- Skończone! - Marinette krzyknęła sama do siebie po zakończonej pracy domowej.
- Mari, ciszej, wiesz, która jest godzina, twoi rodzice już dawno śpią. - uciszyła ją Tikki.
- Co? Przecież jest dopiero... PIERWSZA W NOCY?!
- Ciiiii.
- Przepraszam.Była pierwsza w nocy, a to oznacza , że Marinette siedziała nad durnym referatem aż sześć godzin! I jak tu nie stwierdzić, że szkoła odbiera nastolatkom życie? Najdziwniejsze było to, że mimo tak późnej pory, Mari nie była ani trochę zmęczona. Oczywiście, bolały ją oczy po kilkugodzinnym pisaniu przed komputerem, jednak, gdy przemyła je zimną wodą, wszystko wróciło do normy.
- Wiesz co, Tikki?
- Hym?
- Nie mam najmniejszej ochoty iść spać. Co powiesz na mały, nocny patrol?
- No nie wiem... To nie taki zły pomysł, ale znając ciebie, rano nie będziesz mogła zwlec się z łóżka i pewnie znowu się spóźnisz.
- Myślisz?
- Ja nie myślę, ja jestem tego pewna.Obie cichutko zachichotały. Marinette zaraz wstała od biurka, poszła do łazienki i wzięła ciepły prysznic na lepsze spanie.
Ubrana w piżamę wskoczyła pod cieplutką pieżynę. Dopiero wtedy zaczęła odczuwać zmęczenie. Nawet nie minęło pięć minut, gdy granatowłosa zasnęła kamiennym snem, nieświadomie od czasu do czasu pochrapując.
- Co ja z tobą mam, Marinette? - wyszeptała sama do siebie śpiąca kwami i ułożyła się wygodnie na poduszce swojej przyjaciółki.***
- Marinette! Alya przyszła! - dobiegał głos z dołu.Mari jednak była niewzruszona. Nadal spała komiennym snem. Odgłosy te zbudziły jednak Tikki. Mała kwami przetarła swoje wielkie oczka na rozbudzenie spojrzała na zegarek. Była 7.56! Dlaczego Alya przyszła cztery minuty przed szkołą?! Po chwili jednak przypomniała sobie. Był piątek, a w piątki zajęcia zaczynają się o 8.50!
- Słyszysz, Marinette?! Alya przyszła! - mama Mari wydarła się jeszcze głośniej.
- Marinette, wstawaj! - kwami odezwała się swoim piskliwym głosikiem.
W odpowiedzi usłyszała tylko dziwny odgłos, coś jak bażant w porze godowej.
- No rusz się! Alya przyszła! - znów ten śmieszny pomruk.Tikki nie miała czasu dłużej namawiać swojej właścicielki. Klapa w podłodze zaczęła się podnosić, co zmusiło biedronkopodobne stworzonko do ukrycia się.
Do pokoju weszła Alya. Ręce jej opadły na widok wciąż śpiącej przyjaciółki. A miały przecież skorzystać z okazji, że mają na później do szkoły i obczaić nową kawiarnię przy parku. Dziś było otwarcie i dla każdego pierwsza kawa gratis.
- Oh, Marinette, wstawaj! - trąciła w ramię przyjaciółce.
- Tikki, jeszcze pięć minut! - wydała z siebie zaspany głos, nie otwierając oczu.
- Tikki?Do Marinette właśnie dotarło, z kim rozmawia. Poznała głos Alyi. Zaraz otworzyła oczy i jak poparzona podniosła się do pozycji siedzącej. Wywołało to okropne zawroty głowy, ale mimo to, nie położyła się z powrotem.
- Alya! Cześć! Co cię... kawiarnia! Kompletnie zapomniałam! Przepraszam, już wstaję! - powiedziała na jednym wdechu.
- Dobra, poczekam... Tikki?
- Co Tikki? Jakie Tikki? Kto Tikki? - udawała zdezorientowaną.
- Nie wiem. Ty tak do mnie powiedziałaś.
- Yyyyyy... przejęzyczyłam się.
- Ok... Dziwne... Nie ważne. Szykuj się i wychodzimy.
- Jasne! - zeszła z łóżka, dopadła szafy i biegiem skierowała się do łazienki.Po chwili wyszła z niej ubrana jak zawsze - w różowe rybaczki, białą bluzkę i ciemny żakiet. Nie miala czasu na szukanie czegoś innego. Włosy, tradycyjne upięła w dwa kucyki. Chwyciła jeszcze tylko plecak i torebkę w której kilka minut temu ukryła się Tikki i była gotowa do wyjścia.
- Idziemy? - zapytała.
- Jasne, kawunio, nadchodzimy!***
Przyjaciółki już kończyły dopijać swoje pyszne latte, gdy rozległ się straszny huk.
Na ulicy szalała nowa ofiara akumy...
CZYTASZ
Miraculum Biedronka i Czarny Kot - Co było dalej?
FanfictionMarinette - zwykła, a jednak nie zwykła dziewczyna. Adrien - zwykły, a jednak nie zwykły chłopak. Oboje mają wspaniałych przyjaciół. Właśnie z nimi związana jest zabawna historia o pewnym Kocie i Biedronce. - mój komunikat dla Marinette i Adriena...