Rozdział 9

30 6 1
                                    

P.O.V Scarlett

-Nie płacz Sky...-pogłaskał mnie po plecach. Na te słowa odkleiłam się od Ash'a.

-Nie płacze, deklu! -dałam mu, małego kuksańca w ramie.

-Bolało-złapał się za miejsce gdzie go uderzyłam i udawał że go to bolało. -I co teraz zrobisz? -przybrał grobową mine.

Dobre pytanie, co zrobię?

-Zgodziłam się, to chyba pójdę na to, tak? A po drugie...chce zobaczyć co mi powie-ściskałam w ręce naszyjnik.

-Nigdy go nie lubiłem...-wycedził przez zęby-Ubierz się-wyszedł zamykając drzwi.

Ręcznik rzuciłam na łóżko, ubrałam szarą bieliznę. Wzięłam czarne dresy i czerwoną bluzkę przez którą było widać mój płaski brzuszek i kolczyk w pępku. Po chwili wszystko miałam na sobie .

Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Moja dawna miłość wróciła ... Przez którą strasznie się zmieniłam... i prawie straciłam przez tą osobę wszystko... Dlatego wyjechałem z Polski. Chciałam o nim zapomnieć. I tak zrobiłam. Udało mi się ale on znowu wrócił. Nie. Moje uczucie się nie zmieniło. Nie kocham go. Ale czy to prawda?

Nie chciałam się nad tym zastanawiać i zaczełam sprzątać w pokoju. Zmieniłam pościel i pościeliłam swoje łóżko. Poukładałam ciuchy i inne rzeczy w szafie i na pułkach. Wytarłam kurze i poodkurzałam. Teraz było bardzo czysto. Byłam ,w tym momencie, z siebie dumna.

Była godzina 17 . Miałam sporo czasu do 20. Chodziłam po domu jak bym miała owsiki. Nie . Nie miałam. Ale nie wiedziałam co z swoją osobą zrobić.

Wyszłam na taras i widziałam że jest przejście na ogród. Weszłam do ogrodu i było tam przecudnie. Różne rodzaje roślinności. Huśtawka. Hamak. Trampolina. Basen. Grill. Altanka. A na końcu ogrodu znajdował się las. Wyglądał jak każdy las. Ale ja pragnęłam tam wejść. Z każdym krokiem ciekawiło mnie, co może się tam znajdywać.

-Sky? -odwróciłam się i zauważyłam Luke'a.

Oni są zawsze ,w nie odpowiednich momentach.

To był ten sam głos, co towarzyszył mi, wtedy kiedy chciałam wejść na strych. Czyli, tak jak mówiła. Będzie zawsze przy mnie.

Szłam w stronę Hemmings'a, tak samo jak on szedł w moją. Patrzyliśmy sobie w oczy ale nic nie mówiliśmy. To było...jakby, patrzylibyśmy sobie w duszę. Bez żadnego wymieniania zdań. Tylko, kontakt wzrokowy.

-Calum cię woła-wypowiedział kiedy stanął na przeciwko mnie.

Serio? Tylko po to tu przyszedł? Eh...

I akurat w tym momencie dostałam olśnienia!

Kierowałam blond chłopaka na basen. Na moje szczęście nie wiedział gdzie idzie. Wysyłałam mu uśmiech jakieś psychopatki, przez co chłopak się zaczął bać? Haha! Chłopak się boi dziewczyny? Żałosne. Jeszcze 2 metry i...i...i nasza blond księżniczka Hemmings wylądowała w basenie. I dumnym krokiem oddalałam się od basenu.

-Ej no! ....Kurwa! ...ja nie umiem pływać! ...Pomóż...-i w tym momencie się zatrzymałam. Jak on nie umie pływać?! Mam mu pomóc? Może się odwdzięczy? Wątpię ale ja go do tego namówie... . Odwróciłam się i podbiegłam do drabinki przez którą się wchodzi do basenu. Hemmings na szczęście był blisko niej. Schyliłam się.

-Daj mi rękę! -krzyknełam do niego. Podał mi rękę . Popatrzyłam się na niego, a jego wyraz twarzy zmienił się na dumny... O nie...

Niezdążyłam się go puścić, przez co też wylądowałam w wodzie razem z blondynem.

-Jebnięty jesteś? !-wynurzyłam się i od razu go pochlapałam wodą.

-Jeszcze nie-uśmiechnął się słodko...czekaj...co kurwa? ...słodki? Nie...to przez to oszołomienie...tak...napewno...

A ty jesteś pewna, że to przez to?

No nie . Znowu ten głos...i pierwszy raz nie ma racji!

Chlapaliśmy się chwile. Ciągle się śmialiśmy. Kiedy próbowałam wychodzić z basenu, pociągnął mnie za noge i znowu wróciłam do wody. Kiedy pomógł mi się wynurzyć. Nasze twarze były strasznie blisko. Nasze oczy się spotkały. Miał takie błękitne. Takie inne. Podobały mi się. Hipnozowały mnie. Pociągały mnie. Przyciągały, wręcz. Co pare sekund się patrzyłam na jego usta z kolczykiem. Przegryzłam warge przez to wszytstko a twarz Luke'a się przybliżała do mnie. Uciekłam szybko do domu.

-O! Sky! -krzyknął Calum-Czemu jesteś mokra? I gdzie Luke? Miał cię znaleść.-do kuchni wszedli Ash i Mike.

-Weszłam do ogrodu bo nie miałam co robić. Chciałam wejść do lasu...-nagle wszyscy trzej się popatrzyli na siebie-...ale Luke mnie zatrzymał-odetchnęli z ulgą- Wrzuciłam go do wody a on mnie i no tak...-wyszłam z kuchni i szybko podreptałam do swojego pokoju.

Wziełam swoje

Hate Leads To Love.|| L.H ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz