Rozdział 4

223 17 0
                                    

Rozdział 4

To były najdłuższe trzy tygodnie w moim życiu. Każdy dzień ciągnął się niemiłosiernie, i każdy dzień w domu był udręką. Jednak już niedługo to miało się zmienić - dzisiaj był dwudziesty drugi sierpnia, mój ostatni dzień spędzony w domu. Leżałam jakiś czas w łóżku, planując cały ten dzień. Dzisiaj miała przyjść na obiad babcia, żeby się ze mną pożegnać. Bezczynne wylegiwanie zaczęło mi działać na nerwy, więc wyskoczyłam z łóżka w podskokach, i podbiegłam do kalendarza wiszącego na ścianie. Chwyciłam mazak i zakreśliałam, kolejny i ostatni dzień. Potwornie się cieszyłam, dzisiaj też powinnam się zacząć pakować. Trzeba odświeżyć mundurek, i cały plan działania. Bylam w takiej ekstazie że włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć po całym pokoju. Skakałam po łóżku, wymachiwałam rękoma, jakbym była na jakimś koncercie rockowym. To było takie haotyczne i szalone że potknęłam się o własne nogi i upadła na ziemię. Syknęłam pod nosem, oczywiście musiałam podrapać sobie kolana. Wedy do pokoju wpadła matka, jeszcze ubrana w piżamę.
- Dziecko, cały dom się trzęśnie! - syknęła jak wąż - co ty robisz? - z tych emocji spadły jej wałki z włosów. Zaczesałam włosy za ucho.
- Przepraszam - bąknęłam - po prostu strasznie się cieszę na jutro - matka zmieniła minę. Uśmiechnęła się niewyraźnie i usiadła na moim łóżku.
- Dziwnie się czuję z myślą że już jutro cię tutaj nie będzie - powiedziała pod nosem, bawiąc się moim pluszakiem.
- Uwierz mi mamo, ja też się dziwnie z tym czuję - rzekłam, siadając na przeciwko niej - pierwszy raz będę od was tak daleko.
- Powinnaś się z tego cieszyć - zauważyła.
- Cieszę się - poprawiłam ją - ale po prostu...będę za wami tęsknić - mama przechyliła głowę i przytuliła mnie.
- Ja też będę tęsknić - szepnęła i przez dłuższą chwilę siedziałyśmy takie przytulone. Zdałam sobie sprawę, jak będzie mi brakować tej kobiety. Mama odsunęła się ode mnie - no dobrze, dość tych czułości, w końcu musisz się zacząć pakować! - czy ona ocierała łzę? Wstała i ruszyła w kierunku wyjścia - chodź zaraz na śniadanie, Gloria robi swoje niedzielne naleśniki - dodała i wyszła, zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam ciężko. Mamie chyba ciężko będzie mnie opuścić na dziesięć miesięcy. Podeszłam do toaletki i zrobiłam szybkiego, nieogarniętego koka, narzuciłam na siebie szlafrok i powoli zeszłam na dół. Ojciec siedział przy stole i pił kawę a mama poprawiała kwiaty które stały na stole.
- Dzień dobry tato - powiedziałam, siadając na przeciwko niego. Uśmiechnął się ukradkiem.
- Dzień dobry - odpowiedział - wyspana?
- Tak, dziękuję - i na tym zakończyła się nasza rozmowa. Niezręczną ciszę przerwała nasza pokojówka, podając nam śniadanie. Zajęłam się jedzeniem, myśląc o szkole. Zastanawiałam się czy jutro spotkam się z Tylerem, czy będę jechać z nim pociągiem. Moją głowę zalewały pytania. Nie spostrzegłam się kiedy skończyłam jedzenie - Ja chyba pójdę się powoli pakować- powiedziałam, odchodząc od stołu. Rodzice nic nie powiedzieli, tylko skinęli porozumiewawczo głowami. Popędziłam na górę, spakować swój szkolny kufer. Nowy rozdział w życiu czas zacząć.

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz