Rozdział 5

444 19 1
                                    

Zgóry bardzo przepraszam, że długo nie wstawiłam rozdziału. Trochę brakowało mi weny i nie miałam czasu. Jeszcze raz bardzo przepraszam i życzę miłego czytania. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
----------------------------
Biegłam przez korytarze dormitoriów, aż w końcu dobiegłam do pokoju Lissy.
Szybko otworzyłam drzwi i podbiegłam do łóżka przyjaciółki, która rzucała się na nim z powodu koszmaru. Próbowałam ją obudzić. Po chili krzyczenia do niej i potrząsania jej ciałem, gdy udało mi się ją już obudzić była strasznie roztrzęsiona,cała się trzęsła, więc szybko przytuliłam ją do siebie i zaczęłam szeptać jej do ucha uspokajające słowa.
-To tylko sen, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.-powtarzałam
-T...too nie b...był se...en, t...to się nn...na praw...wdę zdażyło-wydukała moja przyjaciółka
-Wiem-wyszeptałam i mocniej ją do siebie przytuliłam. Gdy już Lissa uspokoiła się całkowicie i przestała płakać to trochę się od siebie odsunełyśmy.
-Już dobrze-powiedziałam
-Wcale nie jest dobrze Rose-powiedziała trochę zdenerwowana Liss-nic nie jest dobrze-po chwili dodała nieco ciszej
-Ale będzie obiecuje Ci to-powiedziałam pewnym siebie tonem, ale w głębi siebie nie byłam dokońca przekonana
-Mam taką nadzieję-powiedziała cichutko
-Będzie, zobaczysz-dodałam i lekko się uśmiechnęłam
Lissa chwilę się nie odzywała, miała spuszczoną głowę w dół i chyba się czemuś przyglądał. Gdy spojrzałam w tym samym kierunku wiedziałam już o co chodzi, o moją kostkę.
-Co Ci się stało?-zapytała podnosząc głowę i wpatrując się we mnie tymi jadeidowymi oczami.
-To nic poważnego-odpowiedziałam
-Rose, co Ci się stało?-powtórzyła pytanie, a ja westchnęłam
-Potknęłam się i skręciłam kostkę-odpowiedziałam tym razem trochę bardziej szczegółowo
-Kiedy i jak?-zapytała
-Po zajęciach postanowiłam zrobić sobie dodatkowy trening jak zawsze ale gdy weszłam na salę w rogu na macie siedział Dymitr...-urwałlam
-I co zrobiłaś?-dopytywała się
-Czytał jakąś książkę, jeśli dobrze pamiętam to jakiś western ale mniejsza o to, więc siedział tak i czytał. Weszłam głębiej w salę, odłożyłam torbę na bok i zanim zaczęłam biegać okrążenia na rozgrzewkę spojrzałam raz jeszcze w jego kierunku. Cały czas był pochłonięty czytaniem, pomyślałam, że chyba mnie nie zauważył, więc postanowiłam mu nie przeszkadzać. Zaczęłam biegać okrążenia, oczywiście gdy robiłam ostatnie kółko wywruciłam się w tym samym momencie, kiedy on wstawał z maty.-zrobiłam krótką przerwę, żeby nabrać powietrza w płuca-Myślałam, że upadnę twarzą na ziemię ale...-przerwałam
-Ale co?-dopytywała Lissa
-Ale upadłam na niego.-dokończyłam. Gdy skończyłam jej opowiadać co było dalej dochodziła 2 w nocy, więc zaczęłam się zbierać. Zapytałam jeszcze Lissy przed wyjściem czy napewno wszystko jest już wporządku, zaproponowałam nawet, że zostanę z nią na noc ale odmówiła i kazała mi ostrożnie wrzucić do mojego pokoju.
-Napewno?-zapytałam kolejny raz powoli wyciągając rękę w stronę klamki
-Tak, napewno.-powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo.
-To pa-pożegnałam ją szybki ptrzytulasem i skierowałam się w stronę drzwi.
-Pa Rose-usłyszałam jeszcze jej cichutkie pożegnanie, kiedy zamykałam drzwi od jej pokoju.
Szłam powoli korytarzem w stronę swojego pokoju. Mogłabym iść szybciej, żeby mnie nikt nie przyłapał ale moja kostka postanowiła dać o sobie znać, a że niewziełam kul to nie mogłam poruszać się szybciej. Gdy dochodziłam już do pokoju usłyszałam pukanie do drzwi.
