Rozdział 5

223 18 5
                                    

Spakowałam się szybciej niż myślałam. Trochę pomogła mi pokojówka, gdyby nie ona, chyba nie byłabym w stanie spakować połowy rzeczy. Odetchnęłam z ulgą kiedy wszystko było już gotowe. Sięgnęłam po listę rzeczy do zrobienia. Wykleśliłam z niej pozycję ' spakować się' i przyjrzałam się kolejnym punktom. Pozostało mi jedynie pożegnać się z bliskimi i dobrze spędzić czas. Położyłam się na łóżko i zaczęłam gapić się w sufit, całkiem interesująca wydała się być mucha która latała po moim pokoju. Czułam się bardzo zmęczona, nie tyle psychicznie, co fizycznie. Strasznie chciało mi się spać, musiałam znaleźć sobie jakieś zajęcie bo zasnę z nudów, a przecież niedługo przyjeżdża babcia. Wtedy zabrzęczał mój telefon. Leniwie i powoli sięgnęłam po niego, i otworzyłam powiadomienie. Był to SMS, i domyślałam się od kogo mógł być.
Tyler: Gotowa do szkoły?
Sarah: Nawet nie wiesz jak bardzo ;)
Tyler: Super, spotkajmy się jutro na peronie, pociąg odjeżdża o jedenastej, dziesiąta trzydzieści pasuje?
Sarah: No jasne, czy mam o czymś pamiętać? Jakieś wskazówki?
Tyler: Zajmij dobre miejsca w pociągu... do zobaczenia.
Sarah: Do jutra.
Od razu odechciało mi się spać. Usiadłam na łóżku i myślałam o Tylerze. Chyba na prawdę zależało mu na tym żeby się ze mną zaprzyjaźnić. Burzę mózgu przerwał mi warkot silnika, dochdzący z podwórka. Podeszłam do okna, zobaczyłam jak z samochodu wychodzi moja babcia.
- Babciu Rosie! - zawołałam na całe gardło. Babcia rozejrzała się wokół siebie, a kiedy mnie zobaczyła, pomachała mi radośnie. Od razu rzuciłam się w stronę schodów, by się z nią przywitać. Kiedy zbiegłam na dół, mama i tata akurat się z nią witali. Podeszłam do nich ostrożnie - Cześć babciu - powiedziałam. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i chwyciła mnie za nadgarstki.
- Sarah, tak mi cię miło widzieć kochanie - szepnęła i ucałowała mój policzek. Uśmiechnęłam sie od ucha do ucha - Taka piękna - dodała, patrząc na moją mamę. Czułam jak oblewam się rumieńcem.
- Chodźmy do salonu mamo - powiedział ojciec - służba zaraz poda kolację - babcia uśmiechnęła się cynicznie.
- Nie rozumiem po co ci ta służba - mruknęła i ruszyła za rodzicami do pokoju. Babcia była z tego pokolenia które przetrwało trzecią wojnę światową, i była pierwszym pokoleniem mieszkających na terenie nowego państwa. Kiedyś opowiadała mi że nasz kraj nazywał się Szkocją, i był zależny od Anglii, Walli i Irlandii. Po wojnie to się zmieniło. Staliśmy się nowym, niezależnym państwem, krajem swoich własnych wyborów. Tata urodził się rok po zakończeniu trzeciej wojny światowej, wychował się w nowej generacji. Babcia mi czasem opowiadała, że kiedy ona była młoda, każdy musiał po prostu zdać ' maturę' i studiować. Nie rozumiała sensu zdobywania umiejętności, zapisywanych na zwykłej kartce przez komisję edukacujną. Dla mnie i taty to wszystko było normalne. Żyjemy w kraju który chce profesjonalistów, najlepiej wykształconych ludzi na świecie. To nic takiego. A jednak, całe nasze życie było podporządkowane pod naukę, zdobywanie wiedzy. Czy to było normalne? Nie, choć to normalne, że wiedza powinna być priorytetem numer jeden dla każdego młodego umysłu. Dlatego tylko jeden procent naszego społeczeństwa porzucał naukę po ukończeniu liceum. Zazwyczaj to były osoby którym