Rozdział 11

172 16 3
                                    

*Draco Malfloy*

Miałem cholerne szczęście. Trafiłem do pokoju z Blaisem, Harrym i Ronem. Chyba bym się utopił w jeziorze gdybym trafiłem do pokoju z jakąś przywłoką, albo co gorsza z Tylerem. Kiedy odebraliśmy klucze, od razu pobiegliśmy na nasze piętro, musiałem zająć sobie najlepsze łóżko. Kiedy w czwórkę zapakowaliśmy się do pokoju, szybko rzuciłem na łóżko przy oknie swoją torbę. Obok mnie miejsce zajął Blaise. Nie wiele rozmawialiśmy, każdy z nas był zajęty rozpakowaniem swoich rzeczy, chceliśmy załapać się jeszcze na kolację. Poczułem jak ktoś rzuca we mnie piłką do futboolu. To był Harry.
- Ej stary, jutro z samego rana idziemy zagrać, co nie? - zagadnął. Skinąłem głową.
- No pewnie, po kolacji zbierzemy skład chłopaków - odparłem, wracając do układania ubrań w szafce - przekonamy się też kogo mamy za sąsiadów - koledzy od razu się ze mną zgodzili.
- W tym roku muszę się załapać do drużyny koszykarskiej - mruknął niezadowolony rudzielec - nie ma opcji żeby w tym roku nie został przyjęty do żadnej.
- Pamiętaj że Line jest kapitanem jednej z drużyn - burknął Harry - będę ci szczerze współczuł jeżeli będziesz u niego - Ron rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Wiem - burknął.
- Czemu po prostu nie dołączysz do drużyny do drużyny futbolowej? Przecież wiesz że od razu dałbym ci pozycję - powiedziałem, włączając się do rozmowy,
- Mówiłem ci w pociągu Malfoy, nie kręci mnie ta gra.
- Ale nie miałeś nic przeciwko grze z nami, zaplanowanej na jutro.
- To co innego - odparł - to dla rekreacji, przyjemność. Gdybym był w drużynie musiałbym poświęcać na co to całe serce. Rozumiecie o co mi chodzi? - wszyscy porozumiewawczo pokiwaliśmy głowami.
- Ale jakbyś zmienił zdanie, wiesz do kogo uderzyć - dodałem. Ron wystawił kciuk uniesiony do góry.
- No pewnie kapitanie! - zawołał Blaise - w tym roku zwycięstwo mamy w kieszeni! - ryknął wieszając się na moje ramię. Zacząłem się śmiać, i siłować z Zabinim, wychodząc z pokoju w towarzystwie chłopaków. Szliśmy roześmiani przez korytarz w stronę wielkiej sali. Nasz tabun był w tym roku na najwyższym piętrze więc droga do jadalni zajęła nam kilka minut. Ta szkoła nic się nie zmieniła. Razem z kumplami zajęliśmy nasze ulubione miejsce i pogrążyliśmy się w pierwszym posiłku w tym roku.

* Sarah *

Dziewczyny z mojego pokoju okazały się być na prawdę sympatyczne. Wszystkie byłyśmy z tabunu przyrodniczego, bardzo mnie to cieszyło. Caitlyn okazała się być bardzo roześmianą dziewczyną, coś czułam że się dogadamy. Natomiast Katie była raczej spokojniejsza od nas, ale zawsze miała coś ciekawego do powiedzenia. Obie były dość wysoki blondynkami, na prawdę wyróżniałam się w ich towarzystwie - ja byłam raczej niską brunetką, o przeciętnej urodzie. Nas pokój był idealny jak dla naszej trójki. Ja zajęłam łóżko bezpośrednio przy oknie. Całkiem szybko się rozpakowałam, powiesiłam wszystkie ubrania na wieszaki, na półce obok łóżka postawiłam zdjęcie z rodzicami, a książki poukładałam na półce.
- Myślicie że będą jakieś przystojniaki? - zagadnęła Katie. Ja i Caitlyn roześmiałyśmy się serdecznie.
- No jasne - odpowiedziała jej Caitlyn - nawet już jeden wpadł mi w oko.
- Kto?! - zapytałam jednocześnie z Katie.
- Jest taki jeden w trzeciej klasie. Słyszałam że nazywa się Marcus Flint, jest z tabunu sportowego.
- Ooo tak - rozmarzyła się Katie - sportowcy są najlepsi - dziewczyny miały rację, to było logiczne że wysportowani kolesie przykuwają uwagę.
- Chodźmy do wielkiej sali - zawołała Caitlyn - tam na pewno będą jakieś ciacha! - druga blondynka z radością przyjęła ten pomysł. Ja byłam strasznie zmęczona i szczerze powiedziawszy nawet nie chciało mi się ruszać z pokoju. Kiedy powiedziałam koleżankom że nie chce mi się z nimi iść, obie poczerwieniały ze złości - Ale z ciebie nudziara Sarah! - zawołała Caitlyn.
- No dawaj, z resztą nie idziemy tam podrywać, tylko obczaić kogo można bajerować - przekonywała mnie Katie - zgódź się! - w końcu dałam za wygraną. Dziewczyny bardzo się ucieszyły. Wszystkie trzy ruszyłyśmy do wielkiej sali. Oczywiście zanim tam trafiłyśmy to zdążyłyśmy się parę razy zgubić, ale przy pomocy dziewczyn ze starszej klasy w końcu tam dotarłyśmy.

----------------------------
Niestety ten rozdział nie wyszedł mi najlepiej, wena czasem opuszcza:(  Obiecuję się poprawić!
Serdecznie pozdrawiam użytkownika Lotta93D, dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze, bardzo cieszą i motywują!❤️

RozporządzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz