Rozdział 15

783 58 2
                                    

*Selly*

Mimo wszystko poruszaliśmy się na przód. A z każdą sekundą, minutą i godziną zbliżaliśmy się do ponurych Gór Mglistych. Nie cieszył mnie ich widok, Hobbita chyba też nie. Czułam niechęć na myśl, że możemy znów wpaść w jakąś zasadzkę.
- Gdy podróżowałem do Ereboru nie natrafiałem na goblinów. Możliwe, że nie odbudowały swojego królestwa lub po prostu się gdzie indziej wyniosły.- powiedział Bilbo.- Ale jeśli chcesz możemy pójść inną ścieżką.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Po naszym 'pożegnaniu' z Aniołem nie byłam przygotowana do walki. Musiałam sobie wszystko ułożyć.
A co do Leo, ani ja ani Bilbo nie zaczynaliśmy rozmowy na jego temat. Nie mieliśmy odwagi by choć wypowiedzieć na głos jego imię. Gdy go poznałam niezbyt go polubiłam, ze względu na to, że był moim ochroniarzem (a przypominam, że nie podobało mi się to). A teraz brakowało mi go. Szkoda, że nie zdążyłam go lepiej poznać. I pewnie nie będę miała już takiej możliwości.
O zmroku zatrzymaliśmy się na postój. Zebraliśmy chrust i rozpaliliśmy ognisko. Nad naszymi głowami zabłyszczały gwiazdy. A świeciły mocniej i wyraźniej niż zwykle.
- To znak, że tej nocy stanie się coś dobrego.- powiedział na głos Bilbo zadzierając głowę do góry.
Nagle od jego twarzy odbiło się niebieskie światło. Opuściliśmy zdziwieni głowy.
- Leo?!- aż poderwałam się z ziemi.
- Uważam, że moje pożegnanie bez wyjaśnień jest głupie.- powiedział blondyn gdy rzuciłam mu się na szyję.
- Pozwolili ci zejść?- spytał Bilbo krótko go ściskając.
- Ten jeden, ostatni raz.- rzekł ze smutkiem.
Po chwili się uśmiechnął.
- Pozwolicie, że spędzę z wami te ostatnie godziny?
- Jeszcze się głupio pytasz!- zaśmiałam się.

We trójkę usiedliśmy przy ogniu. Zaczęliśmy opowiadać sobie historie z naszego życia. Ja i Bilbo opowiadaliśmy o naszych przyjaciołach, o naszej wyprawie na Erebor a Anioł mówił o swoim życiu.
- Leo?
- Tak?- spojrzał na Niziołka.
- Chciałem o to wcześniej zapytać, ale wyleciało mi to z głowy. Selly mówiła, że jesteś Aniołem Stróżem i Duchem Światłości.. czym się różni jedno od drugiego?

Na twarz Lea wpłynął szeroki uśmiech, gdy zatonął we wspomnieniach.
- Kiedyś było pięciu Duchów Światłości. Te istoty były ważniejsze od Aniołów. Można powiedzieć, że byli dla nich jak Saruman Biały dla pozostałych czarodzieji. Ja jestem w połowie Duchem, gdyż jestem synem jednego z nich. Lecz w drugiej połowie jestem Aniołem. Po mojej matce.
- A co się z nimi stało?

Westchnął cicho.
- Wieki temu wybił ich najpotężniejszy i najgroźniejszy czarnoksiężnik- Morgoth. Były to czasy pojawiania się pierwszych Valarów. Gdy Duchy Światłości wymarły to oni przejęli opiekę nad Śródziemiem. Dalszą historię bogów raczej już znacie.

- W takim razie wolę nie pytać ile masz lat.- rozluźniłam atmosferę co mi się udało.

- W takim razie Aniołowie i Duchy są nieśmiertelne?
- Uszkodzić nas mogą tylko zaklęcia.- kiwnął głową.

Leo opowiadał nam jeszcze o Radzie i jej roli. Gdy zło wraca do Śródziemia dyskutują o tym co zrobić i jak nas poprowadzić do dobrej reakcji.
Cała nasza rozmowa trwała całą noc. Nie wiem nawet kiedy zza horyzontu błysnęły pierwsze promienie nowego dnia. Leo spojrzał na nie w zamyśleniu.
- Mój czas nadszedł.- rzkeł cicho.
- Już?- zdziwiłam się.
- Co oznacza to pytanie?- spytał Bilbo na co wybuchliśmy śmiechem.

Wyściskaliśmy go ostatni raz. Ale już nie smutni, bo wszystko mieliśmy wyjaśnione.
- Pozdrów odemnie Lune i Huberta.- poprosiłam go.
- Pozdrowię.- uśmiechnął się.- I pamiętaj to co ci wczoraj powiedziałem...

I zniknął z niebieskim promieniem. Uderzyłam się w czoło.
- Nie zapytałam go o ich znaczenie.- byłam zła na siebie.
- Też o tym zapomniałem. Ale może to oznacza, że sami musimy tego dowiedzieć.- Bilbo wzruszył ramionami.- Ruszamy. Jeżeli się nam uda, przejdziemy Góry Mgliste nim nadejdzie kolejna noc.

****************************

Góry Mgliste były takie jak je zapamiętałam. Tak samo ponure i tajemnicze, ale i piękne. Na wierzchołkach ciemnych stoków lśnił biały śnieg, a niektóre wierzchołki ginęły gdzieś wśród gęstych chmur na niebie.
Jechaliśmy na koniach powoli, by nie spaść z wąskiej ścieżki. Ani nam się śniło spaść w tą głęboką, czarną przepaść. Na samą myśl o tym dostawałam ciarek.

- Mam nadzieję, że nie będzie padać...

Bilbo ledwo to powiedział A z nieba, jak z pompy, luną deszcz.
- Mówiłeś coś?- spytałam złośliwie na co spojrzał na mnie groźnie.

Wiatr miotał nami a ubrania przemokły nam do suchej nitki. Szczęka zaczęła drżeć mi z zimna, ale nie okazywałam tego.

- Chcesz się może zatrzymać?- zawołał do mnie Bilbo.
- Nie!- odkrzyknęłam.- zatrzymamy się jak będziemy za górami!
- Na pewno?!

Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż ziemia pod nami zaczęła się trząść. Przerażone konie zaczęły się miotać. Nie byliśmy w stanie ich uspokoić.

- Czy to znów kolosy?- zapytałam zsuwając się po szyi spłoszonego rumaka.

- Obawiam się, że nie...

Ledwo zdążył sam zsiąść ze swojego kuca, kiedy niedaleko nas uderzył piorun. Na to konie zarżały próbując uciec.
Nagle ziemia przed nami rozstąpiła się. A stałam na samej jej krawędzi. W pewnym momencie straciłam równowagę i do niej wpadłam. Bilbo złapał mnie za rękę próbując wciągnąć, lecz mu się nie udało. Poślizgnął się na mokrym gruncie i oboje spadliśmy w dół nim pochłonęła nas ciemność.

I Will Not Leave YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz