09.

2.7K 216 502
                                    

Wybiegł za przyjacielem z pubu, pozostawiając ich zapłacone zamówienia na pastwę losu. Odszukał wzrokiem wysokiego, szczupłego blondyna, dogonił go i chwycił w przegubie, odwracając do siebie, tym samym widząc jego zapłakaną twarz. Próbował wyrwać się i zasłonić, ale to, co Harry widział już zobaczył i Niall nie mógł zrobić nic. A Harry stał jak sparaliżowany, ponieważ naprawdę nie wiedział co mogło doprowadzić Nialla do płaczu. Wiedział, że zawsze był mocno zaangażowany w jego życie i nie lubił Tomlinsona, ale nigdy nie przypuszczał, że to może doprowadzić Nialla na skraj. Prawdę mówiąc, to był drugi raz, kiedy Harry widział rozklejonego Nialla.

Wziął go więc w swoje ramiona, bo co innego mógł zrobić? Głowa Nialla bezwładnie opadła na jego ramię, cicho pochlipując. Jego plecy trzęsły się od czasu do czasu. Zielonooki student obejmował go ciasto, ciało przycisnął do jego ciała. Nie zwracał uwagi na spojrzenia rzucane w ich stronę, chciał po prostu pocieszyć Nialla. Zrobić cokolwiek, by przestał płakać.

- Niall, wszystko będzie dobrze. - szepnął, chociaż nawet nie wiedział o czym mówi. Blondyn potrząsnął głową, ocierając łzy piąstką i Harry'ego to rozczuliło. Niall ponownie potrząsnął głową, patrząc na niego z bliska i zaciskając usta w wąską linię.

- Harry, nic nie będzie w porządku. - odparł, pocierając dłońmi miejsce z tyłu jego karku tam, gdzie najbardziej lubił. Jego długie palce wplątały się w gęste loki Harry'ego, przeczesując je rytmicznie. Na jego twarzy pojawił się smutny uśmiech. Harry przez chwilę pomyślał, że Niall zwariował, ponieważ zachowywał się tak absurdalnie, a on nadal nie wiedział, co się dzieje.

I wtedy Niall zbliżył się do niego. Postąpił zaledwie krok do przodu, bo bardziej się nie dało zbliżyć. Jego twarz przysłoniła widok Harry'emu i zanim mógł o cokolwiek zapytać, cokolwiek zrobić, wąskie usta Nialla, te same, które na co dzień wypowiadały brzydkie słowa w swoim ojczystym języku, naparły na jego i poruszyły się niespokojnie.

Harry nawet nie mógł nazwać tego pocałunkiem. To było coś na kształt łapczywego, krótkiego dociśnięcia jednej pary ust do drugiej, a potem cichego skowytu, kiedy Niall zdał sobie sprawę, że Harry nie odwzajemnia pieszczoty. A potem odsunął się od Harry'ego i było jeszcze gorzej. Zalał się potokiem łez widząc przerażoną twarz Harry'ego. Miał wrażenie, że wyższy chłopak zaraz go uderzy, chociaż wiedział, że Harry nie zrobiłby tego, cokolwiek zrobiłby Niall.

- Harry. - jego głos załamał się, wypowiadając jego imię. Uchylił drzwiczki od klatki, gdzie spakował wszystkie swoje uczucia, którymi darzył Harry'ego i teraz one wszystkie uciekły, niszcząc wszystko, co spotkały po drodze. Zniszczył ich przyjaźń. - Harry, proszę.

Jego brwi spotkały się, tworząc zmarszczkę pomiędzy nimi. - O co mnie prosisz, Niall? - ten drugi zachlipał gwałtownie. Spoglądali na siebie przez kilka sekund, Niall z wyraźną bojaźnią, niepokojem, Harry z lekką odrazą, zaskoczeniem. Nigdy nie był w stanie pomyśleć chociaż przez sekundę, że Niall mógłby go pocałować. I nagle wszystko w jego głowie ułożyło się w całość, kiedy zobaczył twarz przerażonego blondyna i jego ręce, gestykulujące szybko. I Harry zdał sobie sprawę, że momenty, w których Niall przestrzegał go przed Louisem były momentami jego zazdrości, a dziewczyny, z którymi się umawiał, tak naprawdę nie były nawet jego znajomymi. On po prostu ich nie miał, cały czas wychodząc sam i wracając także sam o późnych porach, cały czas oszukując Harry'ego, ponieważ nie chciał, by jego sekret się wydał. Chwile, kiedy Niall opiekował się nim, martwił o niego były chwilami, w których chciał mu pokazać, że się w nim zakochał.
Harry poczuł się tak, jakby ktoś go spoliczkował.

- Nie odchodź! - usłyszał głos z wyraźnym, irlandzkim akcentem, a jego ciało zostało szarpnięte do tyłu przez rękę Horana. Zamknął oczy, ciężko przełykając ślinę. - Nie odchodź, Harry! Błagam, nie poradzę sobie bez ciebie!

Po jego policzku spłynęła samotna łza. Szarpnął ramieniem i kiedy nic go nie powstrzymywało, ruszył przed siebie. Gdyby odwrócił się, zobaczyłby przyjaciela upadającego na chodnik, krztuszącego się własnymi łzami, z ręką wyciągniętą przed siebie. Ale on wolał odejść, przestać być przyjacielem, ponieważ to nie było to, co przyjaciele robili, kiedy ktoś upadał. Ponieważ przyjaciel mimo wszystko powinien odwrócić się i pomóc wstać na nogi. Ale Harry nie chciał tego zrobić, uświadamiając sobie, że tak naprawdę Niall nigdy nie był jego przyjacielem.

Niall był w nim zakochany i tylko próbował.

*

Harry chodził jak obłąkany i to nie tak, że kilkanaście minut temu kazał spakować Niallowi swoje walizki i wyjść z ich wspólnego akademika, po czym jego sumienie zaczęło dawać o sobie znać i w ostateczności to on się pakował, z płaczącym Niallem u boku. Starał się nie zwracać uwagi na zranione spojrzenia rzucane w jego stronę ani na jego krzyki i szlochy. Chciał być twardy i zdawał sobie sprawę, że po tym wszystkim musi odpocząć trochę od Horana, przemyśleć kilka spraw. Kiedy więc wszystkie jego ubrania zaległy w walizce, ubrał swoje buty i nie żegnając się, zamknął za sobą drzwi. Oparł się o ścianę obok i odetchnął głęboko, ponieważ to definitywnie nie było to, co chciał robić. To definitywnie nie było to, co powinno się zdarzyć pomiędzy dwójką najlepszych przyjaciół i Niall to zniszczył. Harry zastanawiał się, czy nie dał mu aby kiedykolwiek złudnych nadziei, ale nie, w jego mniemaniu wszystko było w porządku. Przytulali się, owszem, ponieważ tak robią najlepsi przyjaciele, którzy przeszli ze sobą bardzo wiele.

Chwycił rączkę swojej walizki i zdał sobie sprawę, że a) na dworze pada deszcz oraz b) nie ma dokąd pójść. Miał wielu znajomych, tak przynajmniej sądził, ale wszyscy byli ich wspólnymi, jego i Nialla. Poza tym nie sądził, że którekolwiek z nich przygarnie do zapełnionego pokoju akademickiego przybłędę. Nie myśląc wiele dostał się na przystanek autobusowy, skąd wsiadł do pojazdu podjeżdżającego pod mieszkanie Louisa. Być może to była jedna z najgorszych decyzji podjętych w jego życiu. Było wiele rzeczy, które wskazywały na to, że Harry nie powinien pojawiać się u progu jego domu. Ale i tak to zrobił.

- Harry? - Louis przetarł piąstką zaspane oko i rozszerzył je gwałtownie, kiedy zobaczył walizkę u jego boku i jego zakłopotaną minę. Stali tak obaj na progu, nie wiedząc co powiedzieć i Harry pomyślał, że za chwilę pęknie mu czaszka. Czuł, że jego nos się zatyka, a w dodatku był cały przemoczony. - Cholera, co ty robisz, dzieciaku?

Krętowłosy chłopak wzruszył ramionami. Jego oczy zaczęły się szklić. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co zrobił Niall. Z tego, co zrobił on sam. - Wszystko w porządku, Louis. - głos mu się załamał. Padł w objęcia starszego mężczyzny, który zaskoczony po chwili przytulił go mocno, ciągnąc w stronę wejścia do mieszkania i wlokąc za sobą jego walizkę. 

# #

Tradycyjnie dajcie mi znać, co o tym myślicie w komentarzach.

Wróciłam z Londynu i cholera, jeśli ktoś chciałby sobie poczytać małą relację i zobaczyć bardzo nieprofesjonalne zdjęcia, to zapraszam na mojego bloga (http://livewithmyselfhere.blogspot.com/) :)

Hi! (Larry Stylinson)Where stories live. Discover now