nie udało się zdobyć conajmniej pięciu umiejętności w ciągu w ciągu dziesięciu lat nauki, zdobyłam jak dotąd osiem umiejętności: język ojczysty - literatura oraz komunikacja, podstawy matematyki, podstawy algebraiczne, język francuski, przyroda na poziomie podstawowym, astrofizyka poziom podstawowy oraz historia Nowej Anglii poziom rozszerzony. Miałam zamiar ukończyć te wszystkie umiejętności na poziom rozszerzony oraz powiekszyć swoją listę o kilka nowych. Tak, tak byłam wobec siebie bardzo wymagająca. Wszyscy w czwórkę usiedliśmy przy stole, patrząc jak służba podaje nam posiłek. Wyczułam nieprzyjemną atmosferę - Sarah, odezwała się babcia - cieszysz się że jedziesz do New England Academy? - rodzice popatrzyli na mnie srogo. Przełknęłam ciężko kawałek mięsa.
- Oczywiście - odpowiedziałam szczerze - Wprost nie mogę się doczekać jutra - dodałam. Tata uśmiechnął się triumfalnie, a babcia pokiwała głową.
- To wspaniale - mruknęła - jestem pewna że otrzymasz tam najlepsze wykształcenie.
- Ja również.
- Pamiętam jak tata szedł do tej szkoły - rozmarzyła się - bardzo się martwiłam.
- Nie potrzebnie - przerwał ojciec - gdyby nie ta akademia, nie byłoby mnie tutaj dzisiaj. Dobrze o tym wiesz.
- Trafiłeś do tej placówki tylko dlatego że twój świętej pamięci ojciec tego chciał.
- I miał rację - warknął tata, zaciskając widelec - dzięki niemu jestem teraz bardzo szanowanym notariuszem.
- Stałeś się znieczulonym na emocje, podłym notariuszem! - zapadła głucha cisza. Ojciec wstał od stołu.
- Wolałbym być najokrutniejszym człowiekiem na świecie niż żyć w biedzie i nie móc zapewnić dostatku swojej rodzinie - powiedział spokojnym, ale bardzo drżącym głosem.
- A poza dostatkiem, co im zapewniasz? - zapytała babcia pokazując mnie i mamę - bo ciepło rodzinne i miłość? Bardzo wątpię - ojciec wywrócił teatralnie oczami, zawsze tak robił kiedy się denerwował.
- Panie wybaczą, skończę kolację w swoim gabinecie - warknął, chwycił twój talerz i wyszedł. Znowu zapadła krępująca cisza. Mama siedziała ze spuszczoną głową, jakby zaraz miała się rozpłakać. Babcia wytarła usta w chusteczkę.
- Na mnie już chyba pora... - mruknęła pod nosem. Matka wstała szybko od stołu.
- Rosie, proszę cię, dopiero przyjechałaś, zostań chociaż na deser...
- Nie, dziękuję Nastasjo. Na mnie już pora - powiedziała srogo - wybaczcie moje zachowanie...
- Nic nie szkodzi - wyjąkała mama - Sarah - zwróciła się do mnie - pożegnaj się z babcią - bez namysłu wstałam od stołu i uściskałam mocno babcię. Ta zaczęła gładzić mnie po włosach.
- Powodzenia złociutka, pisz czasem do mnie - powiedziała cicho. Przycisnęłam ją mocniej do siebie.
- Będę, obiecuję.
- Świetnie. Nie zmieniaj się kochana, nie chcę aby pieniądze zniszczyły i moją wnuczkę - nagle poczułam jak z moim oczu zaczynają spływać łzy.
- Kocham cię babciu, będę tęsknić - szepnęłam.
- A ja za tobą - odpowiedziała i chwilę stałyśmy złączone w uścisku - no dobrze, na mnie już pora - powiedziała i poklepała mnie po plecach. Odsunęłam się i stanęłam obok mamy. Babcia pomachała nam i wyszła z domu. Mama pomasowała się po skroniach.
- Sarah, idź do siebie proszę - wymamrotała, a sama wyszła na podwórko. Otarłam policzek z łzy i powoli wyszłam z jadalni. Jeszcze tylko nie cała doba w tym wariatkowie, i będę wolna.

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz