Z łóżka ściągnął mnie budzik. Zwlekłam się o 7.30, złapałam ubrania, które chcę założyć i prawie biegiem weszłam pod gorący strumień wody. Gdy wyszłam wysuszyłam włosy i upięłam je w niedbały kok. Ubrałam czystą bieliznę, białe spodnie z dziurami na kolanach, przez głowę przeciągnęłam czarna bluzę z pumy, która też ukradłam kiedyś Lukasowi. Zrobiłam delikatny makijaż. Zakładając ukochane czarne trampki zadzwoniłam do Viks, żeby przygotowała mi i zapakowała dziesięć pancakes'ów. Zarzuciłam na ramiona kurtkę, torbę i wyszłam z szerokim uśmiechem zamykając drzwi na kluczyk, który wrzuciłam do bocznej kieszonki torby. Miałam jakieś dziesięć minut do "Koniczynki", ale postanowiłam trochę pobiegać i zajęło mi to o wiele krócej. Weszłam do kawiarni przywitałam się z Viki, zgarnęłam moje zamówienie i wyszłam. Do domu Luka miałam jakieś pięć minut, które postanowiłam już przejść. Chciałam zrobić Lu niespodziankę, nie wiedział nic o moim przyjściu. Zapukałam do drzwi z nadzieją, że ucieszy się na wspólne śniadanie. Jeszcze nigdy tak się nie wkręciłam jak w znajomość z szatynem. Ufam mu bezgranicznie. Jest moim promykiem, który przyciemnia moją depresję. Z zamyśleń wyrwał mnie jego widok w samych bokserkach. Boże, był taki seksowny. Przygryzłam wargę. Drapał się po karku.
- Masz ochotę na śniadanie? - jego oczy wyrażały strach, zdziwienie..zakłopotanie. Zmarszczyłam brwi i mruknęłam z niezadowolenia. Nagle z tyłu odezwał się głos... KOBIECY?!! Co do...??!!
- Kto to, kochanie? - Zapytała jak się okazało Simon. Wyłoniła się zza jego pleców. Ta dziwka latała po jego mieszkaniu w jego koszuli i samych majtkach! - Ooo, Hej.. Vanessia - powiedziała przesłodzonym głosikiem gdy mnie zobaczyła. Gdyby przed nią nie stał Luk, przysięgam, już dawno wyrwałabym jej te tlenione włosy z łba.
- Daruj sobie dziwko z tym zdrobnieniem. - Wysyczałam w jej stronę. - A ty? - Zwróciłam się do czekoladowo-okiego - Nie masz mi nic do powiedzenia?! - Już miał coś powiedzieć, ale skutecznie mu przerwałam - Albo wiesz co? Nic nie mów, nie pogrążaj się.
Wcisnęłam mu torbę ze śniadaniem.
- Smacznego życzę, a ty dziwko, żebyś się udławiła.
Obróciłam się na pięcie i już miałam odejść z tego pieprzonego miejsca, gdy nagle poczułam, że ktoś ciągnie mnie za nadgarstek.- Odpierdol się ode mnie... Lukasie Black.
Wyrwałam się z jego uścisku patrząc prosto w jego przerażone oczy. Poczułam jak po policzku ciekną mi łzy.
- Tak straszne cie przepraszam, ale daj mi się wytłumaczyć. - Powiedział błagalnym głosem.
TAK! Zgódź się, daj mu wyjaśnić.
Zignorowałam moją podświadomość.
- Daj mi spokój, idź się jeszcze popieprz z tą dmuchana lalką - powiedziałam a go zamurowało. Odwróciłam się i zrobiłam dwa kroki. Poczułam przez kurtkę nagi tors chłopaka.
- Nie dociera do ciebie?! - Wysyczałam nawet nie odwracając się i na niego nie patrząc. Spoglądałam na drzwi wyjściowe z bloku, dzieliło mi od nich tylko pięć metrów.
- Ona nic dla mnie nie znaczy. Nic nie czuje do Simon. - powiedział w moje włosy. Składając pocałunek tuż za uchem. Podbródek mi drżał od tych wszystkich emocji. - Proszę, daj mi to wytłumaczyć. - Błagał.
Westchnęłam ciężko i spoglądając lekko przez ramię powiedziałam :
- Masz pięć minut. Słucham.
===========
Znowu krótki rozdział...
Jak myślicie, uda się Lukasowi przekonać Vanessę? Jak dziewczyna się zachowa? Wybaczy mu ten błąd?
Sugestie piszcie w komentarzach. Zostawcie po sobie gwiazdkę
Do następnego, myślę, że już za niedługo ;*
CZYTASZ
Zakochana Depresantka [✔]
Подростковая литератураVanessa od dawna leczy się na depresję. Pokazuje, że jest szczęśliwa, a tak na prawdę nikt nie wie co robi w nocy. Według niej jest tą najbrzydszą, tą, która nie ma prawa istnieć, dlatego zawsze każe swoje biodra zaznaczając je cienkimi liniami. Co...