Rozdział I- Nie daj się

94 10 5
                                    

Max przemierza korytarze wielkiej willi i rozgląda się na wszystkie strony swymi jadeitowymi oczami. Nie może zrobić nawet najmniejszego hałasu, bo właściciele tego domu, by go złapali i dali policji, ale on ma to na co dzień, gdyż jego rodzice umarli młodo i od 7 roku życia musi dożywiać siebie i najdroższą przyjaciółkę Crystal, bo ją akurat wyrzucili z domu. Zakrada się do kuchni i kładzie bardzo delikatnie bose stopy, gdyż może się poślizgnąć. Przegląda dębowe szuflady, sosnowe szafki, ale nic nie znajduje. Zauważa kilka metrów dalej lodówkę, więc do niej szybko podchodzi, otwiera i bierze jedzeni do skórzanej torby. Gdy wychodził przez taras, za nim włączyło się światło latarki. Stoi nieruchomo i patrzy przed siebie. Mężczyzna za nim w białej piżamie ładuje strzelbę i podchodzi powoli do Maxa.
-Oddaj tą torbę, a nikomu nie stanie się krzywda- właściciel powoli sięga po skradzione jedzenie, ale chłopak walnął go w nos łokciem, zabiera strzelbę i ucieka.
Słyszy za sobą sygnały radiowozów. "Coś szybko się tutaj zjawili..." pomyślał przyśpieszając. Warczenie pojazdów jest coraz bliżej i w tym momencie Max skręca w las, gdzie są wilki i różne niebezpieczne zwierzęta. Teraz słyszy odgłosy szumu wiatru, poruszających się drzew i nawet wycie wilka. Zatrzymuje się i poprawia swoje włosy, bo mu się rozproszyły po całej głowie. Niestety za sobą poczuł nos niedźwiedzia. Nie patrząc za siebie biegnie i biegnie jak najszybciej, aby tylko dotrzeć do Crystal. Obiecał jej, że wróci i nic go nie zatrzyma. W sprincie wyrywa dwie spore gałęzie i atakuje wszystkie zwierzęta, które go atakują. Zatrzymuje się tuż przed wielkim urwiskiem i odwraca się. Otoczyła go sfora szarych wilków z wielkimi kłami oraz patrzących na niego złocistych oczu. Max atakuje dwa pierwsze psy i atakuje następne. Po kilku minutach jest zakrwawiony, ale bezpieczny, więc biegnie tym razem w prawo w stronę Miasta Biedy. Wchodząc na granicę tego cuchnącego miasta otoczyły go tysiące par ludzkich, głodnych oczu, ale brnie dalej w samo centrum. Domy dookoła niego są z drewna cisowego oraz bez szyb, bo je skradli dla zysku. Przed nim znajduje się marmurowa fontanna, z której wypływa woda, nieskazitelnie czysta. Skręca w lewo, w stronę swojego miejsca pobytu i wpada na grupę mężczyzn liczących z 5 ludzi. Patrzą na niego chciwie i od razu atakują, ale po chwili leżą nieprzytomni. Z uśmiechem na twarzy skręca w zaułek i zauważa piękność, którą się opiekuje. Patrzy na jej zielone oczy, niczym szmaragd w letnim słońcu, jej blond włosy falujące w powietrzu i jej delikatne wargi, wyglądające jak dojrzała truskawka.

Mroczne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz