Po kilku godzinach trening się skończył. Damon bardzo mnie chwalił,mówił że w życiu nie miał lepszej uczennicy, że będę wyśmienitym strażnikiem. Bardzo mi się jego pochwały podobały. Ale nie powiem, jestem bardzo zmęczona. Teraz mam ochotę walnąć się na łóżko i spać cały dzień. Ale czekają mnie jeszcze zajęcia z magi. Kiedy o nich pomyślę czuję podniecenie. Dawno nie używałam już swojego daru. A co jak się, jakoś tam,zespół. Odeślą mnie zpowrotem do akademii. Nie, proszę nie. Jak tam wrócę to nie będę miała życia. Wyrzuty sumienia, wstyd pożrą mnie zanim zdąży to zrobić Tatiana,Kirova i rada. Muszę się przyłożyć a napewno mi się uda. Musi się udać. Inaczej po mnie.
Szłam w stronę pracowni Pana... spojrzałam na karteczke którą podał mj Damon...Teodora Fillipsa. Podał mi również mapkę szkoły, z narysowaną, czerwonym pisakiem, drogą. Kiedy doszłam pod właściwe drzwi zapytałam dość mocno. Usłyszałam ciche proszę i weszłam do środka.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pełno jakiś dziwnych manekinów, ruchomych celów które teraz stały nieruchomo. Ściany z tarczami.
Przy stole, z jakimiś probówkami, stał bardzo wysoki, chudy mężczyzna. Siwe włosy i średniej długości broda. Przyjacielski twarz, która uśmiecha się do mnie. Chyba już lubię tego gościa.
-Witaj, nazywam się Teodor Fillips ale mój mi po prostu Teodor.
-Dobry wieczór, Rose Hathaway poprostu Rose.
Uścisneliśmy sobie dłonie.
-A więc Rose. Specjalizujesz się w ogniu tak?
-Dokładnie .
-Czy oprócz tego wystąpiły u Ciebie jakieś inne,że tak powiem, objawy.
-To znaczy?-zapytałam bo niezrozumiałam tych innych "objawów".
-To znaczy że mozesz " obsługiwać" więcej niż jeden żywioł. Jestem ciekaw czy u Ciebie jest coś więcej niż płomienie .
-Tego niestety nie wiem. Ale mam nadzieję ze pomoże mi się Pan tego dowiedzieć.
-Po to tu jesteśmy. Może teraz zapoznam Cię ze sprzętem.
Kiwnęłam głową i przeszliśmy do dziwnych manekinów.
-A więc tak to są takie manekiny. Wyglądają trochę inaczej niż te na których zwykle cwiczysz. Ale to dlatego ze są pioruno i ognioodporne.
-Nieźle.
-Też tak uważam. Wszystko w tym pomieszczeniu jest odporne na napięcie, ogie itp.
-A to co to?
Po kilku minutach wiedziałam już wszystko. I wiedziałam jedno. Nie chyba, polubiłam Teodora, tylko na 1000000%. Facet jest miły, sympatyczny i nawet zabawny.
-No to może zacznijmy. Pokaż mi co potrafisz. Narazie tylko mały płomyczek.
-Ale, ja... no bo ten..ja dawno tego nie robiłam i nie wiem czy to nadal działa.
Mężczyzna zaś miał się ze mnie tak głośn, ze jego echo odbiło się od ścian. Kiedy już trochę się uspokoił otarł łyżkę która pojawiła się w kąciku jego oczu, I ponownie, już opanowany zaczął mi tłumaczyć.
-Rose, to nie może się zepsuć. To jest częścią Ciebie tak jak serce lub mózg. Musisz tylko znaleźć to w sobie znaleźć, rozpalić, powołać do życia. Wyłącz wszystkie zmysły, skup się Rose.
Posłuchałam i zrobiłam to co mi kazał. Przezkilka minut skupiała się na tym by wytworzyć płomienie w swoich dłoniach. Po kilkunastu Prusach chciałam się poddać, ale powstrzymał mnie Theodor, który widząc moje zwątpienie, powiedział ze nie mogę się poddać. Podjęłam ostatnią próbę. I wtedy to poczułam, jakby prąd przepłynął od wnętrza mojej płatki piersiowej i dotarł do koniuszków palców. Kiedy tam się zatrzymał, niepewnie otworzyłam oczy i spojrzałam na swoje dłonie.
Jest! Udało mi się!
Moje dłonie płynęły, dosłowni, ale mnie to nie parzyło. Super. Usmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na mojego nauczyciela, który patrzył oniemiały na moje dłonie.
-Wspaniale Rose, jestem w Ciebie dumny. A teraz spróbuj trafić w manekin.
Posluchałam i podniosła dłonie na wysokość klatki piersiowej manekina, który stał jakieś 12 metrów ode mnie. Próbowałam oderwać jakoś gorący żar od swoich rąk, Ale mi się to nie udawało. Po kilku niepowodzeniach byłam nieźle wkurzona. Ręce opadły mi wzdłuż ciała. Czułam jak wzbiera we mnie złość i gorąco. Wydałam okrzyk, podniosłam szybko ręce i stało się. Z moich rąk buchneła ognista kula która zatrzymała się na brzuchu manekina. Ale co mnie zdziwiło kula była jasno fioletowa i dziwnie blyszczała, jakby ktoś wymieszał lawe, blyskawice i złączył je w jedną masę.
Obrociłam się to Theodora szeroko uśmiechniętą zadowolona z siebie. Chciałam się zapytać dlaczego to tak dziwnie wygląda, ale przerwał mi głośny wybuch. Upadłam na ziemię zakrywajac głowę rękami. Obok mnie upadł nauczyciel. Kiedy zapanowała cisza obróciliśmy się w stronę manekina. Ale jego tam nie było. Zamiast tego wszędzie na około leżały szczątki przedmiotu w który celowałam. Wstałam, pomogłam pozbierać się Teodorowi. Powoli podszedliśmy do miejsca wybuchu. Ściana była mocno zniszczona i owęglona, podłoga również.
-Niesamowite-wyszeptał Fillips.
CZYTASZ
Akademia Wampirów-moja Historia
FanficRose walcząca z całym światem i ze sobą samą. Dmitrij,który ją kocha, ale rani ją, Mayson umiera, pojawia się wiele osób na których zależy młodej Hathaway. Pozna swoją przeszłość jak i przyszłość. To moja wersja Akademii wampirów, zapraszam, myślę...