Steve
- Jesteś skończonym idiotą, Rogers - śmiech wdowy rozniósł się po pomieszczeniu, jednak nikt nie zwrócił na to zbytniej uwagi.
Mała, obskurna kawiarnia na obrzeżach miasta może nie była zbytnio wyrafinowanym miejscem na spotkanie towarzyskie, ale przynajmniej bezpiecznym. Co prawda po ostatnich wydarzeniach niespecjalnie mieliśmy ochotę pokazywać się publicznie, jednak Stark potrafił być bardzo sugestywny. Doskonale rozumieliśmy co miał na myśli mówiąc, że chce spędzić wieczór z Virginią. Sam.
Skrzywiłem się. Nie przepadałem za zgryźliwymi uwagami Tashy, ale były wliczone w pakiet, jak to zawsze podkreślała. A skoro sam zaproponowałem spotkanie, teraz muszę je znosić.
- Chcesz mi powiedzieć coś, czego jeszcze nie wiem? - posłałem rudej słaby uśmiech.
Natasha posłała mi pobłażliwe spojrzenie.
- Ona nie jest idiotką, Steve. W przeciwieństwie do ciebie.
Popatrzyłem zniesmaczony na zimną już kawę w wyszczerbionym kubku, wciąż tkwiącym w mojej dłoni. Zawaliłem na całej lini. Powiedziałem o dwa słowa za dużo, a teraz muszę unikać brunetki za wszelką cenę. Jeżeli dowiedziałaby się po co rzeczywiście ją tu wysłano, położyłaby mnie trupem. Jeżeli to w ogóle możliwe. Ostatnio przestałem już wierzyć, że istnieje dla mnie wybawienie w postaci śmierci.
- Powinieneś jej jeszcze powiedzieć, że to nie McKelley jest obiektem misji - prychnęła tak głośno, że kilka osób zwróciło na nas uwagę.
- Ciszej, Nat.
Pokręciła głową, rozczarowana.
- Czemu akurat ty się tym zajmujesz?
- Bo posiadam największą wiedzę na temat zagrań i technik Hydry?
- Hydra ewoluowała, Steve. To nie ma nic do rzeczy.
Nie skomentowałem tego.
- Czy to ma związek z tym, że była twoją kadetką i sam-wiesz-kim?
Rzuciłem jej zmęczone spojrzenie.
- To jakaś sesja terapeutyczna?
Nie zaszczycając mnie wzrokiem, wyciągnęła z torebki coś, co wyglądało jak kawałek papieru ściernego i zaczęła tym piłować paznokcie.
- Może.
- Jesteś beznadziejna w podnoszeniu na duchu - westchnąłem.
Wreszcie na mnie spojrzała, a w jej oczach kryło się rozbawienie.
- Nie będę cię klepać po główce, bo dałeś dupy, prawie wyjawiając cel misji. Chcesz się powyżalać i popłakać to idź do Bannera. On kocha łzawe historyjki.
- Panuj nad językiem - upomniałem ją.
Zirytowana przewróciła oczami.
- Powiedz mi chociaż, co ty byś zrobiła w takiej sytuacji.
Nieprzyjęta, schowała pilniczek, uwagę skupiając na swoich idealnie wypielęgnowanych paznokciach.
CZYTASZ
Nancy | Marvel FF
Fiksi PenggemarNancy Grenade, młoda agentka S.H.I.E.L.D., jest zadowolona z kierunku, w którym zmierza jej kariera w agencji - papierkowa robota na niższych poziomach bazy w Seattle jest co prawda nużąca, ale przynajmniej dobrze płatna. Wszystko zmienia się, gdy d...