II Rozdział 8

180 18 0
                                    

Ważna notka pod rozdziałem!

______________

#Weronika

Po dwóch godzinach treningu wreszcie mogę udać się do szatni. Jeśli chodzi o Damiana okazał się być spoko chłopakiem. Po przebraniu się już miałam opuszczać budynek, kiedy poczułam czyjąś rękę na swoim biodrze

- Gdzie uciekasz? Chodź to cię odprowadzę, bo jeszcze cię ktoś porwie - na twarz Damiana wpłynął duży uśmiech.

- Hmm nie wiem czy to najlepszy pom.. - nie dał mi dokończyć

- Nie marudź tylko chodź - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Coraz bardziej podoba mi się jego dominacja. Szliśmy, rozmawiając na różne tematy, kiedy wpadł mi do głowy kolejny genialny pomysł.

- Damian weź mnie na barana

- Na barana? Ja tam wiem, jak to jest na pieska - poruszył znacząco brwiami, a ja w odpowiedzi walnęłam go z łokcia w ramie i ruszyłam przed siebie, udając obrażoną. Myślałam, że pójdzie za mną czy coś, ale nic takiego nie było, do momentu aż przestałam czuć grunt pod nogami - Ej mała, myślałaś że mi uciekniesz? - przerzucił mnie przez ramię

- Mała to jest twoja pała, a teraz puść mnie! Nie jestem workiem na ziemniaki! - zaczęłam krzyczeć, ale w odpowiedzi otrzymałam głuchą ciszę, więc złożyłam ręce w pięści i go zaczęłam bić w plecy. Niestety to nie przyniosło żadnych skutków.. Poddałam się. Po około 10 minutach postawił mnie w końcu na ziemi i wtedy się zorientowałam, że stoję pod swoim domem - idiota - prychnęłam

- Lubię jak się złościsz, wtedy ci się tak fajnie czoło marszczy - w odpowiedzi zmierzyłam go swoim wzrokiem i rzuciłam krótkie ''Jeszcze się policzymy'', po czym weszłam do domu. Znamy się dopiero kilka godzin, a ja już go zaczynam lubić.

#Piotrek

Skończyliśmy dzisiaj wcześniej trening. Tomek korzystając z okazji opowiedział mi wszystko, co dotyczyło spotkania z Adamem. Na początku byłem mega wkurwiony, ale po dłuższej chwili mi przeszło.

- Jak mogłeś ją teraz samą zostawić?! Jest w niebezpieczeństwie! Czy ty w ogóle myślisz?!- krzyczałem na przyjaciela

- Uspokój się. Wydzieranie się i tak nic nie pomoże. Justyna do niej miała iść po szkole - cały byłem nabuzowany, dlatego dopiero po chwili dotarło do mnie, co właśnie powiedział mi Tomek.

Aktualnie siedzimy w trójkę w salonie i odchodzimy od zmysłów. Weroniki nie ma w domu, nie odbiera telefonu i nikt nie ma pojęcia, gdzie się może podziewać. Oczywiście nie obyło się bez kolejnej kłótni, pomiędzy mną a chłopakiem. Postanowiliśmy, że jak do 20:00 się nie znajdzie, to idziemy na policję. W pewnym momencie usłyszałem czyjąś rozmowę za zewnątrz, a następnie dźwięk otwieranych drzwi, zza których wyłoniła się ONA. Na początku musiała nas nie zauważyć, bo zachowywała się jakby była sama w domu. Nie wytrzymałem i się odezwałem:

- Gdzie byłaś i dlaczego nie dawałaś znaku życia? Martwiłem się - to musiało zabrzmieć jakbym był jej matką, ale to mnie w tym momencie najmniej obchodziło

- Yyy.. A co wy tu robicie? Nie mieliście dzisiaj mieć treningu? - plątała się we własnych słowach, jak i również chowała coś za sobą.

- Był skrócony. Jak dobrze, że nic ci się nie stało. Kotku,co tam chowasz? - zacząłem iść w jej strone, natomiast ona się cofała do tyłu. Tomek i Justyna się tylko tej całej sytuacji przyglądali z zaciekawieniem.

Zazdrość, Przyjaźń, Miłość (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz