Rozdział 2

3.1K 236 99
                                    

Napisałam już kolejny rozdział :D Kiedy nastepny - nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że ten się spodoba :D

Miłego czytania :3

***

W oddali rozbrzmiał dzwonek na lekcje. Trochę przerażona dziewczyna pędziła przed siebie jak najszybciej, byleby tylko zdążyć na zajęcia z języka Koreańskiego. Ominęła pracownię fizyczną, stołówkę, skręciła obok automatu i... wpadła na kogoś z impetem, rozsypując wszystkie swoje rysunki na ziemię.

- Przepraszam najmocniej! – krzyknęła, zbierając kartki, które przed chwilą wypadły jej z rąk.

Kątem oka zauważyła, że osoba, z którą się zderzyła, zaczęła zbierać prace razem z nią. Dopiero po podniesieniu wszystkiego z podłogi, zobaczyła, że ma przed sobą uśmiechniętego chłopaka, który wyciągał w jej stronę ręce z jej kilkoma rysunkami.

- Są śliczne. I nic się nie stało, nie musisz przepraszać – dodał z większym uśmiechem.

- Ja nie rysuję – powiedziała od razu – Nic nie widziałeś... proszę.

Chłopiec popatrzył się na nią z niemałym zdziwieniem, ale delikatnie kiwnął głową na zgodę. Wskazał przy tym jej torbę.

- To lepiej je schowaj, żeby nikt nie widział. Rysowałaś na dachu prawda?

Szybko przytaknęła, po tym jak odłożyła kartki w miejsce wskazane przez bruneta. Nie zdążyła nawet nic powiedzieć, gdy nagle zauważyła wyciągniętą ku sobie dłoń.

- Byun Baekhyun – rzekł chłopak, ponownie szeroko się uśmiechając.

Dziewczyna zatknęła kosmyk włosów za swoje ucho i ukłoniła się grzecznie, zniżając przy tym głowę.

- Do Hyewon.



- Możecie dowoli korzystać z gabinetu, jeśli tylko będziecie potrzebować spokoju przy nauce, bądź pracy – mówiła Do Hyebin, biorąc w dłoń rączkę od swojej walizki.

Był to już drugi dzień po rocznicy śmierci ojca Hyewon i najwyższy czas aby matka wyjechała na delegację, rozpoczynając przy tym gehennę swojej córki.

- Gdybyś czegoś potrzebowała, skarbie, do dokumentacji szpitala, napisz do mnie wiadomość, a postaram ci się wszystko przesłać w możliwie jak najkrótszym terminie.

Brunetka przytaknęła niechętnie. Przez te dwa miesiące musi zająć się szpitalem jej rodziny. Mimo, że była już na przedostatnim roku studiów, nadal była nowicjuszem jeśli chodzi o sprawowanie tak poważnego stanowiska. Wątpiła czy sobie z tym poradzi, ale nie miała innego wyjścia. Na szczęście był ktoś taki jaki wicedyrektorzy, którzy chętnie jej pomogą, w razie problemów.

- Uważajcie na siebie kochani i nie narozrabiajcie za bardzo – wychodząc na dziedziniec, matka puściła im oczko, po czym skierowała się w stronę samochodu, przy którym już czekał na nią szofer.

- Proszę się nie martwić, Pani Do! Dobrze zaopiekuję się Hyewon! – krzyknął do niej „nowy narzeczony" brunetki, która w tym samym momencie wywróciła oczami i skierowała się z powrotem do środka, ignorując zupełnie co Baekhyun zamierzał do niej powiedzieć.

Chłopak jednak nie dawał za wygraną. Zamknął drzwi na spust na wszelki wypadek i pobiegł za negatywnie nastawioną dziewczyną.

- Hej! Gdzie ty tak uciekasz? – złapał ją za rękę, gdy tylko ją dogonił.

- A co? To, że jestem twoją narzeczoną nagle oznacza, że mam siedzieć przy tobie  jak grzeczny piesek? – zapytała beznamiętnie Baeka, który w tej chwili patrzył na nią z nieukrywanym szokiem – Nie? To pozwól, że udam się do mojego pokoju. Twój jest po prawej stronie od schodów, trzecie drzwi na lewo. Miłego pobytu.

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz