Tamtego dnia czułem się o wiele gorzej. W głębi serca cieszyłem się. Myślałem, że umrę. Jednak nie umarłem. Lekarze robili mi różne badania, rodzice się martwili, a ja leżałem zadowolony. Może i to dziwne, ale byłem szczęśliwy. Nie myślałem o innych, tylko o sobie. Całymi dniami siedziałem na łóżku, grałem na gitarze i patrzyłem w okno. Byłem hipokrytą. Dopiero później uświadomiłem sobie bolesną prawdę. Prawdę o sobie. Byłem głupi, chciwy i zadufany w sobie. Ona mnie zmieniła. Pomogła mi. Niestety na początku widziałem w niej wariatkę. Albo i gorzej. W myślach mówiłem na nią, „ćpunka spod ciemnej gwiazdy". Dowiedziała się o moich myślach. Jednak wszystko mi wybaczyła. Była dla mnie za dobra, a ja dla niej za oschły. Przyznam, zakochałem się w niej. Ale na początku nie dopuszczałem do siebie tej myśli. Kiedy ją poznałem, była dla mnie zagadką. Zawsze nią była. Kiedy leżałem na łóżku i patrzyłem na sufit, uświadomiłem sobie, że jej dziwne i nietypowe zachowanie podoba mi się. Nie mogłem powiedzieć, że się zakochałem, a ni nawet że zauroczyłem. Ale polubiłem ją. Uczucie nadeszło z czasem. Tamtego dni przyszła do mnie. Sam nie wiem jak zdołała to zrobić, ale pielęgniarki nie były zbyt bystre. Weszła po cichu. Niezauważalnie. Jak wiatr.
– Hej! – krzyknęła, a ja prawie spadłem z łóżka. Spojrzałem na nią.
– Prawie dostałem zawału.
– Przesadzasz. -usiadła obok mnie.
– Nudzę się i „głodna" jestem. – nie zrozumiałem jej od razu.
– To zjedz jakąś kanapkę.
– Ty serio jesteś taki głupi, czy udajesz? – spojrzałem na nią zdziwiony.
– O co Ci cho...-nagle mnie oświeciło.– Sophia, już Ci mówiłem. Grzeczne dziewczynki nie wstrzykują sobie nic do żył.
– Jesteś głupkiem! Kompletnym głupkiem! Naprawdę jesteś warty te dwa grosze! – zerwała się z łóżka i wybiegła z sali.
– Alicja! Czekaj! – pobiegłem za nią. Jednak nie mogłem nigdzie jej znaleźć. Chodziłem po korytarzu. Znudzony wróciłem do sali. Kiedy dwie godziny później, wyszedłem na korytarz. Zobaczyłem wielki chaos. Pielęgniarki wybiegła i wbiegały, na mój oddział. Postanowiłem sprawdzić co się dzieję. To co zobaczyłem, poruszyło moje kamienne serce. Sophia leżała na łóżku, była podpięta pod kroplówki. Jedynie to zauważyłem, ponieważ szybko ją zabrali na OIOM. Chwilę zajęło mi skojarzenie faktów. Jej „głód", wściekłość, a teraz to. Zrozumiałem, że musiała przedawkować. Usiadłem na krzesełku i ukryłem twarz w dłoniach. Bałem się o nią. Czułem, że jestem w jakimś stopniu, za nią odpowiedzialny. Nie rozumiałem swoich uczuć. Ale później zrozumiałem, że to było jakieś uczucie. Nigdy nie potrafiłem go nazwać. Nie mogłem mówić o miłości, ale nie mogłem mówić o nienawiści. Obwiniałem się o jej stan. Jeszcze wtedy nazywałem to zwyczajną troską. Już nie byłem dupkiem. Dupkiem, który jest zapatrzony w siebie i swoje problemy. Byłem kolegą. Kolegą Sophie. Wtedy mi to wystarczało. Później zaczęło mi nie wystarczać. Chciałem czegoś więcej. Dostałem więcej. O wiele za dużo.
CZYTASZ
Ukojenie dla Duszy.
RomanceSzpital to paskudne miejsce. Pełne bólu, lęku i rozpaczy. Jedyne co sprawiało mi radość to muzyka. Kochałem muzykę. Tak, muzyka to moja żona, a gitara to kochanka. Nie wiedziałem jednego. Tego, że poznam dziewczynę, którą nauczy mnie innej radości...