-No to już po mnie-pomyślałam.
Mój pokój znajdował się zaraz za zakrętem
-Może uda mi się przemknąć-powtarzałam sobie w głowie.
Wychyliłam się za zakrętu i spojrzałam w stronę drzwi od moje pokoju. To co tam zobaczyłam po prostu wprawiło mnie w osłupienie. Pod moimi drzwiami stał Bielikov. Nie wiedziałam co mam zrobić podejść do niego czy może czym prędzej zwiewać. Popatrzyłam się jeszcze raz w tamtą stronę. Dymitr zapukał ponownie tylko tym razem trochę mocniej
-Rose jesteś tam, Rose?-mówił pół głosem
-No na pewno bym to usłyszała-pomyślałam sobie.
Postanowiłam, że wyjdę z ukrycia. Tak jak postanowiłam tak też zrobiłam, szłam wolnym krokiem w stronę drzwi. Bielikov odwrócił się w moją stronę, patrzył się na mnie taki wzrokiem, że nie mogłam się zoriętować o co mu chodzi, odruchowo spojrzałam w dół. Gdy podniosłam głowę posłałam mu pytające spojrzenie, a on tylko obrócił głowę w innym kierunku, chyba się rozglądając.
-Nie, nie ma mnie tam towarzyszu-odpowiedziałam mu na wcześniejsze pytanie, szeroko się uśmiechając i chichocząc pod nosem
-Ha ha ha, bardzo śmieszne.Długo tu jesteś?-powiedział ale uśmiechnął się pod nosem, ma taki słodki i prześliczny uśmiech. Wpatrywałam się tak w niego, aż zauważyłam pytające spojrzenie kierowane w moją stronę. Starałam się sobie przypomnieć co do mnie mówił. Po chwili jednak mi się to udało.
-Nie, niedawno przyszłam-odpowiedziałam.
Wydawało mi się, że odetchnął z ulgą, mam taką nadzieję że mi się wydawało.
-Gdzie byłaś?-zapytał
-Nigdzie-odpowiedziałam
-A tak na prawdę-powiedział
-Mówię prawdę-powiedziałam i zrobiłam nadąsaną minkę
-Mhym-mruknął
-Po co do mnie przyszedłeś?-tym razem to ja zadałam pytanie
-Obiecałem lekarce, że będę cię pilnował, żebyś nie nadwyrężała kostki-odpowiedział
-Nie musisz mnie pilnować. Umiem sama o siebie zadbać.-powiedziałam lekko zdenerwowana
-Właśnie widzę.-mruknął po nosem ale na tyle głośno że go usłyszałam
-A co to miało znaczyć?-prawie wykrzyczałam te pytanie
-To, że powinnaś teraz leżeć i odpoczywać w swoim pokoju, zwłaszcza o tej godzinie-powiedział już lekko rozdrażniony
-Przecież nic sobie nie zrobiłam. Nie jestem już małym dzieckiem, żeby trzeba było mnie pilnować na każdym kroku.-powiedziałam z nutą ironii w głosie.
-Idź już do pokoju i odpocznij. Proszę.-powiedział to takim tonem jakby nie miał już do mnie siły ale też się martwił?
-Dobrze-odpowiedziałam już trochę ciszej i spokojniejszym tonem. Otworzyłam drzwi i już miałam się odezwać kiedy on zrobił to pierwszy.
-Dobranoc Rose-powiedział
-Dobranoc i do zobaczenia na treningu towarzyszu-odpowiedziałam na jego pożegnanie. On tylko westchnął i gdy już się odwracał spojrzał jeszcze na mnie i poszedł wzdłuż korytarza do wyjścia. Weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi, do kuśtykałam do łóżka i położyłam się na nim. Przez dłuższą chwilę wierciłam się w pościeli, jednak po niedługim czasie udało mi się zasnąć.
------------------------------
Przepraszam za jakiekolwiek błędy językowe. Bardzo dziękuję za czytanie mojego ff i za komętarze oraz gwiazdki.

Następny rozdział najprawdopodobniej pojawi się za dwa tygodnie, chyba, że uda mi się go szybciej skończyć. Do kolejnego rozdziału.


RozaHathawayBielikov

Inny Początek Akademii VampirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz