1

134 14 0
                                    

Ron chodził po pokoju z bardzo rozsławioną miną „rudego przygłupa". Hermiona właśnie z nim zerwała, a on powiedział, że też o tym myślał. Głupek. A on ją kocha, nie przestał, wcale nie myślał o zerwaniu z nią. Upadł. Leżał teraz na bordowym dywanie twarzą do ziemi. Próbując wyciągnąć rękę by zrzucić kołdrę z łóżka i się nią przykryć, czym tylko jeszcze bardziej pogłębił swe cierpienie upadając nosem w podłogę. Gdy poczuł ciepły płyn spływający w stronę zatok wstał, by nie stworzyć zakrzepu, ale po chwili tego pożałował. W tym momencie myślał tylko o tym, że nie ma po co żyć.

* * *

Hermiona inaczej przeżywała to rozstanie. Cieszyła się że nie zraniła Rudzielca. Był w końcu jej przyjacielem, jednak po tak długim czasie bycia jego dziewczyną widziała jakim wypranym z emocji był człowiekiem. Nie był złą osobą. Nie był dla niej wredny, albo niemiły, ale nie odczuwał tego związku tak jak ona by sobie tego życzyła. Gdy zaraz po zerwaniu poszła do swojego dormitorium, zabrała książkę, kremowe piwo i poszła z tym usiąść na kanapę przed kominkiem. Jako jedyny gryfon posiadała kominek w swoim pokoju. To dlatego że była Prefektem Naczelnym. Czasem świat ją męczył. nie z jakiś konkretnych powodów, tylko tak sobie.

W takich momentach odkładała wszystko na bok. Wstawała. Wychodziła. Przywoływała kurtkę, chustkę i wychodziła. Najpierw chodziła wokół szkoły. Bardzo blisko murów. Potem zaczęła chodzić dalej. Często wpadała do chaty Hagrida. Zaraz po Harrym, Ronie i Ginny, był jej najlepszym przyjacielem. Wracała do szkoły. O swoich myślach bała się komukolwiek powiedzieć. Harry zaczął by się zamartwiać i szukać rozwiązania na jej problemy, Ronowi w tym momencie nie chciałaby się z niczego zwierzać, a Wiewióra chociaż była jej przyjaciółką od serca zawsze brała te sprawy z zbyt małą jak dla niej powagą. Dlatego nie mówiła. Tylko wychodziła. Jutro miał być dzień, zupełnie inny. Po co mieć te problemy skoro następnego dnia dostaniesz podobne, lub większe i więcej... Po co mieć problemy, skoro można wyjść. Wyjść i się ich pozbyć, albo przynajmniej zapomnieć. Zapomnieć i zacząć nową kartę. Czysta kartę, która już następnego dnia zostanie zabazgrana. Ale od tego jest wyjście.

* * *

Miona właśnie wstała z łóżka. Tak jak każdy się spodziewał nastał nowy dzień, a ona właśnie szykowała szatę i szła do łazienki. Szybko umyła się, nałożyła ubranie i poszła do Wielkiej Sali zjeść śniadanie. Po drodze spotkała Rudą i zaczęły rozmawiać o tym jaki to Harry jest przystojny, kulturalny, odważny, szarmancki itd., itp. "Rozumiem że Wesleyówna jest w nim zakochana i dopiero co znów się zeszli, ale mogła by się trochę wyciszyć. Kochałam Harry'ego jak brata, więc nie mogłabym o nim myśleć w ten sposób. Wydawałoby mi się to takie „kazirodcze". Ale kochałam również Rudą, więc pozwalałam je ciągle o tym mówić, bo widziałam że sprawia jej to przyjemność." Gdy weszły do Wielkiej Sali od razu udały się do stołu Gryffonów i usiadły na swoich miejscach. Herm siedziała obok Ginny i naprzeciwko Rona i Harry'ego. Ron patrzył na Mionke smutno się uśmiechając, a ona odpowiedziała mu tym samym. Harry posłał buziaka do Wiewióry, która zapłonęła czerwonym rumieńcem sięgającym jej aż po uszy. Stół Gryffindoru zawsze był prawie najgłośniejszym stołem na każdym posiłku. Zawsze gadali, żartowali i śmiali się, bowiem byli najbardziej towarzyskim domem w całym Hogwarcie, a Hermiona była jego znaczną częścią. Dzięki niej każdy Gryfon uśmiechał się gdy za swą wiedzę dostawała kolejne punkty. Wygrana we współzawodnictwie każdego roku zależała tylko od tego ile razy w ciągu lekcji nauczyciel spyta Mione o jakiś trudne zadanie, lub pozaprogramową ciekawostkę. w tym roku Hermiona postanowiła się bardziej postarać i zmobilizować cały Gryffindor, by uczył się systematycznie i skopał głupim Ślizgonom tłuste zielone tyłki. Zazwyczaj wygrywaliśmy z nimi tylko małą ilością punktów, ale w tym roku miało być inaczej. Gryffoni mieli stworzyć przepaść nie do przeskoczenia. Brązowooka usatysfakcjonowana wizją smutnych i wkurzonych min czarodziei z domu Salazara, dokończyła jedzenie tosta z masłem orzechowym i po pożegnaniu ze znajomymi poszła na lekcje.

DRAMIONE/Ciężar uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz