opowiem wszystko po kolei.

***

Poranek zaczął się dość zwyczajnie. Dzień jak co dzień, nic wyjątkowego, no może oprócz zmiany szkoły. Wydalili mnie tylko dlatego, że spoliczkowałam dziewczynę. Małe przewinięcie i już jesteś na czarnej liście. Ok, przyznaję takich 'małych przewinięć' było dość sporo. Nie pochodzę z tego gatunku kobiet, które malują się dwie godziny i plotkują o chłopakach. Jestem cicha, ale jak ktoś mnie wkurzy,to raczej nie chcę być w jego skórze. Mam trudny charakter i dobrze mi z tym. Przynajmniej nie jestem przezroczysta. Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Oczywiście nic innego nie może być, jak owsianka. Moja mama chyba potrzebuję kursu gotowania. Nie to, że narzekam na jej potrawy, ale jednak wolałabym zjeść coś bardziej pożywnego.

-Zawieziesz mnie do szkoły, prawda? -spytałam mamę, robiąc przy tym słodką minę.

-Oczywiście, że tak, bo będę musiała podejść do pani pielęgniarki, i zostawić twoje lekarstwa na astmę.- odpowiedziała mama ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Ech, nienawidziłam tego wyrazu twarzy, tym sposobem mama mnie albo spławiała, albo pokazywała, że jest mną poirytowana. Spakowałam drugie śniadanie do torby i wsiadłam z nią do samochodu.


Nowa szkoła nie była blisko, ale też i nie daleko. Droga trwała około 20 minut, nawet nie tak źle jak przypuszczałam. Wysiadłam z samochodu ,kierując się w stronę drzwi wejściowych. Parking był ogromny i cały zapełniony samochodami, motorami, a nawet rowerami. Szkoła wyglądem,nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia.Odpadające tynki, brudne okna, drzwi stare i skrzypiące. Weszłam do środka i doznałam szoku. Uczniowie tutejszej szkoły, mieli na sobie mundurki. MUNDURKI powtarzam. Jak ja tego nie cierpię. I, że ja też w tym mam chodzić? O losie. W tej chwili zatęskniłam, za starą szkołą. Podbiegła do mnie niska szatynka w okularach większych od jej twarzy.Wyglądała dość śmiesznie, ledwo powstrzymywałam się od rzucenia jakiegoś sarkazmu.

-Witaj! Ty pewnie jesteś Yoona? Dyrektor prosił mnie, aby cię oprowadziła po szkole i zapoznała z zasadami panującymi tutaj. Nazywam się Choi HongEun i jestem zastępcą przewodniczącego. -ani razu nie złapała tchu. Gadatliwa. Nie lubię takich ludzi, ale cóż muszę się jakoś wkręcić, bo inaczej nie przetrwam w tej szkole zbyt długo.

-Cześć. Tak, jestem Yoona. Miło mi cię poznać. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Powinnam zostać aktorką, jestem świetna w udawaniu. Potrafię się w czuć w rolę, czasem nawet za bardzo.

Oprowadzanie mnie po wszystkich salach, zajęło jej niecałe pół godziny. Szkoła z zewnątrz nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, lecz jej wnętrze było olśniewające. Ściany jasne bez żadnej ryski, na korytarzach pełno półek z grubymi książkami, na dodatek na każdym korytarzu, znajduję się przynajmniej dwadzieścia portretów różnych pisarzy, malarzy i wiele innych znanych osób. Najbardziej spodobała mi się sala muzyczna. Stoi w niej dużo instrumentów, jednak moją uwagę przykuło pianino. Gry na tym instrumencie, uczę się już od ponad dziesięciu lat. Podczas grania mogę rozładować cały swój stres i wyżalić się klawiszom. Dziwne, ale to mój jedyny sposób na zachowanie sztucznej maski, ponieważ prawdziwej raczej nigdy nie pozwolę wyjść na światło dzienne.Sama się jej boję, Przeszłam się jeszcze raz korytarzem.Próbowałam rozplanować gdzie, która sala do czego. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Spojrzałam do planu i pierwsze co miałam dzisiaj to angielski. Kierowałam się do sali 210, gdy nagle poczułam silne szarpnięcie do tyłu. Była to HongEun.

TOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz