Rozdział 1

64 8 4
                                    

Ciemność.

Wciąga mnie.

Wyciąga w moją stronę dłonie.

Próbuje zawładnąć moim umysłem.

Rozpacz.

Pomocy.





Przedstawione zdarzenia i osoby są fikcyjne, podobieństwo do prawdziwych zdarzeń i osób jest przypadkowe

-Widzisz tego glana?- powiedziała pokazując na swoje buty- Jeśli zaraz stąd nie wyjdziesz, wyląduje na twojej twarzy.
Przyglądam się jej, trochę zaskoczony.
-Żartuję - najwyraźniej zauważyła moją minę. -Tymi moimi krótkimi nogami nawet bym tam nie dosięgła. Niemniej jednak, proszę cię o opuszczenie tego pomieszczenia w trybie natychmiastowym.
-Nie rozumiem cię... Co ci się we mnie nie podoba? - pytam zmęczony. Od kilku tygodni ciągniemy tą grę a ponieważ obydwoje mamy problemy z komunikacją, nie możemy po prostu pogadać.
Twarz jej nagle tężeje.
-Co mi się w tobie nie podoba? Właśnie w s z y s t k o mi się w tobie podoba. A teraz wynoś się.
I odwraca się, tym samym kończąc rozmowę.
Wzdycham głośno niczym dziecko skrzywdzone przez los.
Demonstracyjnie trzaskam drzwiami i wychodzę na ulicę.
No super. Jeszcze deszczu mi brakowało. Oczywiście,nie wziąłem parasolki, więc tylko otuliłem się szczelniej płaszczem. Odpływałem myślami nie wiadomo gdzie, ale woda spływająca  mi po karku skutecznie mnie ocuciła. Wzdrygnąłem się i przyśpieszyłem kroku.

/w domu/

Stoję przed lustrem dobre pół godziny. Nagle widzę na swojej twarzy szok. Czekaj... C o ona powiedziała?
,,-Nie rozumiem, co ci się we mnie nie podoba...
- Co mi się w tobie nie podoba? Właśnie w s z y s t k o mi się w tobie podoba. "
Co?!
Zachłysnąłem się, jakby dopiero teraz to do mnie dotarło. Podobam jej się? Spytałem tylko dla żartu, nie spodziewałem się...tego.
Podobam jej się?
Po raz tysięczny przyglądam się swojej gębie w lustrze. Blada, przystojna twarz. Czarna, rozczochrana czupryna. Ciemnogranatowe, wręcz obsydianowe oczy. I cienie pod nimi,przez nieprzespane noce.
Podobam jej się?
Przytykam twarz do zimnego lustra i próbuję uspokoić myśli.
Przywołuję w myślach jej śliczną buzię.
Nie ma typowej urody,oj nie. Wielu chłopaków jej nie docenia.
Bardzo jasne, niebieskie oczy, rzęsy czarne jak noc, gęste, przypominające skrzydła jakiegoś egzotycznego motyla. Po wielokrotnym przyglądaniu jej się podczas lekcji zauważyłem,że dolne rzęsy ma zupełnie białe,więc górne pewnie też.To efekt uboczny jej pięknych, blond  włosów.Mogę godzinami się w nie wpatrywać i wyobrażać sobie jak je dotykam,przeczesuję palcami i wdycham ich zapach.
Kolejnym następstwem jasnych  włosów są piegi.
Ma je na całej twarzy, ale i na ramionach i dekolcie. Nie żebym tam często zaglądał, ale cóż...
i ostatnia cecha tej idealnej istoty:
krasnoludkowy wzrost.
Słyszałem wielokrotnie jak skarży się Lenie, że nienawidzi swojego wzrostu.
To prawda, jest niska, sięga mi ledwie do ramienia, ale chyba nie rozumie, że przez to jeszcze bardziej ją pragnę.
Bo pragnę jej.
Uświadomiłem to sobie dopiero gdy po raz milionowy przyłapała mnie na wgapianiu się w jej plecy podczas lekcji. Posłała mi spojrzenie 'jeśli-masz-jakiś-problem-powiedz-mi-to-w-oczy'.
Wiem,że w gimnazjum miała strasznie dużo kompleksów,ale po zmianie szkoły jej pewność siebie gwałtownie wzrosła. Zaczęła odważniej się ubierać, tak jak lubiła. Miała indywidualny styl, taki miks grunge'a, gota i punkrocowca.
Natomiast ja byłem Cieniem Szkoły. Byłem,i nadal jestem, cichy i chowający się w cieniu. Odzywam się wyłacznie kiedy muszę. Zawsze chodzę zgarbiony i robię miny w stylu 'jestem groźny, daj mi spokój'
Lubię życie w samotności, jednak odkąd ją poznałem zapragnąłem mieć kogoś bliskiego-kogoś,kto pokocha mnie takiego jakim jestem. Może...
dzwonek do drzwi wyrywa mnie z zamyślenia.
To pewnie ten idiota, mój brat, znowu nie wziął klucza. Mam nadzieję, że nie przyprowadził jednej z tych swoich okropnych dziewczyn.
Czy ona naprawdę to powiedziała?
Że jej się podobam?

Światło czy Cień?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz