Gdy weszłam do domu było ciemno jedynie światło paliło się jedynie w salonie. Ściągłam buty bo już ledwo co stawiałam kroki. Mało chodzę w szpilkach więc moje nogi nie są przyzwyczajone to długiego chodzenia. Ale mimo wszystko było warto pocierpieć bo wieczór był na prawdę udany, a moje w moim sercu nastała radość. W końcu mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa. I nigdy bym nie spodziewała się, źe to właśnie przez tego chłopaka będzie na mojej twarzy gościł uśmiech.
Gdy weszłam do salonu moim oczom ukazał się dziwny widok. Na stole leżała butelka po winie a na kanapie spał James. Coś mi tu nie pasowało, on i alkohol. Przecież on jest wrogiem alkoholu. Postanowiłam, że go obudze i zaprowadze do łóżka. Gdy podeszłam do niego poczułam zapach alkoholu. Dobrze był mi znany ten smród. Czułam go praktycznie codziennie.- James, James! - potrzasnelam Jamesem.
- C..co chcesz? - zapytal nie otwierając oczu.
- Wstawaj, zaprowadze Cię do łóżka.
- Marlene wróciłaś! Już wstaję! - zobaczyłam na jego twarzy uśmiech.
Gdy wstał jedną rękę przewiesil mi przez ramię. Nie było mi lekko go prowadzić, ale jakoś musiałam dać radę bo bez mojej pomocy po prostu by upadł. Widać, że mało piję ponieważ wino nie należało do mocnych a on mimo wszystko się upil. Ale mimo wszystko był inny w tym stanie niż moja matka. Ona była agresywna a on wręcz przeciwnie.
Gdy dotarliśmy do sypialni ułożyłam go na łóżku. Gdy chciałam go przykryć kołdra poczułam jak jego silna ręką przyciąga mnie do siebie i przytula mnie.- Dziękuję, na prawdę dziękuję - nie wiem co myśleć, czuję się nie stosownie lecz z drugiej strony skłamałabym gdybym powiedziała, że nie podobało mi się to.
- James, nie ma za co. Ale sądzę, że lepiej będzie jak już pójdę - wyswobodziłam się z jego uścisku.
Gdy wstawałam poczułam jego rękę na mojej dłoni.- Zostań ze mną, potrzebuję Ciebie, potrzebuję Twojej pomocy. Nie zostawiaj mnie nie teraz - cholera co on mówi? Dlaczego to mówi? Nie mogłam tego zrobić musiałam uciec jak najszybciej i jak najdalej.
- Nie, James nie moge. Dobranoc - wstałam szybko z łóżka i pobiegłam do swojego pokoju. Nie mogłam poukładać myśli.
Gdy wzięłam prysznic i trochę ochlonełam zobaczyłam na wyświetlaczu komórki sms:
Księżniczko, dziękuję Ci za wspaniały wieczór oraz kolacje już dawno z nikim się tak dobrze nie bawiłem jak z Tobą. Mam nadzieję, że Tobie też się podobało?
Andreas
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nikt nigdy nikt nie mówił do mnie księżniczko. Andreas był pierwszym chłopakiem który w ogóle się mną zainteresował. Może to dlatego, że większość chłopaków trzymałam na dystans. Po chwili odpisałam:
Nie musisz dziękować, bo to ja powinnam Tobie dziękować, a nie Ty mi. A jeżeli pytasz o to czy podobał mi się wieczór to musze powiedzieć, że podobał to za mało powiedziane. Było fantastycznie.
Marlene
To wszystko było takie piękne, że aż nie prawdziwe. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Czy już w końcu wszystko zacznie się układać? Czy to tylko takie szczęście na 5 minut? Nagle przypomniałam sobie słowa Jamesa: potrzebuje Ciebie. Nie mogłam tego zrozumieć o co mu chodziło w jakim sensie on mnie potrzebuje? Nie wiem czy to ten alkohol sprawił, że mówi głupoty czy tak na prawdę jest. Zresztą jakie to ma znaczenie? Żadne. Owszem James był mega sexowny i jego dotyk sprawiał, że miałam ciarki, ale nie był mój. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk komórki.
Księżniczko nie gadaj głupot bo to dzięki Tobie na mojej twarzy teraz jest uśmiech i nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał pocałować te Twoje słodkie usteczka. Nie bądź zła za to co pisze, bo dla Ciebie może to za wcześnie, ale taka jest prawda bo mnie kusisz. A teraz krolowo mojego serca idę spać. Dobranoc ;*
Byłam pod wrażeniem. Poczułam ciepło na sercu.
Kochany mój królewiczu. Nie jestem zła ponieważ nie mam o co. Wiem, że jestem słodka, ale ta słodycz Ci nie ucieknie. Jeszcze raz dziękuję i dobranoc kolorowych snów.
Odłożyłam telefon na półkę a sama położyłam się spać. Byłam padnięta lecz szczęśliwa. Zasnełam bardzo szybko.
**********
Witam was wszystkich.
Jak się podoba rozdział?
Widzę, że prawie nikt tego nie czyta więc zastanawiam się czy nie przestać tego pisać, ponieważ nie widzę sensu.
Dziękuję za uwagę.