Obudziłam się na lekcji Jeffersona. Serce biło mi tak szybko, miałam wrażenie że zaraz wyskoczy.Śnił mi się huragan. Ogromny, prze ogromny..
Wiatr wiał jak szalony. Starałam się dojść do latarni morskiej. Gdy już to zrobiłam, stara żaglówka z ogromnym impetem uderzyła w latarnie, która z wielką szybkością walnęła w źródło światła które leciało w moją stronę.
Przerażająca wizja przyszłości..Kolejny nudny wykład
Mark Jerfferson to mój ulubiony wykładowca, był jednym z główniejszych powodów dla których wróciłam do Arcadia Bay - mojego rodzinnego domu.
Siedziałam sama w ostatniej ławce w klasie fotograficznej. Widok za oknem był niesamowity. Promienie słońca próbowały przebić się przez okno. Na dworze była zaskakująco ładna pogoda jak na Arcadia Bay- deszczową kraine. Wróble ćwierkały a Samuel, nasz woźny siedział na ławce i rozmawiał z wiewiórkami. To dziwny człowiek ale bardzo dobry.
Tak bardzo nudziło mi się na lekcji. Spojrzałam na moje zdjęcie zgłoszeniowe do konkursu "zwykły bohater". Już widzę jak cała klasa patrzy się na mnie i śmieje się prosto w twarz.Wygłądam jak przegryw.
Nie jestem szczególnie popularna w mojej szkole ale mam to gdzieś. Kocham mój retro styl, stare polaroidy.
Zakładam słuchawki i jestem w zupełnie innym świecie. Syd matters, alt-j czy Foals to moi ulubieni wokaliści.
Nagle nabrałam ochoty na zrobienie sobie "selfie". Chwyciłam mój sprzęt i szybkim ruchem ręki schowałam aparat pod stół.Raz,dwa,trzy PSTRYK!
- Ci,Ci,cicho. Zdaję mi się że Max właśnie zrobiła sobie tak zwane " selfie". Max chyba nie ma zamiaru mnie słuchać o bardzo nudnym i wcale nie interesującym wykładzie a Max ma dar. Powiedz mi proszę kto zapoczątkował kult robienia selfie?
Zestresowałam się.
-Przepraszam, mó..mówi pan do mnie? Yyy, wiedziałam..
- Albo wiesz albo nie wiesz Max, proste i logiczne - powiedział wkurzony Jefferson
- Przepraszam.. Zamyśliłam się...
-Ehh - jęknął Jefferson - Czy kto kolwiek w tej klasie wie o czym mowa?
Ledwo co Jefferson nie skończył mówić, zza rogu klasy usłyszałam głos największego suczyska świata. Mowa o Victorii, chwali się na prawo i lewo czego ona w życiu nie zrobiła,szkoda tylko że nie osiągnęła by tego gdyby nie jej bogaty tatuś, właściciel firmy produkującej sprzęt dla fotografów. Jako że Mark Jefferson kocha pstrykać zdjęcia ma on układ z ojcem Victorii. Ona ma dobre oceny, a on ma sprzęt. Życie jest serii niesprawiedliwe.
- Louis Daguerre był francuskim malarzem, twórcą "dagerotypów" sprawiających że portet miał ostry i zwierciadlany styl,jak lustro. Teraz już totalnie utknęłaś w strefie retro Max..BiednaSuczysko!
-Bardzo dobrze Victorio- powiedział rozradowany Jefferson- jak wszyscy pewnie wiecie portret fotograficzny zyskał popularność na początku XIX wieku..ahh przepraszan nie mogłem się powstrzymać.
Heh, w innym okolicznościach nawet bym się za śmiała.
Nagle zadzwonił głośny dzwonek,wszyscy w przeciągu kilku sekund zdążyli wyjść z klasy oprócz Victorii która wypinała dupsko i Kate..Ahh Kate
Kate Marsh jest świetną osobą.Jest bardzo religijna,zawsze ma na sobie naszyjnik z krzyżem. Przeważnie nosi na sobie białe vansy,szarą spódniczke, białą perfekcyjnie wyprasowaną koszulę i szary sweterek za biodra. Żal mi było Kate gdy na początku lekcji dostała papierową kulką w twarz. Za co? I dlaczego ludzie są wobec siebie tacy okrutni.. Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Podeszłam do Kate.
- Hej Kate- powiedziałam nasłodziej jak tylko potrafie.
- O hej Max, co cię do mnie sprowadza?
Kate miała spuchnięte czerwone oczy,jakby płakała przed chwilą. Zrobiło mi się jej jeszcze bardziej żal.
-Hmm wiesz czy,czy coś Cię gryzie?
-Codzienność - westchnęła Kate - Wiesz... jak jest...
-Emmm, może masz ochotę wybrać się ze mną po szkole na herbate bądź kawę, zależy co preferujesz - zaśmiałam się.
- Hemm, w sumie dam Ci znać wieczorem okej?
- Jasne, pewnie masz mój numer prawda?
- Tak,tak mam.
- Okej to pa
- No pa.
W głosie Kate było słychać smutek. Coś ją ewidentnie dręczyło... lub coś.
Rozejrzałam się po klasie czy na pewno wszystko wzięłam
Pomacałam się po kieszeniach.
Telefon,aparat,mp3, okej wszystko mam. Gdy wychodziłam już z klasy usłyszałam głos Jeffersona
- Tak szybko się mnie nie pozbędziesz Max, chodź no tu.
Poczułam zażenowanie które wzrastało wraz z kolejnym krokiem
- Ja przepaszam, byłam dziś zamyślona
- Rozumiem takie sytuacje Max ale zrozum że nie mogę aby taka świetna fotograf jak Ty się zmarnowała
Poczułam się doceniona i zrobiło mi się miło
- Przepraszam i obiecuję że to nigdy się więcej nie powtórzy.
- Dobrze Max , aaa co z twoim zdjęciem konkursowym?
- Przepraszam, nie zrobiłam go jeszcze,ale zrobię.
- Okej Max możesz iść
Poczułam ulge odwróciłam się i w pośpiechu wyszłam z klasy.
CZYTASZ
Life Is Strange
AdventureMłoda dziewczyna Max Caulfield - studentka na uniwersytecie w Blackwell Academy pewnego zwyczajnego dnia dowiaduje się że ma moc cofania czasu co kompletnie zmienia jej dotychczasowe życie. Wraca do swojego rodzinnego miasta Arcadia bay i tam zaczyn...